Podbeskidzie. Trzeba znaleźć kompromis

Mimo zeszłotygodniowej izolacji kończąca się kadrowa przerwa upłynęła „góralom” w niezłych nastrojach.


Ubiegły tydzień „górale” spędzili w izolacji, ze względu na wykrycie zakażenia koronawirusem u jednego z piłkarzy, ale kolejne badania dały już wyniki negatywne i zespół mógł wrócić do treningów. Generalnie kończącą się przerwę na potrzeby reprezentacyjne, poza przymusową izolacją, spędzili w nastrojach lepszych od tych, jakie panowały wcześniej. Bo przystąpili do niej po wygranym meczu ze Stalą Mielec i było to pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w ekstraklasie.

Jesteśmy rodziną

Niewątpliwie jednym z wygranych ostatniego przed pauzą meczu był Filip Modelski. To był dopiero jego drugi występ o punkty w bieżących rozgrywkach, a trzeci w tym roku. Wpływ na to miała kontuzja, jaką odniósł jeszcze podczas pierwszoligowych zmagań, jak również to, że przegrywał rywalizację z kolegami z zespołu. Głównie z Kacprem Gachem na lewej stronie defensywy. Do składu wskoczył na mecz z Lechią Gdańsk, przegrany 0:4, ale mimo to utrzymał miejsce w wyjściowej jedenastce na Stal Mielec i był wyróżniającym się zawodnikiem na boisku. Sprawnie dowodził grą obronną i pierwszy raz od 11 lipca br. Podbeskidzie zachowało czyste konto.

– Cieszy, że przed kadrową przerwą wyszarpaliśmy to zwycięstwo, bo zrobiliśmy to jako zespół. Jesteśmy rodziną. Tak, jak rapuje Filip Laskowski w swoim kawałku, i to właśnie dało efekt – Filip Modelski nawiązał do hiphopowego utworu autorstwa kolegi z zespołu, który wyemitowany został po awansie do ekstraklasy.

– Wygrać taki mecz, jak tamten ze Stalą, smakuje podwójnie. Szczególnie dla obrońców i bramkarza. A ponadto wiemy, że za poprzednie mecze spotkała nas krytyka. Po części zasłużona. My ją rozumiemy. Rozumiemy też, kiedy kibiców denerwuje, gdy mówimy, że wyciągniemy wnioski. Musimy i potrafimy sobie z tym radzić – dodał prawy obrońca Podbeskidzia.

Wędrówka jest najważniejsza

„Górale” wygrali ze Stalą Mielec, bo pokazali efektowny i bardzo skuteczny futbol, co potrafili czynić w I lidze. Zdobyli trzy punkty dlatego, że tym razem postanowili gryźć trawę.

– Na pewno pokazaliśmy bardzo dużo pasji i zostawiliśmy bardzo dużo serca. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy zacząć od takiego spotkania – mówi Modelski. W pierwszych meczach po awansie do ekstraklasy Podbeskidzie starało się grać ładnie. Chciało grać otwarty, ofensywy futbol, ale szybko okazało się, że trzeba zacząć od obrony. Krzysztof Brede zdał sobie sprawę z tego i przyszedł efekt w postaci zwycięstwa, którym jednak „górale” nie zachłysnęli się. Choć ostateczną odpowiedź na to pytanie poznamy w poniedziałek, kiedy to bielszczanie zagrają u siebie z Wartą Poznań, czyli kolejnym „kolegą – beniaminkiem”.


Czytaj jeszcze: Pora na powagę

Filip Modelski ma na to swój sposób .

– Polega on na tym, aby odciąć się zarówno od porażek, jak i od sukcesów. Trzeba znaleźć w sobie ten kompromis. Ten balans gdzieś pośrodku. W obu przypadkach nie można reagować zbyt emocjonalnie. Kontrola emocji w sporcie to coś, co jest kluczowe. To jest kierunek dla nas, jako dla zespołu. Nie można podniecać się zwycięstwami, jak również nie trzeba zbyt długo przeżywać porażek. Trzeba pracować, bo wiemy, jaki chcemy osiągnąć cel. Wędrówka do niego ma być dla nas najważniejsza – podkreśla obrońca Podbeskidzia.


Na zdjęciu: Filip Modelski ma sposób na to, aby nie podniecać się zwycięstwami i nie załamywać porażkami.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus