Podbeskidzie. Trener tego nie rozumie

Krzysztof Brede przyznał się, że użył niecenzuralnego słowa. Nie jednak w stosunku do sędziego, ale do… swojego zawodnika.

Wiadomo nie od dziś, że szkoleniowiec Podbeskidzia Bielsko-Biała, Krzysztof Brede, nie należy do „ulubieńców” sędziów. W poprzednim sezonie opiekun ekipy spod Klimczoka kilka razy był napominany żółtymi kartkami, a zdarzyło się nawet, że lądował na trybunach.

Wszystko przez to, że nie stoi bezczynnie przy linii końcowej, ale żyje meczem. Nie wszystkim się to podoba. W meczu z Wartą Poznań trener „górali” znów obejrzał żółtą kartkę. Po spotkaniu był jednak… bardzo zdziwiony decyzją Krzysztofa Jakubika.

Wyjaśnił następnie, że słowa, których użył, nie były kierowane do arbitra. – Nie wiem, czy to jest już jakieś uczulenie sędziów? Ewidentnie zwracałem uwagę Łukaszowi Sierpinie. Cały czas mówiłem do niego i byłem bardzo mocno zdziwiony, że sędzia podbiegł do mnie i pokazał mi żółtą kartkę.

Wszyscy wkoło byli zdziwieni, nawet zawodnicy. Dla mnie to kuriozalna sytuacja, a arbiter pokazał… niepewność siebie. Nie skierowałem do sędziego żadnych słów i zostałem napomniany kartką. Mówiłem do zawodnika i można to sprawdzić – opisał całą sytuację Krzysztof Brede, o której następnie rozmawiał z rozjemcą spotkania. Przyznał się również do tego, że użył niecenzuralnego słowa.

– Sędzia powiedział mi później, że wszystko wyraźnie słyszał, a ja nawet na niego nie patrzyłem. Faul był, wszystko ok. Chciałem tylko, aby Łukasz stał blisko piłki i aby zawodnik Warty jej nie przesuwał. Owszem, użyłem przekleństwa, ale po to, aby pobudzić swojego piłkarza. To wszystko. To była dziwna sytuacja.


Czytaj jeszcze: Wszystko trochę zwariowane

Chce sędzia pokazać, że jest na boisku, to niech sobie pokazuje. Ja sobie z tym poradziłem, choć nie wiem, czemu ma to służyć. Może dlatego, że jestem jednym z najmłodszych trenerów, to arbiter chciał pokazać swoją wyższość. Nie rozumiem tego – kręcił głową po meczu szkoleniowiec Podbeskidzia, który po raz pierwszy w ekstraklasie został napominany żółtą kartką.

Takie sytuacje, nie tylko z racji pierwszoligowego doświadczenia, nie są mu jednak obce. Przypomnijmy, że trener Brede współpracował przez kilka lat z Michałem Probierzem, który swego czasu z sędziami polemizował, nierzadko bardzo głośno, niemal co mecz i również zdarzały się sytuacje, kiedy był napominany, a nawet odsyłany na trybuny. Cóż, niektórzy trenerzy rzeczywiście mają większe „inklinacje” do tego, aby narazić się rozjemcom. Ale czy od razu trzeba ich piętnować i rozdawać kartki?


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus