Podbeskidzie. Trzeba liczyć na innych

Wygrana z Widzewem to podstawa tego, by zespół spod Klimczoka mógł jeszcze marzyć o barażach o ekstraklasę.


Ostatnie spotkanie w tym sezonie Podbeskidzia Bielsko-Biała, wyjazdowe z Widzewem Łódź, zbliża się wielkimi krokami. Przypomnijmy, że zespół spod Klimczoka ma jeszcze matematyczną szansę, by załapać się do baraży. Warunkiem podstawowym jest zwycięstwo w Łodzi, a także korzystne dla „górali” wyniki meczów Chrobrego Głogów, Sandecji Nowy Sącz, a także – w dalszej perspektywie – ŁKS-u Łódź.

Pierwsze dwa wymienione zespoły nie mogą wygrać swoich meczów. Jeśli np. jeden z rywali przegra, a drugi zremisuje, to szóste miejsce – oczywiście w przypadku zwycięstwa z Widzewem, zajmie Podbeskidzia. „Górale” mają lepszy bilans bezpośredni z Chrobrym, a równy z Sandecją. Lepszym jednak bielszczanie legitymują się stosunkiem bramek od zespołu z Nowego Sącz, który – jeżeli mecz zremisuje – to tej statystyki nie poprawi.

Jeżeli w starciach Chrobrego i Sandecji padną remisy, a Podbeskidzie wygra, to trzy zespoły będą miały po 48 punktów. Wówczas zadecyduje mała tabela pomiędzy tymi drużynami, a w takiej ewentualności „górale” są najlepsi. A co, jeżeli swój mecz wygra ŁKS i też będzie miał 48 punktów? Również w takiej sytuacji najlepszym zespołem spośród czterech drużyn w małej tabelce jest Podbeskidzie. Na dodatek „górale” również mają lepszy bezpośredni bilans z łódzkim zespołem.

Możliwości jest zatem całkiem sporo, choć oczywiście warunek najważniejszy może okazać się najtrudniejszym do spełniania. Podbeskidzie zagra na terenie rywala, który walczy o bezpośredni awans do ekstraklasy. Zwycięstwo daje Widzewowi Łódź promocję z drugiego miejsca bez oglądania się na kogokolwiek.

Bielszczanie niedawno mierzyli się z zespołem, który – podobnie, jak ich najbliższy rywal – walczy o bezpośrednią promocję do ekstraklasy. Przeciwko Arce Gdynia podopieczni Mirosława Smyły zaprezentowali się przyzwoicie, choć nie na tyle, by wygrać.

– Uważam, że z Arką Gdynia zagraliśmy bardzo dobrze. Mieliśmy wiele sytuacji, by zdobyć bramki, ale – niestety – taka jest piłka. Na pewno chciałbym podziękować kibicom, którzy stworzyli wspaniałą atmosferę – mówi Giorgi Merebaszwili, który podkreśla, że w ostatnim meczu sezonu jego zespół zrobi wszystko, by zapisać na swoim koncie trzy punkty. Tylko takie rozwiązanie pozwoli Podbeskidziu z nadzieją spoglądać na to, co wydarzy się w Głogowie, Gdyni i Katowicach, gdzie zagra ŁKS.

– Musimy iść do przodu. Przed nami jeszcze jeden mecz, który musimy wygrać. W każdy spotkaniu mamy 5-6 sytuacji bramkowych, ale brakuje nam szczęścia. Mecz z Arką nie był pierwszym takim spotkaniem, w którym mieliśmy dużo okazji. Cóż, najwidoczniej trzeba pracować jeszcze ciężej, by te sytuacje wykorzystywać – zaznaczył gruziński pomocnik ekipy spod Klimczoka, który nie obawia się, że pełny stadion, bo zanosi się, że niedzielny mecz zobaczy komplet publiczności, sparaliżuje jego zespół.

– Piłka nożna jest dla kibiców. Bez nich nie możemy grać. Kiedy są ludzie na stadionie, to jest atmosfera i wszyscy są bardzo zadowoleni. Zarówno sympatycy na trybunach, jak i piłkarze na boisku. Nam nie pozostało nic innego w tym spotkaniu, jak go po prostu wygrać. Na pewno czeka nas ciężki, bardzo ciężki mecz. Ale nie mamy wyjścia – zapewnił doświadczony, 36-letni gracz Podbeskidzia.

Jakimś promykiem nadziei na zbliżające się spotkanie jest dla kibiców bielskiego zespołu to, że dwa ostatnie wyjazdowe starcia – z Sandecją i Chrobrym – były dla „górali” udane. Zespół Mirosława Smyły zainkasował w tych meczach komplet punktów.

Na zdjęciu: Giorgi Merebaszwili, pomocnik Podbeskidzia, nie ma wątpliwości. Jego drużyna musi wygrać w Łodzi.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus