Podbeskidzie. To już nóż na gardle

Porażka w Gliwicach sprawiła, że zespół spod Klimczoka jest w bardzo trudnym położeniu. A może być w jeszcze gorszym, jeżeli Stal Mielec pokona dziś Raków Częstochowa.


– Mamy dwa mecze i sześć punktów do zdobycia. Nie chcę rozdzierać szat, bo sezon jeszcze się nie skończył – powiedział po meczu w Gliwicach, Robert Kasperczyk, trener Podbeskidzia. Z oboma przytoczonymi argumentami nie można się nie zgodzić, ale trzeba przyznać, że porażka z Piastem i jednoczesne zwycięstwo Stali w Poznaniu postawiło zespół spod Klimczoka z bardzo trudnym położeniu przed dwiema ostatnimi kolejkami sezonu.

Bielszczanie znów spadli na ostatnie miejsce w tabeli, a oprócz tego, że muszą martwić się o siebie, to dziś – z dużym niepokojem – obserwować będą to, co wydarzy się w Mielcu, gdzie bezpośredni rywal w walce o utrzymanie zmierzy się z Rakowem Częstochowa. Nie ma dwóch zdań, że wszyscy pod Klimczokiem trzymać będą kciuki za świeżo upieczonego triumfatora Pucharu Polski.

Raków osiągnął w tym sezonie ogromny sukces, ale nadzieją sympatyków „górali” jest to, że ma jeszcze o co grać, czyli o wicemistrzostwo Polski. Zwycięstwo częstochowian spowoduje, że wyprzedzą Pogoń Szczecin i awansują na drugie miejsce w tabeli.

Coś nie wypaliło

Triumf Stali oznaczać będzie, z kolei, że sytuacja Podbeskidzia stanie się jeszcze trudniejsza. Wówczas „górale” do mieleckiego zespołu będą tracić 6 „oczek” na dwie kolejki przed końcem i wiadomo, co to oznacza, choć warto pamiętać, że bielszczanie mają lepszy bilans bezpośrednich starć ze Stalą. W każdym razie musi zespół Roberta Kasperczyka – przede wszystkim – skupić się na tym, co czeka go w najbliższą sobotę. Rachunek jest prosty. Jeżeli Podbeskidzie nie pokona Wisły Płock na własnym stadionie, zakładając, że Stal wygra z Rakowem, to zespół spod Klimczoka spadnie z ekstraklasy.

W tej sytuacji „górale” muszą zrobić absolutnie wszystko, by pokonać „Nafciarzy”. W Gliwicach, tak się wydaje po tym, co mówili niektórzy bielszczanie po meczu, tego nie zrobili.

– Gramy o utrzymanie, a tego nie pokazaliśmy. Ten mecz prowadzony był w ślamazarnym tempie. To, że w 80. minucie zaczęliśmy atakować nic nie znaczy. Od początku powinniśmy na nich „siąść”, a tego nie zrobiliśmy. Coś nie wypaliło i nic nas nie tłumaczy – powiedział Maksymilian Sitek, ofensywny piłkarz Podbeskidzia, który przeciwko Piastowi wrócił do wyjściowego ustawienia swojego zespołu.

To, w jakim systemie „górale” zagrali przeciwko gliwickiemu rywalowi było lekkim zaskoczeniem. Pewnych zmian trener Kasperczyk dokonać jednak musiał. Przypomnijmy, że za kartki zabrakło Filipa Modelskiego i Michała Rzuchowskiego, a tuż przed meczem urazu nabawił się lider bielskiej obrony, Rafał Janicki.

Janicki wróci na Płock

Dlatego też opiekun „górali” musiał powrócić do ustawienia z czwórką defensorów. A przecież w poprzednich spotkaniach było widać, że lepiej bielszczanie radzą sobie grając trójką środkowych obrońców. Czasu jednak pod Klimczokiem nie cofną.


Czytaj jeszcze: Świerczok zabawił się z Podbeskidziem

– Zostały jeszcze dwa mecze i nie ma co gadać. Musimy wziąć się za robotę. Nie możemy zwieszać głów. Teraz sytuacja jest już taka, że musimy patrzeć na rywali, choć kluczowe będzie to, żebyśmy jak najwięcej dali od siebie. Musimy udowodnić, że zasługujemy na ekstraklasę – to jeszcze raz Maksymilian Sitek.

Dobra informacja dla fanów „górali”, którzy mają nóż na gardle, jest taka, że Rafał Janicki, nieobecny w meczu z Piastem, wrócił już do treningów. Środkowy obrońca miał problemy z mięśniem dwugłowym uda, ale na mecz z Wisłą Płock będzie do dyspozycji trenera. Podobnie, jak wracający po kartkach Modelski i Rzuchowski, a zatem wszystko wskazuje na to, że trener Kasperczyk powróci do poprzedniego ustawienia, które dało Podbeskidziu m.in. zwycięstwa z meczach z Wisłą Kraków i Lechem Poznań.

Sytuacja jest zła, ale nie beznadziejna, a wszyscy sympatycy Podbeskidzia coraz częściej zaczynają wspominać 2013 roku. Kiedy to na dwie kolejki przed końcem sezonu zespół był w bardzo podobnym położeniu. Wtedy jednak w ekstraklasie utrzymać się zdołał.


Na zdjęciu: Porażka w Gliwicach sprawiła, że teraz już nie wszystko zależy od „górali”. Bielszczanie muszą oglądać się na rywali.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus