Podbeskidzie. To piłkarz świadomy

Nikt nie ma wątpliwości, że sprowadzenie Rafała Figla było znakomitym posunięciem „Górali”, którzy są o krok od ekstraklasy.


Nierzadko trafia się, szczególnie na zapleczu ekstraklasy, zawodnik, który w kilku, niekoniecznie „żołnierskich” słowach, ma dar przekonywania. Bez wątpienia jest nim zawodnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, Rafał Figiel. W niedzielnym meczu z Radomiakiem wystąpił w całkowicie nietypowej dla siebie roli. Otóż odkąd dołączył do Podbeskidzia zawsze grał w wyjściowej jedenastce. Poza jednym przypadkiem, kiedy pauzował za żółte kartki. Ale przed meczem z radomskim zespołem trener Krzysztof Brede podjął – pewnie niełatwą – decyzję, że tym razem „Figo” zajmie miejsce na ławce rezerwowych. Gdy jednak okazało się, że ten zawodnik jest jednak potrzebny na boisku, to Figiel szybko się przebrał i bez mrugnięcia okiem wszedł na plac gry.

Istotna jest mądrość

Rafał Figiel wszedł więc na plac gry i walczył za dwóch. Wynik meczu, przypomnijmy, że Podbeskidzie prowadziło 2:1, wcale nie był jeszcze rozstrzygnięty.

– Do tej pory rzadko występowałem w roli zmiennika – opowiada „Figo”.

– Mało tego, to było dla mnie coś nowego. Musiałem przestawić głowę. Wszystko zależy od tego, jak układa się mecz; i od momentu, w którym wchodzi się na boisko. Wchodzisz i chcesz zrobić wszystko, ale to – paradoksalnie – może człowieka „zabić”, bo wtedy chce się być wszędzie. Chce się każdą piłkę odebrać. Dlatego w takim momencie istotna jest mądrość. Nie może być chęci zbawienia świata, bo liczy się tylko konkretna pomoc drużynie.

Już ta opinia Rafała Figla każe sądzić, że – abstrahując od jego piłkarskich umiejętności – mamy do czynienia z piłkarzem świadomym czego się od niego oczekuje.


Przeczytaj jeszcze: Kolejny raz w tym sezonie cztery gole u siebie


– Były momenty, gdzie mogliśmy wyjść wyżej, ale też były takie, gdzie – tak uważam – za bardzo się cofnęliśmy. Ale to jest piłka i nie jesteś w stanie przewidzieć tego, co będzie się działo na boisku. Nie można sobie coś od początku do końca zaplanować, bo boisko i tak zweryfikuje plany – kontynuuje Figiel, który jednak po wejściu na boisko dał drużynie dwie, niezbędne dla wyniku spotkania, asysty.

– Cieszę się, że dałem te dwie bramkowe asysty. To jest mój mocny punkt. Te dwa gole ustawiły ten mecz totalnie. Najważniejsze, że wszedłem na boisko i zrobiłem swoje. Zawsze twierdzę, że szczęście sprzyja lepszym, a w meczu z Radomiakiem na pewno byliśmy lepszym zespołem – podkreślił na koniec bohater tego meczu i trudno się z nim nie zgodzić.

Powinni wygrać

Nie trzeba zdobywać się na szczyty kurtuazji, aby powiedzieć, że przed Podbeskidziem zarysowała się, i to bardzo wyraźnie, autostrada do ekstraklasy. W jednym z filmów fabularnych, z klasyki polskiej komedii, powiedziano, że „tego się nie da sp…”. Istotnie takie stwierdzenie bardzo pasuje zarówno do władz klubu, sztabu szkoleniowego i piłkarzy drużyny spod Klimczoka. Nie po to w Podbeskidziu zostawiono na stanowisku – po kiepskim przecież poprzednim sezonie – Krzysztofa Bredego, aby teraz bić się w środku tabeli i rozmyślać o tym, czy np. Chrobry zremisuje z Sandecją. Chociaż i teraz kalkulacje w przypadku Podbeskidzia są jak najbardziej uzasadnione. Nie wiemy, czy trener, a także gracze bielskiego zespołu – z wypiekami na twarzy – będą oglądać piątkowy mecz Zagłębia Sosnowiec z Wartą Poznań, ale fakt jest taki, że jeżeli poznaniacy przegrają to spotkanie, to w sobotę w Jastrzębiu-Zdroju Podbeskidzie zagra już o awans do ekstraklasy. Jastrzębianie są aktualnie na etapie wymiany trenera, ale sposób gry zielono-czarno-żółtych, a w zasadzie jego brak, przekonuje, że „górale” ten mecz powinni wygrać.

Pod Klimczokiem atmosfera jest radosna, bo nie może być inaczej. Oczywiście, należy jeszcze postawić kropkę nad „i”, ale panuje przekonanie, że wszystko jest na dobrej drodze i koncentarcji na finiszu sezonu nie zabraknie…

– Nie ma w tej lidze ważnych i mniej ważnych meczów, każdy ma jednakową rangę i każdy trzeba wygrać. Pracowaliśmy ciężko na pozycję jaką zajmujemy i nam się to zwyczajnie należało. W Radomiu, po strzeleniu pierwszej bramki nie chcieliśmy się zatrzymać i dalej dążyliśmy do przodu, aby atakować i strzelić kolejne bramki. Tak będzie też w kolejnych meczach – to, z kolei opinia Kacpra Gacha, który w ostatnich meczach praktycznie zaanektował pozycję lewego obrońcy z drużynie z Bielska-Białej. Zdolny jest ten zawodnik niesłychanie i nie ulega wątpliwości, że trafił już do notesu kilku skautów klubów ekstraklasy. Podobnie, zresztą, jak Jakub Bieroński, ale rozważania na temat tych zawodników, to jednak temat na zupełnie oddzielną historię.


Na zdjęciu: Rafał Figiel (w środku) to piłkarz wyjątkowy…

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus.pl