Podbeskidzie. Szybko się zregenerować

Kapitan Podbeskidzia Kamil Biliński żałuje, że jego drużyna od dłuższego czasu nie potrafi wygrywać u siebie.


20 listopada zeszłego roku Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało u siebie, po efektownym występie, 4:0 Górnika Polkowice. Przez następne 9 miesięcy „górale” rozegrali przed własną publicznością 11 spotkań ligowych. Bilans jest przygnębiający. Udało wygrać się tylko raz. Cztery spotkania bielszczanie zremisowali i doznali aż 6 porażek.

– Niestety, to bardzo smutne. Byłem po meczu bardzo zdenerwowany. Pomijając już nawet karnego, którego nie strzeliłem. Takie rzeczy się zdarzają – powiedział po spotkaniu Kamil Biliński, kapitan Podbeskidzia, który w końcówce spotkania z Puszczą Niepołomice miał idealną sytuację na wyrównanie. Jego strzał obronił jednak Krzysztof Wróblewski, debiutant w barwach przeciwnika. – Popełniłem błąd, ale najgorsze jest to, że nie potrafimy u siebie wygrywać – dodał napastnik bielskiej drużyny.

Jaka jest przyczyna tego, że ekipa spod Klimczoka u siebie gra słabiej i ma znacznie gorsze wyniki niż na wyjazdach? – Trudno powiedzieć, ale głęboko nam to siedzi w głowach – podkreśla Biliński. – Emocje są, jakie są. Cieszymy się bardzo, że kibice dopisują. Przychodzą na mecze i nas wspierają. Niestety my nie jesteśmy w stanie dać sympatykom więcej radości – zauważył gracz bielskiego zespołu. – Na pewno warto docenić postawę naszych fanów. Sytuacja nie jest jakaś dramatyczna, to był dopiero siódmy mecz w tym sezonie. Cały czas szukamy przyczyn, bo jak najszybciej chcemy ten problem rozwiązać. Musimy się go pozbyć – zaznaczył „Bila”.

O porażce z Puszczą zdecydowała w zasadzie jedna akcja. Poprzez błąd w ustawieniu „górale” sprokurowali rzut karny. Była to już trzecia jedenastka podyktowana przeciwko Podbeskidziu w tym sezonie w meczach w Bielsku-Białej. I podobnie jak z Arką Gdynia i Skrą Częstochowa przesądziła o losach spotkania. – Cóż, otrzymaliśmy kolejną lekcję., Znowu w pewnym momencie zawiedliśmy. Kolejny raz przytrafiły się nam jakieś błędy, które nie dały nam punktów – powiedział kapitan Podbeskidzia, który mimo złej passy u siebie stara się szukać pozytywów.

– Mimo wszystko cieszymy się, że jesteśmy razem i wszyscy chcemy jak najlepiej dla naszego klubu. Frustracja mocno w nas siedzi, ale dzięki temu, że kibice są z nami, będziemy mogli się jak najszybciej zreperować – podkreślił Biliński.

Podbeskidzie dwa najbliższe spotkania zagra na wyjeździe. Najpierw odwiedzi beniaminka, zespół rzeszowskiej Stali, a następnie w ramach Pucharu Polski zagra z Lechią Zielona Góra. Kolejny mecz w Bielsku-Białej rozegra dopiero 4 września, rywalem będzie Ruch Chorzów.

– Na pewno na mecz przyjdzie wielu kibiców, ale wcześniej czekają nas dwa trudne spotkania, do których musimy się jak najlepiej przygotować. Na pewno trzeba zagrać inaczej, niż w ostatnim meczu. Powinniśmy tworzyć u nas twierdzę nie do zdobycia, a niestety tak nie jest – powiedział najskuteczniejszy pierwszoligowiec poprzedniego sezonu.





Na zdjęciu:
Kapitanowi Podbeskidzia, Kamilowi Bilińskiemu trudno jest pogodzić się z tym, że „górale” u siebie nie wygrywają.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus