Podbeskidzie. Zacząć to jeszcze raz

Niemal trzy miesiące temu, tuż przed przerwanie rozgrywek, Podbeskidzie było w gazie. Teraz kibiców nurtuje pytanie, ile tego paliwa w „góralach” pozostało?



Lepiej rozpocząć wiosennych rozgrywek się nie dało. Już po zimowych sparingach widać było, że drużyna Podbeskidzia solidnie przepracowała okres przygotowawczy i jest gotowa do realizacji celu, czyli walki o awans do ekstraklasy.

W pierwszym spotkaniu o ligowe punkty to się potwierdziło. Bielszczanie, w świetnym stylu, zainaugurowali tegoroczne granie i aż 4:0 pokonali przed własną publicznością Wigry Suwałki. Również z tego powodu kolejny mecz, grany również pod Klimczokiem, cieszył się sporym zainteresowaniem.

Mimo iż spotkanie to odbywało się w poniedziałek, to na starcie przeciwko poznańskiej Warcie, która zajmowała wówczas pierwsze miejsce w tabeli, przyszło niemal 5 tysięcy kibiców. Drużyna Krzysztofa Bredego umiejętnie wypunktowała rywala, wygrała 2:0 i wymieniła ekipę prowadzona przez Piotra Tworka na fotelu lidera rozgrywek.

W piątkowy poranek, 13 marca, Podbeskidzie wyruszyło w autokarową podróż do Grudziądza na mecz z Olimpia, który miał się odbyć następnego dnia. Po drodze bielszczanie zatrzymali się w Gutowie Małym, gdzie mieli zaplanowany trening.

Już w trakcie trwania zajęć drużyna otrzymała informację o tym, że rozgrywki w naszym kraju zostały wstrzymane. Trener Brede postanowił, w związku z powyższym, zaordynować zawodnikom nieco mocniejszą jednostkę treningową, a po wspólnym obiedzie cała ekipa wróciła do Bielska-Białej.

Kilkanaście dni później, w rozmowie ze „Sportem”, szkoleniowiec zespołu spod Klimczoka podkreślił, że zadowolony z faktu przerwania rozgrywek być – zarówno on, jak i cały jego zespół – nie może.

– Dla wszystkich zaistniała sytuacja jest ciężka. Dla nas jednak wydarzyła się chyba w najgorszym możliwym momencie. Bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Wykonaliśmy wszystko to, co sobie założyliśmy. Poza kontuzją Konrada Sierackiego nie przydarzyły się nam poważniejsze urazy.


Czytaj jeszcze: Na wariackich papierach


Udało nam się również, poza jednym przypadkiem, zrealizować te cele transferowe, na których nam zależało. Zespół pracował, świadomy celu, bardzo sumiennie. A dwa pierwsze mecze były udane. Zdobyliśmy sześć punktów, strzeliliśmy sześć bramek, nie tracąc żadnego gola. Pokonaliśmy lidera, czyli Wartę Poznań i sami wskoczyliśmy na pierwsze miejsce. To trudny moment – mówił wówczas Krzysztof Brede.

I trudno było się z nim nie zgodzić. Wszystko jednak potoczyło się tak, a nie inaczej i dziś zespół Podbeskidzia musi zacząć drogę do ekstraklasy na nowo. Wielu kibiców bielskiego zespołu, z całą pewnością, nurtuje pytanie, ile paliwa w „góralach” pozostało. Bo tego, że na początku rundy wiosennej zespół spod Klimczoka był w gazie nikt zanegować nie ma prawa.

Nie chodzi jedynie o wygrane mecze, ale warto przytoczyć jedną, niezwykle ciekawą statystykę. Otóż w spotkaniach przeciwko Wigrom i Warcie bielscy piłkarze oddali – uwaga – 50 strzałów na bramkę rywala! Z czego 20 było uderzeniami w światło bramki.

Tymczasem przeciwnicy, w obu spotkaniach, zaledwie pięciokrotnie próbowali pokonać Martina Polaczka. Słowacki golkiper, zachowując czyste konto, obronił łącznie trzy strzały, a o żadnym z tych przypadków nie można powiedzieć, że się specjalnie wysilał.

Na zdjęciu: Nie ulega wątpliwości, że zespół Podbeskidzia – przed przerwaniem rozgrywek – znajdował się w bardzo dobrej dyspozycji.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus


Trzy pytania do… Krzysztofa Bredego, trenera Podbeskidzia

Najważniejsze są czyny

Krzysztof Brede
Fot. Krzysztof Dzierżawa / PressFocus

1. Przed Wami pierwszy mecz po długiej, trwającej niemal trzy miesiące przerwie. Czy coś zmieniło się w podejściu i w myśleniu o celu, który się nie zmienia?
Krzysztof BREDE: – Cała filozofia pracy, którą wpoiliśmy w drużynę, na pewno nie uległa zmianie. Do każdego kolejnego spotkania przygotowywać będziemy się w taki sposób, aby go wygrać. Oczywiście taktyka będzie zależała od drużyny przeciwnej. Od tego, aby wykorzystać jej słabsze strony.

Nasze założenia chcemy realizować z jak najlepszym skutkiem. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Warto przypomnieć, że zimowy okres przygotowawczy przepracowaliśmy bardzo dobrze. Mieliśmy dobrych sparingpartnerów. To, co zaplanowaliśmy – zrobiliśmy. Wszystko było w dobrym porządku.

2. Podbeskidzie wznawia rozgrywki z pozycji lidera I ligi.
Krzysztof BREDE: – Wszystko jest trochę niestandardowe i trzeba poczekać, jak to wszystko wyjdzie na boisku. Na pewno to, co obserwuję podczas treningów napawa mnie optymizmem.

Ale jak to będzie wyglądało w lidze? Nie będziemy składać żadnych deklaracji. Tylko sami sobie chcemy udowodnić, że wiele się nie zmieniło i ta przerwa nie wpłynęła na nas w złym stopniu. Pamiętajmy, że to jest piłka nożna. Przed nami sporo meczów z gatunku trudnych.

Jesteśmy liderem rozgrywek i jestem przekonany, że każdy rywal będzie się na nas mobilizował. Hasło „bij mistrza” będzie obowiązywać i każdy będzie chciał nas pokonać. Dlatego chcemy być razem. I wspólnie działać dla dobra drużyny, wyniku i klubu Podbeskidzie. Mówić można dużo. Najważniejsze są jednak czyny.

3. Podbeskidzie, czego najlepszym dowodem jest przedłużenie kontraktów z kilkoma zawodnikami, myśli nie tylko o bieżących rozgrywkach, ale też o przyszłości.
Krzysztof BREDE: – Praca ludzi odpowiedzialnych za transfery w naszym klubie jest mocno utrudniona. Sławomir Cienciała i Grzegorz Więzik nie są w stanie jeździć na mecze, spotykać się z zawodnikami, którymi jesteśmy potencjalnie zainteresowani.

Ale swoje plany mamy. Rozmawiamy. Nasi skauci wykonują swoją pracę na miejscu, korzystając z materiałów wideo. Przeglądają zawodników, których polecają nam różni agenci. Wiemy, jakich zawodników potrzebujemy jeżeli chodzi o pozycje.

Jeżeli chodzi o konkrety, to nasz krąg jest już zawężony. Niełatwo jednak w takich okolicznościach podjąć decyzję. Nie wiemy bowiem, w którym miejscu będziemy. Wiadomo, że jeżeli będziemy w ekstraklasie, to będziemy mieć większe możliwości finansowe. A jakość zawodników będzie musiała być wyższa.