Podbeskidzie. Wióry będą leciały

Choć trener Dariusz Żuraw nie lubi krzyczeć, to jego byli podopieczni wiedzą, że potrafi.


Dariusz Żuraw, nowy trener Podbeskidzia Bielsko-Biała, we wtorek podpisał kontrakt z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a wczoraj przed południem w Dankowicach poprowadził pierwszy trening ze swoimi podopiecznymi. 50-letni szkoleniowiec zadebiutuje w nowej roli w najbliższą niedzielę w Chojnicach, gdzie „górale” zmierzą się z Chojniczanką.

– Najbardziej wyczekuję pierwszego meczu. Skupiamy się na pracy i analizie. Na tym, aby jak najszybciej dotrzeć do zespołu. Chcemy grać dobrze i punktować – oto pierwsze, zupełnie wstępne założenia, jakie przedstawił opiekun drużyny spod Klimczoka.

Trener Żuraw rozwinął następnie kilka wątków, a jednym z nich jest to, od czego należy zacząć pracę w nowym miejscu. – Chcę jak najszybciej poznać zespół. Od razu mocno zabieramy się do pracy. Za nami spotkanie ze sztabem szkoleniowym. Rozmawialiśmy, jak szybko zaradzić temu, by drużyna grała lepiej. Aby nasi zawodnicy prezentowali się lepiej niż w ostatnich meczach – zaznaczył szkoleniowiec „górali”

– Wszyscy wiemy, w jakiej sytuacji jest dzisiaj Podbeskidzie. To przecież klub, który ma aspiracje ekstraklasowe. By włączyć się do walki o awans. Na razie to wszystko nie wygląda tak, jak kibice i wszyscy tutaj by sobie tego życzyli. Dlatego czeka nas dużo pracy, by jak najszybciej wrócić na właściwe tory. Po to, żeby zespół grał lepiej i wygrywał spotkania. Zależy mi na tym, by Podbeskidzie pokazywało ten dawny, góralski charakter – podkreślił Dariusz Żuraw, który jest trzecim, a w zasadzie czwartym trenerem bielskiej drużyny w tym roku. Najpierw zespół prowadził szkoleniowy duet, czyli Piotr Jawny i Marcin Dymkowski, a następnie za wyniki odpowiadał Mirosław Smyła, którego Żuraw zastąpił.

Nowy trener zespołu spod Klimczoka przedstawił również swój wstępny pomysł na to, jak pod jego wodzą powinno grać Podbeskidzie. Trzeba przyznać, że nie rożni się on specjalnie od tego, co chcieli grać poprzedni szkoleniowcy. Sęk jednak w tym, że gorzej bywało z realizacją. – Chciałbym, aby Podbeskidzie grało bardziej ofensywnie. Abyśmy wyżej odbierali piłkę.

Chciałbym, aby moja drużyna budowała swoje akcje, bo w przeciwnym wypadku nie przyciągniemy na trybuny kibiców. Będziemy pracować w tym kierunku, ale – przede wszystkim – musimy jak najszybciej podnieść zespół mentalnie. Aby już w meczu w Chojnicach prezentował się lepiej i abyśmy cieszyli się po tym spotkaniu z trzech punktów. Każdy zespół jest inny. Do tych zawodników, których mamy w Podbeskidziu, musimy dobrać odpowiedni styl gry i właściwą taktykę. – powiedział trener Żuraw.

Jak każdy trener, który przejmuje zespół w środku sezonu i już po zamknięciu okienka transferowego, nowy opiekun Podbeskidzia będzie miał do dyspozycji zawodników, za których sprowadzenie do zespołu nie odpowiadał. Będzie zatem pracował na tym materiale ludzkim, który został po poprzedniku. Dariusz Żuraw doskonale zdaje sobie z tego sprawę i nie narzeka. Przyznaje również, że o wzmocnieniach obecnie nie myśli.

– Będziemy korzystać z piłkarzy, których mamy do dyspozycji. Muszę się dokładnie przyjrzeć każdemu z zawodników. Zobaczyć, co poszczególni gracze prezentują i na co mogę liczyć. Mamy teraz dwa mecze do przerwy na reprezentację. Później będziemy mieli dwa tygodnie, aby popracować. Wtedy będziemy wiedzieć więcej i coś będziemy mogli podsumować.

Najważniejsze jest to, co tu i teraz. Nie wybiegamy za bardzo w przyszłość – zapewnił trener Podbeskidzia, który słynie z tego, że przy ławce nie reaguje zbyt ekspresyjnie. Stara się raczej analizować. Mecz. – Może rzeczywiście na zewnątrz nie lubię krzyczeć, ale ci piłkarze, którzy ze mną pracowali, wiedzą, że potrafię krzyknąć. Jeżeli będzie taka potrzeba, to wióry też będą leciały – uśmiecha się szkoleniowiec „górali”, który pod Klimczokiem jest dopiero od kilkudziesięciu godzin i nie zdążył jeszcze zapoznać się z miastem.

– Na razie nie było na to czasu, by zwiedzić okolicę. Poznałem jedynie… drogi dojazdowe. Ale czas na to, by pozwiedzać na pewno będzie, bo miasto i jego okolice są bardzo piękne – kończy Dariusz Żuraw.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus