Podbeskidzie. Wraca po raz kolejny

Damian Chmiel, to piłkarz niezwykle stały w uczuciach. W poważnej przygodzie z futbolem kojarzony jest z Podbeskidziem i Sandecją.



Niedawny mecz z Resovią Rzeszów był dla Damiana Chmiela, gracza Sandecji, a także wielce zasłużonego byłego zawodnika Podbeskidzia Bielsko-Biała, setnym występ w barwach nowosądeckiego zespołu. Doskonale pod Klimczokiem znany piłkarz pauzował w kolejnym spotkaniu, z Miedzią Legnica, co oznacza, że drugą setkę występów dla Sandecji rozpocznie na Stadionie Miejskim przy ul. Rychlińskiego. Czyli na obiekcie klubu, w którego barwach wystąpił 183 razy.

Trzeba przyznać, że w trakcie poważnej przygody z futbolem „Chmielik”, takie pseudonim zyskał oczywiście w czasach gry dla Podbeskidzia jest niezwykle… stały w uczuciach. – Coś w tym jest – nie ukrywa Damian Chmiel.

– Temat zmian klubów, to ciekawa sprawa. Wiemy, jaki jest teraz klimat w futbolu. Jak ciężko znaleźć pracę i zachować stabilizację. Zarówno odnośnie sportowej formy, jak i przynależności klubowej. Po odejściu z Podbeskidzia zostałem w Sandecji obdarzony zaufaniem. Spełniłem oczekiwania i najważniejsze jest to, że ktoś mnie tutaj docenił – podkreśla były gracz Podbeskidzia.

Damian Chmiel z Sandecją wraca do Bielska-Białej po raz trzeci. Jak na razie nie udało się przy Rychlińskiego wygrać (remis i porażka), ale za to dwukrotnie zespół z Nowego Sącza pokonał „górali” u siebie. Szczególna była pierwsza wizyta. Choć „Chmielik” nie chce do tego wracać, to nie ukrywa, że niesmak pozostał, bo rozstanie odbyło się w niezbyt miłych okolicznościach.

Kilka miesięcy później jednak Podbeskidzie, w osobie wówczas p.o. prezesa klubu, Edwarda Łukosza, poniekąd przeprosiło zawodnika, który – jeżeli chodzi o występy w ekstraklasie – jest trzecim w historii z największą liczbą gier (104 mecze) i drugim, jeżeli chodzi o liczbę strzelonych bramek (17). – Tak, w pewnym sensie czułem się przeproszony. Klub zachował się fajnie. Trochę trzeba było poczekać, by ktoś docenił mój wkład w Podbeskidzie. Tak to w piłce bywa, ale też sentymentów nie ma. Podchodzę do tego normalnie. Na pewno nie mam pretensji, bo każdy jest kowalem swojego losu – podkreśla 34-letni pomocnik.



Podbeskidzie i Sandecja sąsiadują obecnie w pierwszoligowej tabeli. – Fajnie, że będę miał możliwość zagrania na Stadionie Miejskim. Zawsze w takich chwilach pojawia się dreszczyk pozytywnych emocji. Fajnie jest wrócić i przydałoby się trochę utrzeć nosa Podbeskidziu, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Znam bielski klub doskonale, choć wiadomo, że mocno się pozmieniało od momentu, w którym odszedłem – mówi były piłkarz „górali”.

– Na pewno czeka nas ciężki mecz, bo teren w Bielsku-Białej nigdy nie jest łatwy. Wprawdzie słyszy się, że drużyna buduje się na nowo, ale my chcemy się skupić na sobie, bo ostatni mecz z Miedzią nam nie wyszedł – przypomina Damian Chmiel. Sandecja – w miniony weekend – przegrała 1:3 z Miedzią Legnica. Co ciekawe Podbeskidzia do jutrzejszego meczu przystępuje również po porażce z tym zespołem, bo przypomnijmy, że tydzień temu „górale” mieli wolne.



Na zdjęciu: Tak było podczas pierwszej wizyty Damiana Chmiela z Sandecją w Bielsku-Białej. Były gracz Podbeskidzia ścigał wówczas m.in. Przemysława Płachetę, dziś reprezentanta Polski.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus