Podnoszenie ciężarów. Mały brąz Bartłomieja Adamusa

Choć sztangista Zawiszy Bydgoszcz uplasował się tuż za podium, swą kolekcję wzbogacił o medal w podrzucie, pierwszy dla biało-czerwonych na mistrzostwach Europy w Moskwie.


Aż siedem dni przyszło nam czekać na chwile radości podczas ciężarowych ME w stolicy Rosji. Mieliśmy je dzięki występowi Bartłomieja Adamusa w kategorii 96 kg. Wychowanek Opocznianki, a od dwóch lat żołnierz reprezentujący bydgoskiego Zawiszę był bardzo dobrze przygotowany. Świadczyło o tym książkowo wyrwane 160 kg.

W drugim podejściu 21-latek dołożył 5 kg i o 4 kg poprawił rekord życiowy. Podejście do 169 kg było już nieudane, ale w tym momencie niewielu sądziło, że będzie decydujące o medalu w dwuboju, bo Polak zajmował 4. miejsce i miał aż 5 kg przewagi nad Ormianinem Hakobem Mkrtczjanem. Podrzut w wykonaniu mającego sukcesy na zawodach juniorskich Adamusa był wręcz koncertowy.

W wielkim stylu zaliczał kolejno 195, 202 i 206 kg. Tym ostatnim podejściem o 6 kg poprawił życiówkę w tym boju oraz aż o 11 kg w dwuboju, a przy okazji własny rekord kraju do lat 23. 371 kg dawało mu radość z brązowego medalu, ale na placu boju pozostawał jeszcze wspomniany Mkrtczjan, który po uzyskaniu 202 kg w drugim podejściu zaordynował 212 kg i nadludzkim wysiłkiem zaliczył to podejście, wyprzedzając Bartka o kilogram. Tym samym nasz reprezentant zakończył rywalizację na najmniej lubianym przez sportowców miejscu, ale niejako na pocieszenie przypadł mu mały brąz za podrzut.

Taki występ z pewnością zmobilizuje tego perspektywicznego sztangistę do jeszcze cięższej pracy, bo jest wręcz stworzony dla tej dyscypliny i jeszcze niejeden sukces osiągnie. Na brawa zasłużył też Daniel Goljasz, który również zaliczył 5 podjeść, a 154 kg w rwaniu i 192 kg w podrzucie to jego rekordy życiowe.

Pomarzyć dobra rzecz

Po marzenia, po doświadczenie, po dobrą zabawę – napisała na Facebooku Paulina Szyszka, asystentka trenera Waldemara Ostapskiego i klubowa opiekunka Weroniki Zielińskiej-Stubińskiej, gdy pozowały do zdjęcia na Okęciu, prężąc bicepsy przed wylotem na mistrzostwa Europy w Moskwie. Wrócą bogatsze jedynie o doświadczenie, bo marzenia o medalu nie udało się zrealizować, więc tym bardziej trudno mówić o dobrej zabawie.

Debiutująca w gronie seniorek 24-letnia studentka AWF-u w Białej Podlaskiej mogła myśleć o zdobyciu medalu w nieolimpijskiej kategorii 81 kg, ale żeby taki cel zrealizować, nie można popełniać błędów technicznych. Przesympatyczną zawodniczkę najwyraźniej zjadła trema, no bo jak wytłumaczyć dwukrotne spalenie 99 kg w rwaniu, jeśli trzy tygodnie wcześniej swobodnie zalicza się 100 kg przy rekordzie życiowym 101 kg? Już po tym boju było wiadomo, że o eksponowane miejsce będzie niezwykle trudno, gdyż z 8. pozycji atakuje się bardzo ciężko.

I to się potwierdziło. Co prawda pani Weronika dwa razy wybijała sztangę ważącą 118 kg, ale wyraźnie dociskała ją łokciami, co sędziowie bez problemu wyłapywali. Nasza sztangistka była mocno zdziwiona, gdy prowadzący zawody Bogusław Mokranowski ogłaszał „no lift” (podejście niezaliczone). Błyskawiczne instrukcje trenerki, która wytłumaczyła swej podopiecznej, że po wybiciu ciężaru łokcie muszą być proste, Zielińska-Stubińska zebrała się w sobie i w ostatnim podejściu zaliczyła 121 kg, zajmując 7. pozycję. Pozostał niedosyt, bo nie tylko ona liczyła na poprawienie krajowych rekordów.

Historia zatoczy koło?

Na sobotę zaplanowano starty ostatnich biało-czerwonych. O 16.00 zmagania w gronie zawodników ważących mniej niż 109 kg rozpoczną Arkadiusz Michalski i Arsen Kasabijew. To nasi najbardziej doświadczeni i jednocześnie utytułowani sztangiści startujący w stolicy Rosji. Wyżej stoją akcje Michalskiego, którego celem jest umocnienie pozycji w rankingu olimpijskim i głównie z takim nastawieniem poleciał do Moskwy. A gdyby – niejako przy okazji – wywalczył 5. medal ME, to satysfakcja byłaby podwójna.

Stawka w tej kategorii jest bardzo wyrównana, a zawodnik Budowlanych Opole zgłosił 400 kg w dwuboju, co sytuuje go na miejscach 5-6, ale wiadomo, że papier nie dźwiga. Kasabijew z kolei wraca na pomost po wyleczeniu kontuzji i chciałby się przypomnieć na Starym Kontynencie i nawiązać do sukcesów sprzed lat. Sztangista Tarpana Mrocza jest wicemistrzem olimpijskim z Pekinu (2008) i mistrzem Europy z Mińska (2010) w kategorii 94 kg.

Właśnie mija 11. rocznica tego sukcesu, osiągniętego kilka godzin po katastrofie smoleńskiej. Pochodzący z Osetii Południowej zawodnik tego dnia debiutował z orzełkiem na piersi i złoty medal zadedykował prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, który przyznał mu polskie obywatelstwo.

Byłoby więc znakomicie, gdyby historia zatoczyła koło, ale na spektakularny występ Arsena nie ma raczej co liczyć. Wysoko powinna za to być Kinga Kaczmarczyk (Tytan Oława), która od 19.00 rywalizować będzie w kategorii 87 kg i przy odrobinie szczęścia może uplasować się wysoko. Absolutną wisienką na torcie będą natomiast niedzielne (15.00) zmagania w kategorii +109 kg mężczyzn. Faworytem jest gruziński hegemon Lasza Talachadze, który powalczy o 5. z rzędu mistrzostwo Europy i rekordy świata, wynoszące odpowiednio 220, 264 i 484 kg. Naprawdę warto to zobaczyć.


Kobiety

Kategoria 81 kg: 1. Alina Maruszczak (Ukraina) 236 (109+127), 2. Gaelle Nayo Ketchanke (Francja) 231 (100+131), 3. Liana Gyurjan (Armenia) 227 (98+129) … 7. Weronika Zielińska-Stubińska 216 (95+121).

Mężczyźni

Kategoria 96 kg: 1. Anton Plijesnoj (Gruzja) 393 (180+213), 2. Petr Asajonak (Białoruś) 374 (172+202), 3. Hakob Mkrtczjan (Armenia) 372 (160+212), 4. Bartłomiej Adamus 371 (165+206) …. 8. Daniel Goljasz 346 (154+192.


Na zdjęciu: Tym podejściem Bartłomiej Adamus o 4 kg poprawił rekord życiowy w rwaniu.

Fot. PZPC