Podnoszenie ciężarów. Rosyjska ruletka

W sobotę w Moskwie rozpoczynają się mistrzostwa Europy. W zawodach, które zostały opóźnione o 12 miesięcy, będzie można powalczyć o punkty do rankingu olimpijskiego.


Nie w kwietniu 2020, a w kwietniu 2021 roku rozgrywane będą mistrzostwa Starego Kontynentu, a przez najbliższe 8 dni stolicą europejskiej sztangi będzie Moskwa. Gdyby było normalnie, impreza ta odbyłaby się rok temu. Początkowo przełożono ją na czerwiec, ale w momencie, kiedy to samo uczyniono z igrzyskami w Tokio, postanowiono przesunąć o 12 miesięcy.

Zawody w stolicy Rosji urastają do rangi kluczowych, bo ważyć się na nich będą olimpijskie kwalifikacje. Wiele zawodniczek i zawodników będzie więc w najwyższej formie, by przypieczętować lipcowo-sierpniowy start w Japonii.

Spora konkurencja

Do Moskwy wybiera się 16-osobowa reprezentacja Polski, ale na udział w igrzyskach szanse ma jedynie dwoje z nich. Wśród kobiet jest to Joanna Łochowska (wystartuje w niedzielę), a wśród mężczyzn Arkadiusz Michalski (wystąpi w sobotę, 10 kwietnia), choć im również bardzo potrzebne są punkty.

Na tę chwilę plasują się w drugich dziesiątkach swoich kategorii i muszą zrobić wszystko, by obronić swoje pozycje, a najlepiej je poprawić. Oboje są utytułowani; na podium ME stawali po 4 razy, z czego Michalski raz (2019), a Łochowska aż trzy razy z rzędu (2017, 2018, 2019) na najwyższym, co wcześniej udało się jedynie takim sławom, jak Waldemar Baszanowski i Mieczysław Nowak. O obronę tytułu w kategorii 55 kg sztangistce Budowlanych Opole może być niezwykle trudno.

– Joasia miała problemy ze zdrowiem; trapiły ją lżejsze i cięższe dolegliwości. Ostatnio jednak zdołała się pozbierać, solidnie przepracowała czas na zgrupowaniach i z pewnością powalczy. W miejsce na podium jednak nie będzie celować, bo wstępne listy startowe pokazują, że konkurencja będzie spora. Priorytetem Łochowskiej będzie więc zaliczenie dwuboju na maksymalnych ciężarach, co – miejmy nadzieję – pozwoli obronić olimpijską nominację – powiedział trener Waldemar Ostapski.

Wrócić z życiówkami

– Duży progres zanotowała ostatnio Jola Wiór, która na jednym z ostatnich sprawdzianów wyrwała 97 i podrzuciła 120 kg, poprawiając rekordy życiowe. Wierzę w możliwości tej zawodniczki, liczę na dobry start i poprawę lokaty w rankingu olimpijskim. O wyjazd do Tokio może być trudno, ale trzeba walczyć do końca – mówi doświadczony szkoleniowiec, który zwraca uwagę na jedną niezwykle istotną kwestię.

– Kiedyś utarło się powiedzenie „pomost wszystko zweryfikuje”, ale w obecnych zwariowanych czasach trzeba je zmodyfikować na „wymaz wszystko zweryfikuje”. O dyspozycję dziewczyn jestem spokojny, bo założenia treningowe zrealizowały, ale obawiam się wyników testów, które czekają nas na miejscu. Regulamin bowiem jest taki, że osoba „pozytywna” automatycznie wykluczona jest z rywalizacji.

Pal licho, gdy „ustrzelony” zostanie trener, fizjoterapeuta, lekarz czy inny członek ekipy, ale najgorzej będzie, gdy ofiarą tej swoistej rosyjskiej ruletki stanie się zawodniczka czy zawodnik mający szanse na podium, bo wtedy ich przygotowania pójdą na marne. W kraju byliśmy wymazywani regularnie i wszystko było OK. Życzyłbym sobie, żeby tak samo było w Moskwie – dodaje Waldemar Ostapski, mający mimo wszystko nadzieję na dwa medale.

Choć nie chce wskazywać kandydatek, to łatwo się domyślić, że chodzi o Kingę Kaczmarczyk, brązową medalistkę z Bukaresztu (2018) i… debiutantkę Weronikę Zielińską-Stubińską. Obie muszą „tylko” potwierdzić swe wysokie pozycje, jakie zajmują na liście startowej.

Podróż sentymentalna

– Przede wszystkim jedziemy walczyć o nominacje olimpijskie, a jak nadarzy się okazja, to również o medale – powiedział krótko opiekun męskiej kadry, Zdzisław Faraś, który poza wspomnianym Michalskim zabiera trzech doświadczonych zawodników (Adamus, Zwarycz, Kasabijew) oraz czterech debiutantów (Urban, Kudłaszyk, Bęben, Goljasz), którzy z Rosji mają wrócić z rekordami życiowymi.

Trenera Farasia i jego asystenta Mirosława Chlebosza czeka podróż sentymentalna. W Moskwie byli w 1983 roku, startując w mistrzostwach Europy połączonych z mistrzostwami świata. Faraś – z rezultatem 355 kg (160+195) – był odpowiednio 7. i 9. w kategorii 82,5 kg, a Chlebosz uzyskał 315 kg (142,5+172,5) i zajął 4. miejsce. – Uplasować się tuż za podium za takimi tuzami jak Joachim Kunz, Janko Rusew czy Andreas Behm było dla mnie dużym sukcesem – podkreślił Chlebosz.


Na zdjęciu: Trener Waldemar Ostapski wierzy, że jego podopieczne zaprezentują na ME maksimum swoich możliwości.

Fot. Facebook/Waldemar Ostapski

618

MEDALI mistrzostw Europy – między 1930 a 2019 rokiem – zdobyli reprezentanci Polski. 195 zawodniczek i zawodników wywalczyło 145 złotych, 213 srebrnych i 260 brązowych krążków. Za rekordzistę uchodzi Paweł Najdek, który Polskę w Europie reprezentował 13 razy i 4-krotnie stanął na podium.


Kadra na ME

Kobiety

kat. 49 kg – Marlena Polakowska (Iskra Piotrowice); kat. 55 kg – Joanna Łochowska (Budowlani Opole); kat. 59 kg – Monika Szymanek (LKS Dobryszyce); kat. 64 kg – Wiktoria Wołk (Tarpan Mrocza); kat. 71 kg – Andżelika Kaczmarczyk (Tytan Oława); kat. 76 kg – Jolanta Wiór (Andaluzja Piekary Śl.); kat. 81 kg – Weronika Zielińska-Stubińska (AZS-AWF Biała Podlaska); kat. 87 kg – Kinga Kaczmarczyk (Tytan Oława).

Mężczyźni:

kat. 67 kg – Kacper Urban (Budowlani Opole); kat. 73 kg – Piotr Kudłaszyk (Budowlani Nowy Tomyśl); kat. 81 kg: Krzysztof Zwarycz (Budowlani Opole), Patryk Bęben (Mazovia Ciechanów); kat. 96 kg: Bartłomiej Adamus (Zawisza Bydgoszcz), Daniel Goljasz (Wisła Puławy); kat. 109 kg: Arkadiusz Michalski (Budowlani Opole), Arsen Kasabijew (Tarpan Mrocza).