Podbeskidzie. Troska o Hilbrychta

Od dawien dawna decyzyjni związani z Podbeskidziem podkreślają, że klub zamierza stawiać na piłkarzy pochodzących z regionu. Tak było za kadencji kilku prezesów, a także wielu trenerów, którzy w ostatnich latach prowadzili drużynę spod Klimczoka. Tak samo jest i teraz. Zarówno prezes klubu Bogdan Kłys, jak i trener Krzysztof Brede, niejednokrotnie podkreślali, że tacy piłkarze są w zespole mile widziani i, jeżeli będą dobrze pracować, to wówczas otrzymają szansę pokazania się na pierwszoligowej arenie. Pod koniec zeszłego sezonu rzeczywiście kilku zawodników takie szanse otrzymało. Regularnie grał w pierwszym składzie Kacper Gach. Damian Hilbrycht strzelił nawet bramkę w meczu z Odrą Opole, a trener ostrożnie wprowadzał w grono seniorów Jakuba Bierońskiego. Nie mówiąc już o Kacprze Kostorzu, który po zakończeniu rozgrywek odszedł do Legii Warszawa. Na utratę tego zawodnika bielszczanie nie mieli większego wpływu.

Jak to wygląda w bieżących rozgrywkach? Jedynym zawodnikiem z regionu, który regularnie występuje na zapleczu ekstraklasy, jest Konrad Sieracki. Niewątpliwy wpływ ma na to status młodzieżowca, jaki zawodnik ten posiada. A co zresztą. Wspomniany Gach zagrał przeciwko GKS-owi Tychy od pierwszej minuty, bo rozchorował się Bartosz Jaroch, a także wystąpił w Pucharze Polski. Bieroński murawy jeszcze nie powąchał, podobnie, jak dwaj inni młodzieżowcy włączeni do kadry przed sezonem, czyli Michał Studnicki i Patryk Drabik. Najwięcej mówi się jednak w Bielsku-Białej o tym, że zbyt mało szans otrzymuje Damian Hilbrycht. Przypomnijmy, że zawodnik ten, pod koniec zeszłego roku, najpierw był testowany przez bielski klub, a następnie został wypożyczony z Rekordu Bielsko-Białą, z opcją pierwokupu.

W maju „górale” zdecydowali się aktywować klauzulę i zawodnik podpisał dwuletnią umowę, z opcją przedłużenia o kolejny rok. W okresie przygotowawczym przed bieżącymi rozgrywkami grał sporo, strzelił nawet piękną bramkę w sparingu przeciwko GKS-owi Katowice, ale od początku sezonu z jego występami w meczach ligowych było kiepsko. Zagrał z ławki przeciwko Wigrom Suwałki, a także dostał szansę od pierwszej minuty przeciwko Pogoni Siedlce. Oba te spotkania Podbeskidzie przegrało po 0:1, więc trudno powiedzieć, aby ofensywny zawodnik spisał się w tych meczach dobrze. W ostatnią sobotę „Hilu” wszedł na boisko w drugiej połowie meczu z GKS-em Bełchatów. Był bliski strzelenia gola, ale trafił w słupek.

– Bardzo żałuję, że Damian nie strzelił gola. On ma to coś, piłka go szuka. Wiem, że kocha strzelać gole i zawsze bardzo się z nich cieszy – powiedział Krzysztof Brede, szkoleniowiec Podbeskidzia.

Ostatecznie Hilbrychtowi udało się zaliczyć, trochę przypadkową, ale jednak asystę przy trafieniu Mateusza Sopoćki. Ogólnie zatem jego wejście na boisko było udane.

– Wiem, że wszyscy w Bielsku-Białej czekają na rozwój Damiana. Muszę przyznać, że „Hilu” bardzo ciężko pracuje na treningach. Tym bardziej mi żal, że nie strzelił tego gola – to raz jeszcze opiekun „górali”. Warto nadmienić, że dzień później, w meczu IV-ligowych rezerwy Podbeskidzia, Hilbrycht wpisał się na listę strzelców, choć podopieczni trenera Adriana Oleckiego przegrali w Książenicach Z tamtejszą Unią 3:5. Troska bielskich kibiców o zawodnika z regionu jest tym bardziej zrozumiała, że wszyscy mają w pamięci to, co stało się w przypadku Szymona Szymańskiego. Przypomnijmy, że zawodnik ten również trafił do Podbeskidzia z Rekordu. Początek miał niezły, strzelił nawet gola w meczu I-ligowym z MKS-em Kluczbork. Następnie jednak przepadł, nie przebił się do składu i dziś, na powrót, występuje w III lidze.