Podbeskidzie. Za mało, by ich wygryźć

Choć zmiennicy zaprezentowali się w Grudziądzu dobrze, to na mecz z Bruk-Betem do wyjściowej jedenastki Podbeskidzia wrócą raczej filary zespołu.


Do składu Podbeskidzia, po kartkowych pauzach, wracają Łukasz Sierpina i Rafał Figiel. Żaden z bielskich kibiców nie ma wątpliwości, że mowa jest o liderach zespołu, który przed przerwaniem rozgrywek mieli ogromny wpływ na postawę „górali”.

Wiemy również to, że trener Krzysztof Brede w tym sezonie nie zwykł dokonywać roszad w składzie oprócz sytuacji wymuszonych. Nie miał zresztą podstaw. Dlatego należy się spodziewać, że zarówno kapitan zespołu, jak i „Figo” wrócą dziś do wyjściowej jedenastki na mecz z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza.

Kogo zastąpią w stosunku do wygranego 2:1 meczu w Grudziądzu? Jeżeli chodzi o „Sierpika”, to wróci zawodnik ten na lewe skrzydło, czy swą nominalną pozycję. Przeciwko Olimpii zagrał tam Mateusz Marzec, który popisał się świetną asystą, a przynajmniej do przerwy był najjaśniejszą postacią na placu gry. Wydaje się, że to jednak zbyt mało, aby wygryźć z zespołu kapitana.

„Marcowy” potwierdził formę

– Długo czekałem na to, aby zagrać – powiedział [Mateusz Marzec]. Były przygotowania, później zagrałem w jednym meczu. A potem były niemal trzy miesiące przerwy. W meczu z Olimpią szukałem bramki, ale przeciwnik postawił nam ciężkie warunki. Niemniej jednak stworzyliśmy sobie sporo sytuacji i mogliśmy strzelić kilka bramek więcej – dodał zawodnik, który dołączył do Podbeskidzia w przerwie zimowej.

– Akcja, po której strzeliliśmy gola, wyszła idealnie. Kornel Osyra świetnie mnie w środku pola znalazł, a ja wypatrzyłem Kubę Bierońskiego. On to wykończył po profesorsku, z dużym spokojem – podkreślił Mateusz Marzec, który w Grudziądzu zagrał w barwach Podbeskidzia po raz pierwszy od pierwszej minuty.


Czytaj jeszcze: Ciekawy rekord trenera


Wobec powrotu Łukasza Sierpiny na kolejną taką szansę – wszystko na to wskazuje – będzie musiał nieco poczekać. Ale kibiców Podbeskidzia – bez kwestii – może cieszyć to, że w drużynie znajduje się taki zawodnik. „Marcowy” potwierdził bowiem dobrą formę z rundy jesiennej, jeszcze w barwach GKS-u Bełchatów, a także z zimowych sparingów, kiedy strzelił, już dla Podbeskidzia, kilka bramek.

Trenują… zimną krew


Rafała Figla, w meczu z Olimpią, zastępował Adrian Rakowski. Zawodnik ten po tym, jak jesienią kontuzji doznał Tomasz Nowak, wskoczył do wyjściowego składu. Ale zimą przegrał rywalizację z Michałem Rzuchowskim. I była to pierwsza niewymuszona zmiana w podstawowej jedenastce w tym sezonie, której dokonał trener Brede. Rzuchowski w obu meczach przed przerwanie rozgrywek strzelał bramki, a w Grudziądzu zagrał poprawnie.

Z Rakowskim było podobnie, ale wobec powrotu „Figo”, to właśnie „Raku” usiądzie – najpewniej – na ławce rezerwowy. Również dlatego, że obowiązuje konieczność gry młodzieżowca, a od początku sezonu jedna z pozycji w środku pola jest zarezerwowana dla takiego właśnie zawodnika. W Grudziądzu wystąpił wspomniany Bieroński, który zastąpił lekko kontuzjowanego Mateusza Sopoćkę.

Wypożyczony z Lechii Gdańsk zawodnik powrócił już do treningów, ale mało kto wyobraża sobie, aby trener wystawił go do gry w miejsce zawodnika, którego bramkę widzieli już w Bielsku-Białej chyba wszyscy. – Na zajęciach trenujemy również to, aby zimną krew zachować w meczach. Gramy piłkę ofensywną i musimy mieć to przepracowane – powiedział Jakub Bieroński, który pierwszego gola na seniorskim poziomie zadedykował rodzicom.


Na zdjęciu: Zmiennik, Mateusz Marzec, wysoko zawiesił poprzeczkę, ale raczej nie tak wysoko, by wygryźć wyjściowej jedenastki Łukasza Sierpinę (w środku).

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus