Podbeskidzie. Zagrać o coś więcej

Kamil Biliński został królem strzelców zaplecza ekstraklasy. Przy okazji kapitan drużyny spod Klimczoka ustanowił klubowy rekord.


Kamil Biliński został trzecim w historii Podbeskidzia Bielsko-Biała zawodnikiem, który na szczeblu centralnym sięgnął po tytuł króla strzelców rozgrywek. W 2013 roku najskuteczniejszym piłkarzem ekstraklasy został Robert Demjan z 14 strzelonymi golami. W 2019 roku najlepszym snajperem I ligi, z 12 trafieniami, został Valerijs Szabala. „Bila” zdobył 19 bramek i – co ciekawe – ustanowił klubowy rekord. Chodzi o to, że od 2002 roku, czyli od pierwszego sezonu „górali” na szczeblu centralnym, żaden z piłkarzy bielskiego klubu nie strzelił większej liczby bramek w pojedynczym sezonie. Do tej pory rekord ten należał do Krzysztofa Chrapka, który w sezonie 2008/09 zaplecza ekstraklasy trafił 18 razy.

Kapitan Podbeskidzia był z całą pewnością najjaśniejszą postacią drużyny prowadzonej najpierw przez Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego, a następnie przez Mirosława Smyłę. Zdecydowanie bardziej udana dla niego, podobnie, jak dla całego zespołu, była runda jesienna. Wówczas uzyskał 14 z 19 goli.

– Cieszę się z indywidualnych rzeczy. Jednak zawsze podkreślam, że wyznacznikiem mojej pracy jest praca całego zespołu. Jeśli drużyna dobrze funkcjonuje, to jestem się w stanie odwdzięczyć. Cieszy tytuł króla strzelców, jak również mój całościowy wkład w ten sezon. Mimo wszystkich przeciwności jestem dumny z wszystkich tych, którzy włożyli swoją pracę – powiedział napastnik Podbeskidzia, który do 19 goli dorzucił jeszcze 6 asyst.

– Po pierwszej rundzie apetyt wzrósł, bo byliśmy na czwartym miejscu. Wielu widziało nas w gronie faworytów. Wiedzieliśmy jednak, że czeka nas sporo pracy. Po to, by zbudować silny, mocny zespół. Biorąc pod uwagę to, co się działo. Był spadek z ekstraklasy. Wielu zawodników odeszło. Były zawirowania. Na początku trenowaliśmy w kilka osób. Mimo to wiele zespołów I ligi stylu i organizacji gry nam zazdrościło. Niemniej jednak na końcu najważniejszy jest wynik. Skończyliśmy na dziewiątym miejscu, choć chciałoby się więcej. Chcielibyśmy być na miejscu Widzewa. Albo razem z Widzewem świętować awans do ekstraklasy. Nie było nam to jednak dane. Zrobimy wszystko, by w następnym sezonie być jeszcze lepszym zespołem i od początku pruć w górę tabeli. Walczyć o jak najwyższe cele, bo klub na to zasługuje. Po zakończonych rozgrywkach jesteśmy mądrzejsi i jedziemy dalej – podkreślił Kamil Biliński.

Kapitan zespołu spod Klimczoka jest jednym tych piłkarzy, który ma ważny kontrakt na kolejny sezon, a więc w przyszłych rozgrywkach nadal będzie występował w barwach Podbeskidzia. I, jak sam przyznaje, przede wszystkim przygotowania do sezonu 2022/23 powinny być dla drużyny dużo łatwiejsze, aniżeli miało to miejsce przed zakończoną w minioną niedzielę kampanią.

– Na pewno będziemy mogli liczyć na coś więcej. Zespół jest zbudowany. Raczej nie będzie już takich zawirowań i perturbacji, jakie były przed zakończonymi rozgrywkami. Pewnie decyzje personalne zostaną podjęte, a ci, którzy zostaną w Bielsku-Białej będą musieli wziąć odpowiedzialność za to, aby ten zespół walczył o coś więcej niż tylko o możliwość grania w barażach – nie pozostawia wątpliwości najskuteczniejszy piłkarz zaplecza ekstraklasy.


Pierwsze pożegnanie

Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami Martin Polaczek, słowacki bramkarz, który w ostatnich trzech sezonach bronił barw Podbeskidzia, zakończył swoją przygodę w „góralami”. Wygasający z końcem czerwca kontrakt nie zostanie przedłużony, a Polaczek karierę postanowił kontynuować w Czechach. Od przyszłego sezonu grać będzie w FK Mlada Boleslav, czyli w siódmym zespole czeskiej ekstraklasy. W ciągu trzech lat pod Klimczokiem mierzący dwa metry wzrostu golkiper rozegrał 51 meczów dla Podbeskidzia.


Na zdjęciu: Kamil Biliński wierzy, że w przyszłym sezonie Podbeskidzie będzie walczyć nie tylko o możliwość gry w barażach.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus