Podbeskidzie zawdzięcza Bilińskiemu remis z liderem

Zdecydowanym faworytem meczu w Bielsku-Białej był lider z Legnicy. I tak mogło być, ale Podbeskidzie ma w swoim składzie Kamila Bilińskiego.


Przeżywający ostatnio kłopoty z formą strzelecką piłkarze Podbeskidzia stanęli w czwartek przed trudnym zadaniem. Starcie z Miedzią Legnica, która już jedną nogą jest w ekstraklasie, mogło być okazją, by pokazać, że zespół gospodarzy wraca na dobre tory.

Przez pierwsze kilkanaście minut Miedzi nie udawało się zdobyć przewagi, a walka koncentrowała się głównie w środkowej części boiska. Piłkarze Podbeskidzia, gdy tylko mieli okazję, próbowali posyłać piłkę na lewe skrzydło, by doprowadzić do dobrego dośrodkowania, które z którego można byłoby zagrozić bramce gości. Jednak rywale byli czujni i szybko reagowali uniemożliwiając tym samym plany gospodarzom.

Z czasem większa dyscyplina w szeregach Miedzi sprawiła, że w 24 minucie Jurich Carolina dał prowadzenie gościom. Popisał się ładnym strzałem z piętnastu i utonął w objęciach kolegów.

Podbeskidzie chciało ruszyć do odrabiania strat, ale piłkarze Wojciecha Łobodzińskiego nie pozwalali rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Grali czujnie i szybko reagowali na potencjalne zagrożenie ofensywne.

Gdy wydawało się, że Podbeskidzie nie potrafi zagrozić przyjezdnym na wysokości zadania stanął Giorgi Merebaszwili skorzystał z bardzo dobrego podania Kamila Bilińskiego i doprowadził do wyrównania. Sędzia sprawdził prawidłowość zdobytej bramki. Niestety, gol nie został uznany. Wszystko za sprawą faulu Joana Romana na Chuce.

Sztab szkoleniowy Podbeskidzia po przerwie dokonał zmian i trzech nowych zawodników pojawiło się na boisku. Gospodarze od razu ostro ruszyli do walki. W efekcie Paweł Lenarcik, strzegący bramki legniczan, musiał się mieć na baczności. Najpierw złapał dośrodkowanie Bilińskiego, a chwilę później swoich sił spróbował Dominik Frelek. Jednak nie było groźne dla gości.

Podbeskidzie zbyt wolno rozgrywało piłkę na swojej połowie, co pozwalało defensywie Miedzi na odpowiednie ustawienie i neutralizowanie ofensywnych zapędów gospodarzy. Z czasem zaczęli kontrolować przebieg spotkania. Bielszczanom brakowało dokładności.

Na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry Miedzi dopisało szczęście. Po akcji Romana i Bilińskiego świetną okazję na wyrównanie zmarnował Milasius. Potem ponownie Milasius oddał niecelny strzał, tym razem po podaniu z rzutu rożnego.

Gdy wydawało się, że komplet punktów pojedzie do Legnicy Kamil Biliński zrobił to, co potrafi, jak nikt z jego kolegów. Podbeskidzie zawdzięcza Bilińskiemu remis z liderem. Ezequiel Bonifacio podał, a Biliński pokonał Lenarcika. Jest remis.


Podbeskidzie Bielsko-Biała – Miedź Legnica 1:1 (0:1)

0:1 – Carolina, 24 min, 1:1 – Biliński, 90+4 min

PODBESKIDZIE: Polaczek – Milasius, Wypych, Kowalski-Haberek, Gutowski (46. Bonifacio), Misztal (46. Frelek), Scalet (46. Celtik), Simonsen, Merebaszwili (89. Wełniak), Roman, Biliński. Trenerzy: Piotr Jawny i Marcin Dymkowski.

MIEDŹ: Lenarcik – Gammelby, Mijusković, Aurtenetxe, Carolina, Tront, Dominguez (79. Lehaire), Chuca (64. Matuszek), Śliwa, Zapolnik, Makuch. Trener Wojciech Łobodziński

Sędziował Paweł Pskit (Łódź). Żółte kartki: 70. Milasius, 90. Frelek, 90+1 Wypych – 18. Tront, 63. Gammelby, 66. Zapolnik


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus