Podoliński: W ekstraklasie kluczowe są budżety

Jak możemy postrzegać czołówkę ekstraklasy? Z jednej strony na czele jest Śląsk Wrocław, który jako jedyny jeszcze nie przegrał; z drugiej stronie tuż za jego plecami ciągnie się wyrównany peleton.
Robert PODOLIŃSKI: – Jest kilka drużyn, które grają ciekawą piłkę. Na pewno jest to Śląsk, Pogoń Szczecin, ja bym do tego dołożył Lecha Poznań i coraz mocniejszą Legię. Pewnie za niedługo odbuduje się także Piast Gliwice i całość wygląda dość solidnie. Faktycznie nie ma wyraźnego lidera, ale ostatnio trudno było takiego znaleźć w naszej ekstraklasie, więc wszystko jest chyba w normie.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Z czego to może wynikać?
Robert PODOLIŃSKI: – Wystarczy spojrzeć na wpływy i budżety, bo to one są kluczowe. Mówi się, że to nie pieniądze decydują w piłce, jednak w 95% to od nich zależy miejsce w tabeli. To tak, jak z pieczeniem ciasta. Świetnie ciasto upieczemy z drogich produktów, bo z tańszych i gorszych zrobimy zakalca. Niestety, ale budżety grają, bo duży budżet to dobrzy piłkarze. W Polsce ten rozdźwięk między czołówką a zespołami środka tabeli nie jest tak duży, jak np. między Barceloną, Realem, Atletico i resztą stawki w lidze hiszpańskiej. W Anglii jest dokładnie to samo – dlaczego mamy wielką szóstkę zamiast wielkiej czwórki? Bo dwa kluby stały się bogatsze i już.

Z drugiej strony Legia przerasta w Polsce pozostałe kluby pod względem budżetu, a tej przewagi nie potrafi wypracować.
Robert PODOLIŃSKI: – Tak, z tymże nie jest to taka różnica, która gwarantowałaby kompletnie inną jakość piłkarzy. Takie zespoły jak Śląsk, Lech, Jagiellonia czy Piast są w stanie taką różnicę niwelować. Możliwe, że słowem, którego brakuje w Legii, jest stabilizacja.

W ten weekend czeka nas bardzo ciekawe spotkanie, bo zagrają dwie pierwsze drużyny tabeli – Śląsk i Pogoń. Czego możemy oczekiwać?
Robert PODOLIŃSKI: – Trudno mi powiedzieć. Raczej nie będzie tak, że Śląsk będzie dominował, bo spodziewam się, że to Pogoń będzie stroną posiadającą piłkę. Śląsk w ten swój cwany sposób będzie chciał skontrować rywala i mieć kontrolę nad meczem w inny sposób. Są to zespoły, które grają trochę inaczej i – tak zresztą jak w każdej lidze – wiele zależy od tego, czy wszyscy piłkarze będą do dyspozycji trenera. Wiemy, że w Pogoni były z tym ostatnio problemy, przez co straciła punkty z Wisłą Płock, chociaż tam zaważyły także błędy, które do tej pory się jej nie zdarzały. W przypadku Śląska trudno uciec od roli trenera i dyrektora sportowego, którzy nadają na tych samych falach. We Wrocławiu gra dużo Polaków, a jeśli jest jakiś obcokrajowiec, to robi on różnicę, tak jak w przypadku Roberta Picha. Co do Pogoni, ja na nią czekam tak za 2-3 lata, kiedy – mam nadzieję – będą widoczne efekty pracy w Akademii.

ŁKS miał bardzo dobre wejście w sezon, eksperci chwalili jego styl gry, Dani Ramirez robił furorę. Teraz jednak łodzianie mają na koncie 4 porażki z rzędu – chwilowy kryzys czy jednak weryfikacja?
Robert PODOLIŃSKI: – Liga na pewno nauczyła się ŁKS-u. Mecze z ich udziałem ogląda się z dużą przyjemnością, co może dla jego kibiców jest przykre, bo ŁKS dominuje, oddaje dużo strzałów, ale traci gole po bardzo prostych błędach indywidualnych. Często jest to konsekwencja atakowania dużą liczbą piłkarzy, przez co przestrzenie za plecami obrońców są spore i łatwe do wykorzystania. Jednak spotkania z ich udziałem to świetne widowiska, bo grają ciekawą piłkę. Mam nadzieję, że będą punktować, bo to naprawdę atrakcyjny zespół.

Brosz: Chcemy poprawić bilans wyjazdowy

Jak pan ocenia drugiego beniaminka? O projekcie Marka Papszuna w Częstochowie dużo się mówiło.
Robert PODOLIŃSKI: – Marek już po awansie mówił, że on nie spodziewa się przebiegnięcia po ekstraklasie i gry w pucharach. To by była niespodzianka. Jest to na pewno solidny zespół z kilkoma ciekawymi nazwiskami, o których pewnie w innych okolicznościach byśmy nie usłyszeli. Tak jak ŁKS, jest to drużyna złożona w dużej części z Polaków, co bardzo mnie cieszy.

Jak by pan porównał te zespoły?
Robert PODOLIŃSKI: – Obie drużyny oceniam trochę inaczej. ŁKS chce mieć piłkę i kreować grę. Raków też się w tym dobrze czuje, ale jak trzeba, to podejmuje walkę wręcz, tym bardziej że ma ku temu odpowiednie warunki fizyczne i potrafi wykorzystać stałe fragmenty gry. Myślę, że jest to zespół mogący zagrać na różne sposoby, co w przypadku ŁKS-u zastanawia mnie, bo wydaje mi się, że tam nawet konkretni wykonawcy są dobrani pod sposób trenera Moskala. Raków może grać różnie nawet z racji ustawienia na trójkę stoperów, bo w razie potrzeby ustawi w obronie pięciu zawodników i wówczas bardzo trudno jest go sforsować.

 

Na zdjęciu: Zdaniem Roberta Podolińskiego, Robert Pich jest obcokrajowcem, który robi w Śląsku pozytywną różnicę.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ