Podsumowanie. Legia Warszawa – Mistrz pokazał rzetelność

Legia Warszawa zasłużenie zdobyła 15. mistrzowski tytuł do kolekcji. W rundzie rewanżowej piłkarze Czesława Michniewicza nie przegrali meczu.


Gdy przed rozpoczęciem rundy wiosennej przygotowywaliśmy Skarb Kibice ekstraklasy, tekst o Legii Warszawa zatytułowaliśmy, że… „Czesław tego nie przegra”. Dalecy jesteśmy od tego, by przypisywać sobie prorocze zdolności, ale powyższym tytułem trafiliśmy w punkt.

Nie byli olśniewający

Legia Warszawa 15. raz w historii została mistrzem Polski i nie ma wątpliwości, że tytuł zdobyła zasłużenie. Na przestrzeni niespełna 9 miesięcy, bo właśnie tyle trwał sezon, „Wojskowi” byli zespołem najrzetelniejszym w stawce. Przegrali zaledwie 4 spotkania, z czego tylko 1 na wiosnę. W rundzie rewanżowej pozostali jedynym niepokonanym zespołem. 15 meczów bez porażki musi dać wymierny efekt w postaci mistrzostwa i coś podobnego stało się właśnie udziałem drużyny z Łazienkowskiej.

Legia, jak co roku, była faworytem rozgrywek. Tym razem ze swojej roli wywiązała się bardzo dobrze. Bywało tak, że rywale miękli już przed meczem, choć na pewno nie można pokusić się o stwierdzenie, że zespół ze stolicy grał olśniewający futbol. Siłą Legii była przede wszystkim skuteczność i umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Trener Czesław Michniewicz wcale nie miał do dyspozycji wybitnych piłkarzy, choć przy jednym nazwisku należy się zatrzymać na dłużej. Chodzi o Filipa Mlandenovicia.

Niepowołani

7 goli i 6 asyst wahadłowego oraz tytuł gracza sezonu ekstraklasy – to rezultaty niezwykle potrzebne. Serbski zawodnik dodawał Legii jakości, a ekstraklasie kolorytu. Wiele razy udowadniał, że jest zawodnikiem, którego stać na grę na poziomie europejskim. Gdyby w naszej ekstraklasie więcej było takich Mladenoviciów, to miejsce przynajmniej w fazie grupowej Ligi Europy polskie kluby miałyby zagwarantowane i nie musiałyby drżeć przed losowaniem rund eliminacyjnych o to, czy nie wpadną na nieobliczalnego rywala z Azerbejdżanu.

Legii życzymy powodzenia w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Możni z UEFA robią od wielu lat wszystko, by utrudnić klubom z takich lig jak ekstraklasa występ w najbardziej prestiżowych rozgrywkach. Wiemy jednak tyle, że polskiej piłce awans do Champions League bardzo się przyda. Jest przesądzone, że z drużyną, która zdobyła mistrzostwo Polski, trener Michniewicz Europy nie zawojuje – z jednej prostej przyczyny. Skoro selekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa nie dostrzegł w zespole warszawskim nikogo, kto mógłby się znaleźć w naszej kadrze na Euro 2020, to wiele to mówi o jakości poszczególnych graczy. Mladenović – gdyby Serbia na mistrzostwa Europy się zakwalifikowała – pewnie znalazłby się w kadrze tego zespołu. Czy selekcjoner reprezentacji Czech zdecyduje się na powołanie Tomasa Pekharta? Nasi południowi sąsiedzi kadrę na turniej mają ogłosić jutro, ale trudno wyczuć, czy napastnik Legii Warszawa się w niej znajdzie. Wiosną Pekhart zagrał w dwóch meczach eliminacji mistrzostw świata i był to jego powrót do czeskiej drużyny narodowej po niemal ośmioletniej przerwie.


1. LEGIA WARSZAWA

STRZELCY (48): 22 – Pekhart, 7 – Mladenović, 4 – Lopes, 3 – Kapustka, Luquinhas, Wszołek, 2 – Slisz, 1 – Juranović, Kostorz, Skibicki, Wieteska.


PLUS

TOMASZ PEKHART

Czeski napastnik potwierdził, że wystarczy w naszej ekstraklasie być regularnym, jeżeli chodzi o zdobywanie bramek, aby tytuł króla strzelców zdobyć z dużą łatwością. Koronę zapewnił sobie już właściwie jesienią. Strzelał wówczas bramki w 10 z 13 meczów, w których zagrał. Na wiosnę trafiał jedynie w 5 spotkaniach.

MINUS

JOEL VALENCIA

Gdy jesienią wracał do ekstraklasy, wydawało się, że ponownie nią zawładnie. Jak w czasach kiedy z Piastem Gliwice zdobywał mistrzostwo Polski. Nic podobnego. Pod koniec zeszłego roku grywał ogony, a ostatni występ zaliczył w Bielsku-Białej – 31 stycznia bieżącego roku. Legia przegrała wówczas ostatnie spotkanie w sezonie. Ekwadorczyk zniknął ze składu i było dużo lepiej.


Na zdjęciu: Filip Mladenović zasłużenie został wybrany najlepszym piłkarzem ekstraklasy minionego sezonu.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus