Podbeskidzie. W bramce pewni

Trzy gole w czterech meczach sparingowych straciło, do tej pory, Podbeskidzie Bielsko-Biała, a w dwóch spotkaniach zachowało czyste konto. Warto również podkreślić, że golkiperzy bielskiego zespołu skapitulowali na trzy różne sposoby. Każdy po jednym razie. Najmłodszy z nich, Arkadiusz Leszczyński, wpuścił gola w sparingu z Podhalem Nowy Targ, po strzale z rzutu wolnego. Martin Polaczek, w starciu z Cracovią, skapitulował po rzucie karnym, a Rafał Leszczyński, w tym samym meczu, został pokonany z akcji. Bramkarz ten, jako jedyny, wystąpił we wszystkich meczach kontrolnych. W każdym po 45 minut. Arkadiusz Leszczyński rozegrał natomiast jedną, a Martin Polaczek trzy połowy.

Statystycznie zatem jest całkiem nieźle, a cieszyć może to, że w dwóch ostatnich starciach – z GKS-em Katowice i GKS-em Tychy – „górale” zachowali czyste konta.

– Najważniejsze było to, że zagraliśmy na zero z tyłu – powiedział po sobotnim meczu z tyszanami Martin Polaczek.

– Oczywiście fajnie, że wygraliśmy ten mecz. W pierwszej połowie strzeliliśmy bramkę i kontrolowaliśmy wydarzenia boiskowe. W drugiej odsłonie rywal miał swoje sytuacje. My też, ale zabrakło trochę skuteczności – podkreślił słowacki golkiper Podbeskidzia, który jest zadowolony ze swojej postawy. Jednak zaznacza jednocześnie, że to jeszcze nie wszystko.

– Dla bramkarza to zawsze fajnie, kiedy nie wpuszcza bramek. Wiadomo, że kilka rzeczy jest jeszcze do poprawy, ale do ligi wszystko da się skorygować. Do wznowienia rozgrywek będę gotowy na sto procent – obiecuje 30-letni golkiper, który jesienią był podstawowym zawodnikiem Podbeskidzia na tej pozycji. Rozegrał 14 spotkań ligowych. Wpuścił w 16 goli, a 2 razy zachował czyste konto. Kiedy jesienią doznał kontuzji pęknięcia kości jarzmowej, między słupkami zastąpi go Rafał Leszczyński. To była dobra zmiana. W 6 meczach „Leszczu” skapitulował 5 razy i dwukrotnie zachował czyste konto.

Wygląda zatem na to, że trener Krzysztof Brede o tę pozycję może być spokojny. Choć wypada sobie zadać pytanie, czy jest możliwe, aby Rafał Leszczyński wygrał rywalizację z Martinem Polaczkiem i wiosnę rozpoczął w roli podstawowego bramkarza zespołu spod Klimczoka? Na razie nic na to nie wskazuje, choć przypomnijmy, że „Leszczu” przedłużył niedawno kontrakt z klubem do końca czerwca 2021 roku. Wychodzi na to, że swoją najbliższą przyszłość wiąże z Podbeskidziem i dla kibiców jest to dobra wiadomość. Chodzi bowiem o to, że zespół, który marzy o ekstraklasie, musi mieć w swoich szeregach solidnych i sprawdzonych bramkarzy. A duet Polaczek – Leszczyński są tego najlepszym przykładem.

Zimowe przygotowania, dla bramkarzy, nie należą do najprzyjemniejszych pod pewnym względem. Dlatego Martin Polaczek cieszy się na wyjazd do Turcji, bo… w końcu będzie mógł trenować na naturalnej nawierzchni.

– Jest różnica – nie pozostawia wątpliwości Słowak.

– Sztuczna murawa jest dosyć twarda, a my się na nią rzucamy, więc nie jest przyjemnie. Mięśnie i stawy cierpią. Dlatego bardzo się cieszę, że jedziemy do Turcji, gdzie będą naturalne boiska. Takie, jak w lidze – wyjaśnia słowacki golkiper. Zresztą najbliższy czas dla każdego zawodnika Podbeskidzia będzie zdecydowanie bardziej przyswajalny.

– Ciężką pracę już zrobiliśmy. Teraz czas na przyjemniejsze rzeczy. Będziemy pracować nad taktyką, systemem gry. Mam nadzieję, że uda się wszystko zrealizować. Trenowaliśmy mocno i nadal będziemy. A później pokażemy nasze dobre przygotowanie w lidze – podkreśla Martin Polaczek.

Na zdjęciu: Martin Polaczek (z prawej), w trwającym okresie przygotowawczym, skapitulował tylko z rzutu karnego.