Podbeskidzie. Wyszło jak należy

Mecz z Chojniczanką Chojnice nie należał do najłatwiejszych, ale udało się go wygrać i zachować miejsce w czubie tabeli I ligi. Taka opinia zapanowała pod Klimczokiem po starciu piątkowym, w którym zespół trenera Krzysztofa Bredego nie ustrzegł się błędów.

– Pokazaliśmy jednak, że potrafimy uczyć się na błędach. W moim odczuciu to największy plus tego spotkania. W pierwszej połowie graliśmy swoje i nie daliśmy się zwariować. Później zdobyliśmy dwa gole. W drugiej odsłonie dopuściliśmy do rzutu karnego. Dla jednych wątpliwego, dla drugich nie. Uważam jednak, że pomimo tej sytuacji kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku – mówił po meczu [Kornel Osyra], środkowy obrońca „górali”. Który we wspomnianym meczu zaliczył 19. występ w tym sezonie. Za każdym razem grał od pierwszej do ostatniej minuty i takich zawodników w barwach Podbeskidzia jest jeszcze tylko dwóch. Rafał Figiel i Filip Modelski.
Osyra przewiduje, że podobnych spotkań, jak to z Chojniczanką, na wiosnę będzie więcej.

– Dlatego cieszymy się, że wyciągając wnioski uzyskaliśmy w ostatnim meczu korzystny wynik – to raz jeszcze środkowy obrońca Podbeskidzia.

– Przed nami jeszcze jedno jesienne spotkanie. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że wiosnę zaczniemy od dwóch meczów przed własną publicznością. To może być nasza siła. Na razie, w meczu ze Stalą Mielec, musimy dać z siebie maksa. Później zobaczymy, co przyniosą kolejne mecze. W sobotę walczymy o trzy punkty, pomimo tego, że dwóch naszych piłkarzy będzie wykluczonych z gry. Ze względu na kartki – podkreślił stoper „górali”, któremu ponownie na środku obrony przyjdzie zagrać z innym partnerem. Dmytro Baszłaj, już po raz drugi tej wiosny, będzie bowiem pauzował za żółte kartki. Poprzednio zawodnika tego zabrakło w starciu przeciwko Radomiakowi Radom. W tym spotkaniu zastępował go Aleksander Komor, który zresztą wcześniej, kiedy Ukrainiec był kontuzjowany, również wychodził na boisko w wyjściowym ustawieniu. Inna sprawa zaistniała jeżeli chodzi o pauzę Bartosza Jarocha, chociaż wydaje się, że na nieobecność i tego zawodnika sztab szkoleniowy bielskiej drużyny jest przygotowany.

Jaroch rozchorował się przed meczem dziesiątej kolejki zmagań zaplecza ekstraklasy przeciwko GKS-owi Tychy. Wówczas trener Krzysztof Brede podjął błyskawiczną decyzję. Na nominalną pozycję zawodnika, którego dopadła infekcja, wystawił Filipa Modelskiego, któremu gra na prawej flance defensywy nie jest obca, a na lewej obronie zagrał Kacper Gach. Młody piłkarz, który w końcówce zeszłego sezonu zdążył „otrzaskać” się z zapleczem ekstraklasy. Wszystko zatem wskazuje na to, że szkoleniowiec „górali” – który wróci na ławkę trenerską po dwóch meczach dyskwalifikacji – kolejny raz zdecyduje się właśnie na takie rozwiązanie. Zresztą innego wyjścia, biorąc pod uwagę personalne możliwości zespołów, Brede raczej nie ma.

– Każdy z zawodników naszego zespołu pracuje, bardzo ciężko, aby otrzymać swoją szansę. I jestem przekonany, że każdy będzie chciał się zaprezentować jak najlepiej – podkreśla Kornel Osyra. Co do tego nie mamy raczej żadnych wątpliwości, bo woli walki, zaangażowania i ambicji na pewno Podbeskidziu w kończących się jesiennych rozgrywkach odmówić nie można. A wymierne efekty tego można dojrzeć spoglądając na tabelę.

Na zdjęciu: Kornel Osyra (z prawej) jest przekonany, że pomimo kadrowych kłopotów jego zespół w Mielcu da sobie radę.