Podbeskidzie w Gdyni miało za mało konkretów

W mecz nieco lepiej weszli piłkarze Podbeskidzia, którzy od pierwszych minut starali się narzucić gospodarzom własny styl gry. Mało było jednak konkretów z ich strony.


W 17. minucie spotkania bardzo bliski wyjścia sam na sam z Danielem Kajzerem był Goku Roman, ale w ostatniej chwili sytuację ryzykownym wślizgiem uratował Michał Marcjanik. Trzeba przyznać, że gdyby nie takie zachowanie obrońcy Arki, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można byłoby zachować stwierdzenie, że gospodarze straciliby w tej sytuacji gola.

Tak się jednak nie stało, a po okresie kilkunastu minut naporu zespołu z Bielska-Białej gospodarze otrząsnęli się. Nie jednak na tyle, by przejść do zdecydowanej ofensywy. Strzał Sebastiana Milewskiego z końcówki pierwszej połowy nie miał prawa zaskoczyć Martina Polaczka, a chwilę później pierwsza połowa tego spotkania dobiegła końca. Czy była interesująca? Bardzo wątpliwe. „Górale” byli drużyną lepszą, ale nie udokumentowali tego w żaden sposób.

Od początku drugiej odsłony obraz gry uległ nieco zmianie. Nie wiadomo, co powiedział swoim piłkarzom w szatni trener Ryszard Tarasiewicz, ale od razu po wznowieniu gry po przerwie Arka częściej znajdowała się w posiadaniu piłki. W dodatku stosunkowo blisko pola karnego Podbeskidzia. Bielszczanie byli jednak na to przygotowani.

Bronili bardzo odpowiedzialnie i nie pozwalali rywalowi na stwarzanie sytuacji. Strzał z dystansu Luisa Valcarce okazał się niecelny, a im dłużej trwał mecz, tym Podbeskidzie coraz bardziej zadowolone było z podziału punktów, bo w drugiej połowie niewiele podopieczni trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego byli w stanie wykreować. Do tego stopnia, że nawet Kamil Biliński zapoznał się z pozycją skrzydłowego i dośrodkował piłkę w pole karne, ale akcja ta nie sprawiła gdyńskiej obronie najmniejszego problemu.

Chwilę później Arka miała stuprocentową sytuację Karol Czubak stanął „oko w oko” z Martinem Polaczkiem, ale doświadczenie słowackiego golkipera wzięło górę. W kolejnej akcji bramkarz nie uratował już Podbeskidzia. Piłkę w środku pola stracił Matheiu Scalet. Hubert Adamczyk przebiegł kilkadziesiąt metrów i pięknym strzałem zewnętrzną częścią stopy dał Arce trzy punkty. Bo chwilę później Daniel Kajzer, kapitalną interwencją, zatrzymał najpierw Kamila Bilińskiego, a następnie Goku Romana.


Arka Gdynia – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (0:0)

1:0 – Adamczyk, 83 min.

ARKA: Kajzer – Kasperkiewicz, Marcjanik, Dobrotka, Valcarce – Milewski, Siemaszko (84. Marcus Vinicius), Aleman (46. Bednarski), Adamczyk, Stępień (86. Skóra) – Rosołek (69. Czubak). Trener Ryszard TARASIEWICZ.

PODBESKIDZIE: Polaczek – Bonifacio, Wypych, Kowalski-Haberek, Rodriguez, Gach (68. Roginić) – Scalet (90+1. Polkowski), Bieroński (90+1. Laskowski), Roman (90+1. Wełniak), Merebaszwili (64. Janota) – Biliński. Trenerzy Piotr JAWNY i Marcin DYMKOWSKI.

Sędziował Wojciech Myć (Lublin). Żółte kartki: Dobrotka, Czubak – Biliński, Wypych, Bieroński, Roginić.

Piłkarz meczu – Daniel KAJZER.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus