Podbeskidzie. Warto pracować

W tym tygodniu, na zaproszenie trenera Brede, z pierwszym zespołem „górali” trenowało dwóch młodych piłkarzy rezerw.

Mecz z Wisłą Kraków, przegrany przez Podbeskidzie 0:3, rozegrano 24 października. A najbliższe spotkanie „górale” rozegrają 24 listopada, kiedy to – w nadchodzący wtorek – zmierzą się z Zagłębiem Lubin. Oznacza to, że w ciągu miesiąca podopieczni trenera Krzysztofa Bredego pojawili się na boisku tylko raz. Dokładnie pośrodku obu wymienionych dat. Zagrali wówczas, listopada, z Pogonią Szczecin.

Resztę czasu spędzili na treningach, a niektórzy piłkarze, konkretnie trzech, ulegli zakażeniu koronawirusem. Na początku listopada poinformował o tym osobiście prezes Bogdan Kłys. Obecnie sytuacje jest już opanowana. Oprócz zawodników, którzy wypadają z gry na dłużej, wszyscy piłkarze pierwszego zespołu trenują i są do dyspozycji sztabu szkoleniowego. Brakuje tylko Kornela Osyry i Martina Polaczka, ale wiadomo, że zawodnicy ci w tym roku nie pojawią się już na boisku.


Czytaj jeszcze: Dwójka z przodu

Tymczasem w kończącym się tygodniu trener Krzysztof Brede zaprosił na treningi do siebie dwóch bardzo młodych zawodników. Dawida Kukułę i Michała Kralczyńskiego. Pierwszy z wymienionych ma 18 lat i już nie po raz pierwszy miał możliwości trenowania z pierwszym zespołem „górali”.

W styczniu br. dynamiczny skrzydłowy, który może również występować w ataku, zagrał nawet kilka minut w sparingu z GKS-em Katowice. Na co dzień występuje w IV-ligowych rezerwach Podbeskidzia i w tym sezonie strzelił 3 gole w 14 spotkaniach. Kralczyński, z kolei, to rosły środkowy pomocnik, który na piątym poziomie rozgrywkowym zaliczył w bieżącym sezonie 16 występów.

– Michał i Dawid zostali włączeni na tydzień do treningu z pierwszym zespołem. Dla Kukuły to nie nowość, bo ma już za sobą kilka treningów z „jedynką” w poprzednich miesiącach. Chcemy im się przyglądnąć jak będą funkcjonować w drużynie typowo seniorskiej, oraz dać impuls do jeszcze cięższej pracy – powiedział Adrian Olecki, szkoleniowiec drugiego zespołu Podbeskidzia, a także trener-analityk w sztabie pierwszej drużyny. Którego drużyna, po rozegraniu 16 kolejek, zajmuje 9 miejsce w drugiej grupie IV ligi śląskiej.

Co ciekawe w zespole tym znajdują się też inni, wydaje się, że ciekawi piłkarze, którymi – być może – w niedalekiej przyszłości mocniej zainteresuje się trener Brede. 9 goli strzelił w tym sezonie dla rezerw Podbeskidzia skrzydłowy Jan Borek, a o jednego gola więcej ma Bartłomiej Kręcichwost. To napastnik pochodzący z Ujsoł na Żywiecczyźnie, a więc „chłopak z regionu”.

A najlepszym dowodem na to, że tacy zawodnicy mają w Podbeskidziu czego szukać jest Kacpwer Gach. Jeszcze niedawno, a konkretnie jesienią zeszłego roku, zawodnik ten był tylko zmiennikiem. Ale kiedy pojawiła się szansa, wykorzystał ją. Do wyjściowej jedenastki wskoczył wiosną, a następnie – po przerwaniu w rozgrywek – utrzymał miejsce w pierwszym składzie.

W tym sezonie wystąpił we wszystkich meczach Podbeskidzia. Tylko w jednym meczu, wspomnianym starciu z Wisłą, musiał opuścić boisko przed czasem. Ze… złamanym nosem. 22-letni lewy obrońca szybko jednak uporał się z urazem i zagrał już w kolejnym spotkaniu. Co ciekawe „Gaszek”, jak zdrobniale nazywają go koledzy, nie jest jedynie… regionalną ozdobą. Otóż piłkarz ten legitymuje się największą liczbą odbiorów w ekstraklasie. Ma ich na swoim koncie 28, czyli średnio niemal 3 na mecz. I wyprzedza bezpośrednio Tarasa Romanczuka z Jagiellonii Białystok, Alana Urygę z Wisły Płock i Jakuba Modera z Lecha Poznań.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus