Podbeskidzie: Trener się nie martwił

17-letni Jakub Bieroński trzeci raz w tym sezonie pojawił się na pierwszoligowych boiskach. Tym razem popisał się piękną asystą.


Na początku czerwca, w pierwszym meczu po wznowieniu rozgrywek, Jakub Bieroński – dość nieoczekiwanie – pojawił się w wyjściowym składzie Podbeskidzia Bielsko-Biała na mecz z Olimpią w Grudziądzu.

Przypomnijmy, że wobec poważnej kontuzji Konrada Sierackiego pierwszej miejsce w hierarchii młodzieżowców bielskiego zespołu zajmował Mateusz Sopoćko. Zawodnik ten, wypożyczony z Lechii Gdańsk, tuż przed restartem sezonu odniósł jednak kontuzję, co otworzyło Bierońskiemu, piłkarzowi, który w kwietniu br. skończył dopiero 17 lat, drogę do wyjściowej jedenastki „górali”.

Trzeba przyznać, że szansę młody piłkarzy wykorzystał znakomicie. Był to dopiero jego drugi występ w tym sezonie, a od początku spotkania widać było, że nie ma żadnych kompleksów. Mało tego, w 35. minucie spotkania zachował się jak profesor.

Wyszedł „sam na sam” z przeszło dwukrotnie starszym od siebie bramkarzem, Łukaszem Sapelą i… posadził golkipera Olimpii na murawie. A następnie skierował piłkę do siatki, zdobywając w ten sposób swojego pierwszego gola wśród seniorów na takim poziomie rozgrywkowym.

To było naturalne

Mec zw Grudziądzu zakończył się jednak dla Jakuba Bierońskiego pechowo. Doznał on urazu lewej dłoni jeszcze w pierwszej połowie. Zacisnął zęby, próbował grać dalej, ale ból dokuczał mu na tyle, że w drugiej odsłonie trener Krzysztof Brede musiał dokonać zmiany.

Szczegółowe badania wykazały, że młody gracz Podbeskidzia doznał złamania jednej z kości nadgarstka i nie obyło się bez kilku tygodni przerwy. Przed niedzielnym, arcyważnym meczem z Radomiakiem Radom opiekun „górali”, kolejny raz w tym sezonie, wykazał się nie lada odwagą i do pierwszego składu wstawił 17-latka.

– Jakub wystąpił już w pierwszym spotkaniu po pandemii. Doznał jednak urazu złamania kości w nadgarstku. Tylko dlatego nie korzystałem z niego w kolejnych meczach. Inni młodzieżowcy wchodzili i robili swoje, jak Filip Laskowski czy Mateusz Sopoćko. A nawet Szymon Mroczko. Wszyscy oni pokazali, że mamy dobrych młodzieżowców, na których możemy liczyć – powiedział Krzysztof Brede, trener Podbeskidzia, który przyznał, że nie wahał się.

– Wiedziałem, że Bieroński jest przygotowany do gry. Zarówno pod kątem piłkarskim, jak i mentalnym. Pod każdym względem. Naturalne było to, że kiedy Kuba wyzdrowiał, to nie zastanawiałem się nad tym, czy ma wystąpić. Tym bardziej przy organizacji gry Radomiaka. Wiedziałem, że nasz młodzieżowiec będzie bardzo istotnym punktem zespołu.

To zawodnik, który pracuje i się rozwija. Z mojej strony postawienie na niego nie było to jakiś trudny ruch. Zupełnie się o niego nie martwiłem. Wiedziałem, że da radę i nie było to dla mnie nic dziwnego – podkreślił szkoleniowiec „górali”.

Zawsze wygrywają

Kolejny raz okazało się, że Krzysztof Brede ma nosa. Nie minęło 10 minut spotkania, a Bieroński znów pokazał się ze znakomitej strony. Tym razem popisał się świetnym podaniem, za linię obrony Radomiaka, które chwilę później stało się asystą, bo Łukasz Sierpina, mocnym strzałem w krótki róg, pokonał Mateusza Kryczkę.

Do końca spotkania młodzieżowiec w barwach Podbeskidzia spisywał się bez zarzutu i po raz pierwszy w karierze zapisał na swoim koncie pełny występ na zapleczu ekstraklasy. Trzeba przyznać, że w tym sezonie statystyki Bierońskiego są wręcz imponujące.


Czytaj jeszcze: Bogdan Kłys: Mamy świadomą drużynę


Piłkarz wystąpił w zaledwie trzech meczach. Na boisku spędził 232 minut, a na swoim koncie ma bramkę i asystę. Na dodatek wszystkie spotkania, w których gracz ten wystąpił, Podbeskidzie wygrało. 3:1 z Radomiakiem Radom jesienią, a także 2:1 z Olimpią i 4:2 z Radomiakiem już na wiosnę.
Być może rozmawiać o przyszłości Jakuba Bierońskiego jest jeszcze zbyt wcześnie, ale dobre występy tego zawodnika robią wrażenie.

O jego umiejętnościach wypowiedział się m.in. Marcin Dorna, selekcjoner reprezentacji U-17. – Z dużą atencją obserwuję też rozgrywki I ligi. Widziałem świetny środowy występ Kuby Bierońskiego z Podbeskidzia Bielsko-Biała – mówił po meczu w Grudziądzu opiekun jednej z naszych juniorskich drużyn narodowych.

Tego nie wiemy, ale całkiem niewykluczone, że nazwisko 17-latka z Podbeskidzia znalazło się już w notesach skautów klubów z ekstraklasy. Czy nie za szybko? Cztery lata temu Podbeskidzie sprzedawało do Lechii Gdańsk 17-letniego wówczas Daniela Mikołajewskiego po zaledwie 11 występach w I lidze. A zawodnik ten nie miał na swoim koncie ani gola, ani asysty…




Na zdjęciu: Jakub Bieroński, choć w tym sezonie grał bardzo niewiele, to dał się poznać z bardzo dobrej strony.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus