Podbeskidzie. Zmiany, czyli proces tworzenia

Przez większość rundy jesiennej, a nawet teraz, tuż przed rozpoczęciem rywalizacji na wiosnę, wielu związanych z Podbeskidziem – w tym sztab szkoleniowy, a także kapitan zespołu, Kamil Biliński – powtarzało, że w ubiegłym roku zespół się budował.


Istotnie zmiany, które nastąpiły w drużynie spod Klimczoka przed sezonem, a także już w trakcie jego trwania, były znaczące. Wystarczy porównać wyjściowe ustawienie w ostatnim meczu w ekstraklasie z tym, które rozpoczęło rywalizację w I lidze. Powtórzyły się w tych jedenastkach zaledwie dwa nazwiska. Michala Peskovicia i Jakuba Bierońskiego. Nie był to jednak koniec zmian, a najlepszym dowodem na to są różnice, jakie zaszły pomiędzy meczem z Górnikiem Polkowice, który otwierał dla „górali” sezon na zapleczu ekstraklasy, a spotkaniem inaugurującym wiosnę, czyli starciem z GKS-em Tychy. Tylko pięciu piłkarzy w obu tych meczach zagrało od pierwszej minuty. To Julio Rodriguez, Maciej Kowalski-Haberek, Mathieu Scalet, znów Bieroński, a także Kamill Biliński.

Kto zatem najwięcej stracił, a kto najwięcej skorzystał podczas procesu tworzenia w drużynie spod Klimczoka? Wydaje się, że najwięksi przegrani to trzej piłkarze związani z Bielskiem-Białą… emocjonalnie. Chodzi o Konrada Gutowskiego, Daniela Mikołajewskiego i Kacpra Gacha. Jesienią cała trójka, która pod Klimczokiem uczyła się grać w piłkę, występowała w miarę regularnie. Stało się jednak w Tychach tak, że żaden z wymienionych nie wyszedł na plac gry w wyjściowym ustawieniu. Mało tego, żaden też nie pojawił się na placu gry w trakcie spotkania, a Gacha w ogóle zabrakło w meczowej kadrze. Gutowski i Mikołajewski przesiedzieli cały mecz na ławce, a trenerzy Piotr Jawny i Marcin Dymkowski wykorzystali w tym meczu jedynie trzy z pięciu możliwych zmian. Kto kogo wygryzł ze składu? Gutowskiego pozyskany zimą Jeppe Simonsen, Mikołajewskiego na ławce posadził Mateusz Wypych, co zresztą miało miejsce już pod koniec jesieni, a Gach chyba definitywnie przegrał rywalizację z Ezeqiuelem Bonifacio.

Względem pierwszego meczu jesiennego doszło też do sporej zmiany narodowościowej, a w zasadzie językowej w zespole Podbeskidzia. Z Polkowicami zagrał tak naprawdę jeden obcokrajowiec, czyli Rodriguez, bo Pesković i Scalet, swobodnie komunikują się po polsku. Z Tychami wystąpili natomiast: Matvei Igonen w bramce, a także Simonsen, Bonifacio i Goku Roman, czyli czterej piłkarze w naszym języku nie mówiący, bo Giorgi Merebaszwili podstawy polskiego języka zna na przyzwoitym poziomie, choć na pewno nie takim, jak Scalet czy Pesković. Oczywiście mówi się, że język piłki jest uniwersalny, a dla Podbeskidzia najważniejsze jest to, by zmiany przyniosły efekty na boisku. A chyba najważniejsze jest to, by dobiegły końca. Czy do tej jedenastki, która zagrała przeciwko GKS-owi Tychy kibice zespołu spod Klimczoka powinni się przywiązać na dłużej? Na pewno trenerzy, co pokazali już jesienią, będą reagować również względem danego przeciwnika. Ale zdaje się, że trzon zespołu właśnie w Bielsku-Białej powstał.


Fot. Rafał Rusek / PressFocus