Podbeskidzie. Wszystko trwonią na koniec

Tracimy gola w takich okolicznościach, że – po prostu – musimy zrobić wszystko, żeby więcej nie było takich sytuacji. Że prowadzimy mecz i trwonimy punkty w ostatnich minutach – w takim tonie po meczu w Niecieczy wypowiadał się Rafał Figiel, pomocnik Podbeskidzia.
Doświadczony piłkarz był rozżalony tym, co stało się w sobotę. Bo chociaż z przebiegu meczu, dodajmy całkiem dobrego, wynik remisowy (2:2) jest sprawiedliwy, ale kiedy traci się gola w doliczonym czasie gry, zawsze pozostaje niedosyt. Tym bardziej że „górale” mierzyli się z teoretycznie jedną z najlepszych, przynajmniej pod względem personalnym, drużyną na zapleczu ekstraklasy.

Jeszcze mocniej ćwiczyć

Zespół z Niecieczy trzy wcześniejsze spotkania przegrał i chciał się przełamać. To jednak nie jest argument, do którego fani Podbeskidzia przywiązują wagę. Skupmy się więc na tym, – To, co wydarzyło się w końcówce ostatniego meczu, piekielnie boli, ale pozostało nam się tylko z tego podnieść. Wiedzieliśmy, że Termalica za wszelką cenę próbuje grać od bramki, a to zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem. Tak się stało w naszym przypadku. My to wykorzystaliśmy, potem prowadziliśmy grę. I nic nie wskazywało na to, że to się zmieni. Ta stracona bramka pokazuje, jak bardzo ta liga jest nieprzewidywalna i jak wielką koncentracją musimy się wykazywać do ostatniej sekundy meczu – to raz jeszcze Rafał Figiel, któremu – co trzeba przyznać – nie brakuje zdrowego rozsądku.

Bo w kolejnej myśli pomocnik Podbeskidzia poszedł jeszcze dalej. – Po takim meczu musimy jeszcze więcej, jeszcze mocniej ćwiczyć. Wiem, że trochę to brzmi banalnie, ale tak jest – bo nic innego nie pozostaje – podkreślił były gracz m.in. Rakowa Częstochowa.

Figiela w zeszłym sezonie w barwach bielskich nie oglądaliśmy, ale zaliczył on – w imieniu całej drużyny – zaoczny powrót do przeszłości. Prawdziwą zmorą „górali” w poprzednim sezonie było bowiem tracenie goli w ostatnich minutach – w taki sposób Podbeskidzie straciło aż 12 ligowych punktów!

Wieczór ukraiński

Przeszli samych siebie

Zaczęło się od wyjazdowego meczu z Puszczą Niepołomice, niemal dokładnie rok temu, bo 1 września 2018 roku. Bielszczanie prowadzili nawet 2:1, ale rywal zdołał wyrównać, a w 84 min strzelił zwycięską bramkę. W tym samym miesiącu „górale” rywalizowali z Sandecją Nowy Sącz. Prowadzili u siebie po trafieniu Valerijsa Szabali, ale w 87 min wyrównał Maciej Korzym. Miesiąc później był mecz w Jastrzębiu-Zdroju. W 89 min. Adam Żak przesądził o zwycięstwie gospodarzy. Pod koniec listopada z kolei Podbeskidzie grało w… Niecieczy. 81 minuta tamtego meczu okazała się dla gości feralną, a bramkę zdobył Florin Purece.

Na kolejną przypadłość straty punktów w końcówce trzeba było poczekać do kwietnia roku 2019. W emocjonującym meczu przeciwko Wigrom Suwałki, w 90 minucie, goście wyrównali na 3:3.

W końcówce sezonu gracze Podbeskidzia przeszli już samych siebie. Najpierw w Chojnicach stracili gola na 2:2 w 4 doliczonej minucie. A już na zakończenie sezonu, w Głogowie, Chrobry – za sprawą Konrada Kaczmarka – wyrównał w 2 doliczonej minucie. Już w bieżących rozgrywkach, w meczu z Wartą Poznań, rywal zdobył zwycięską bramkę w 84 minucie. A w sobotę była Nieciecza i kolejna wpadka…

 

Na zdjęciu: Rafał Figiel (z lewej), choć w zeszłym sezonie go w Podbeskidziu nie było, już poznał smak tracenia punktów w końcówkach spotkań.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem