Podsumowanie – Bruk-Bet Termalica. Na ratunek Latal?

Zamykającym tabelę beniaminkiem z Niecieczy, który nie ogłosił jeszcze nazwiska następcy trenera Mariusza Lewandowskiego, kończymy podsumowywać jesień w PKO Ekstraklasie.


Radoslav Latal prowadzi rozmowy z Bruk-Betem i wkrótce może zostać nowym trenerem zespołu. Taką informację podał czeski „Blesk”. Odkąd beniaminek po przegranym w przedostatniej ubiegłorocznej kolejce meczu w Mielcu zwolnił Mariusza Lewandowskiego, pozostaje bez szkoleniowca.

To byłby powrót

W kończącym jesień spotkaniu w Krakowie (0:3 z Wisłą) drużynę „Słoni” poprowadził tymczasowo odpowiedzialny za pracę z bramkarzami Waldemar Piątek. Mówiło się o Piotrze Stokowcu, ale on wybrał ostatecznie Zagłębie Lubin, czy Pavolu Stano, niegdyś występującemu w Niecieczy. Klub może sięgnąć po szkoleniowca zza południowej granicy, tyle że nie Słowaka, a Czecha.

Dla Latala byłby to powrót do latach do naszej ekstraklasy. Przez niemal dwa lata, z 2-miesięczną przerwą, prowadził Piasta Gliwice (68 meczów). Pierwsza kadencja obfitowała w sukcesy, gliwiczanie walczyli o mistrzostwo Polski, ostatecznie zdobyli w 2016 roku srebrny medal, punktowali ze średnią 1,65 na spotkanie.

Potem tak dobrze już nie było i w marcu 2017 Latal został zastąpiony Dariuszem Wdowczykiem. Czech pracował potem na Białorusi (Dynamo Brześć), Słowacji (Spartak Trnava) i w ojczyźnie. Dwa lata spędził w Sigmie Ołomuniec, rozstał się z nią w czerwcu i od tamtej pory pozostaje bez klubu.

Problemy w delegacji

W Niecieczy czekałoby Radoslava Latala wielkie wyzwanie. Beniaminek zimę spędza na dnie tabeli ze stratą 6 punktów do plasującego się tuż nad strefą spadkową beniaminka z Łęcznej. Jesienią nikt nie wygrywał tak rzadko, bo tylko 2-krotnie – i cóż z tego, że zwycięstwa 3:1 z Górnikiem Zabrze oraz 4:3 ze Śląskiem Wrocław były bardzo efektowne – i nikt też nie spisywał się równie źle na wyjazdach. Tylko „Słonie” nie wróciły z delegacji z ani jednym kompletem punktów, notując 3 remisy i 6 porażek.

Choć po 3 latach wróciły do ekstraklasy z nadziejami i potencjałem na bycie klubem zdrowym, wolnym od kibicowskiej presji czy chorych ambicji, to szybko mogą się z nią pożegnać. Za nimi niby rok stojący pod znakiem powrotu do elity, ale i trudny, bo wiosna w I lidze była nieporównywalnie słabsza niż jesień.

„Słonie” do ekstraklasy nie wtargnęły, raczej się tu doczłapały. Chciały grać najambitniejszy futbol spośród beniaminków, najbardziej ofensywny, ale to nie przyniosło efektów. Trener Lewandowski po porażce z Pogonią mówił ironicznie, że „zaczęliśmy grać dopiero wtedy, gdy ściągnęliśmy pampersy”.

Felerne karne

Drużyna egzekwowała jesienią aż 10 rzutów karnych, z których wykorzystała tylko 6, a symbolem indolencji była porażka w Mielcu ze Stalą, której bramkarz Rafał Strączek obronił dwie „jedenastki”.
Mimo wszystko trzeba też pamiętać, że Bruk-Bet rozegrał jeden mecz mniej niż większość stawki, bo ma jeszcze do odrobienia zaległości z 5. kolejki z Legią przy Łazienkowskiej. Dlatego jeszcze jest co ratować, ale uratować się przed spadkiem – czy to Latalowi, czy innemu szkoleniowcowi – będzie bardzo, bardzo trudno.
Wojciech Chałupczak


PLUS

Na przełomie października i listopada miał serię czterech występów z golem. Łącznie strzelił ich 6 – 4 w lidze i 2 w Pucharze Polski. Jeśli do kogoś można nie mieć pretensji o kiepską jesień beniaminka z Niecieczy., to z pewnością do takiego grona można zakwalifikować Murisa Mesanovicia. 31-letni bośniacki napastnik, ściągnięty latem z Turcji, robił swoje.

MINUS

Roman Gergel to zawodnik, który zawiódł najbardziej. 33-letni Słowak był jednym z głównych architektów awansu do ekstraklasy. Na zapleczu zdobył 19 bramek, ale po powrocie do elity, w której przecież niegdyś z powodzeniem już występował, nie potrafił się odnaleźć. Nie strzelił żadnego gola, a na dokładkę w przegranym spotkaniu w Gliwicach zmarnował rzut karny.

STRZELCY (20): 7 – Wlazło, 4 – Mesanović, 2 – Radwański, Śpiewak, 1 – Czarnowski, Grzybek, Stefanik, Tekijaski, Terpiłowski.


Fot. Adam Starszyński/PressFocus