Podsumowanie – Podbeskidzie. Teatr jednego aktora

Jesień nie tylko pod Klimczokiem, ale w całej pierwszej lidze, należała do Kamila Bilińskiego. Najskuteczniejszy piłkarz zaplecza ekstraklasy strzelił 14 goli.


Nie trzeba specjalnie zgadywać, w którym miejscu znajdowałoby się Podbeskidzie Bielsko-Biała, gdyby nie wspaniała forma strzelecka Kamila Bilińskiego. Zresztą nie tylko strzelecka, bo doświadczony, 33-letni napastnik był w trakcie zakończonego właśnie jesiennego grania w I lidze alfą i omega zespołu prowadzonego przez trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego.

Prócz 14 trafień, co stanowi 40 procent wszystkich zdobytych przez „górali” bramek, „Bila” zapisał na swoim koncie cztery asysty. Oznacza to, że brał bezpośredni udział przy ponad połowie strzelonych przez swój zespół goli.

Biliński wpisywał się na listę strzelców w aż 11 z 18 meczów, w których wystąpił. Przypomnijmy, że za faul na Branislavie Pindrochu, bramkarzu Resovii, musiał pauzować dwa spotkania i w obu tych meczach bielszczanie zeszli z boiska pokonani. Zaledwie w trzech z wygranych przez Podbeskidzie spotkań zawodnik ten nie zdobył gola. Ale w dwóch z nich notował asysty.

Oznacza to, że bez goli i asysty Bilińskiego, Podbeskidzie wygrało w tym sezonie… jeden mecz. Wspomniany z Resovią. Osiem pozostałych zwycięstw zespołu trenerów Jawnego i Dymkowskiego odbyło się z czynnym udziałem niekwestionowanego lidera zespołu.

Dwa razy, w październiku i listopadzie, Kamil Biliński został wybierany najlepszym zawodnikiem miesiąca na zapleczu ekstraklasy. Świetna postawa na boisku, to jednak nie wszystko. „Bila”, za pośrednictwem facebooka, dał się jesienią poznać jako piłkarz, któremu bardzo zależy.

Przynajmniej raz w tygodniu komunikował się z kibicami. Publikując wpisy, w których prosił fanów bielskiego klubu o wsparcie. Cieszyły się one bardzo dużym zainteresowaniem sympatyków zespołu, a jednocześnie były znakomitym dowodem na to, że mianowanie kapitanem Podbeskidzia właśnie Kamila Bilińskiego było strzałem w dziesiątkę.

Czy można wobec tak dużej liczby świetnych występów napastnika „górali” w tym sezonie wybrać ten jeden, najlepszy mecz? Zdecydowanie tak i – bez kwestii – jest to spotkanie, w którym bielszczanie upokorzyli przed własną publicznością ówczesnego lidera rozgrywek, czyli Widzew Łódź. Napastnik trzykrotnie wpisał się w tamtym meczu na listę strzelców, a jakby tego było mało zapisał też na swoim koncie asystę. Zespół spod Klimczoka wygrał 4:0, a więc „Bila” brał udział przy wszystkich bramkowych akcjach swojej drużyny.

Kibicom bielszczan marzy się, z pewnością, by ich ulubieniec i lider zespołu nie zatracił zimą skuteczności. Do granicy 20 goli brakuje mu już jedynie 6 trafień. Co to będzie oznacza, jeżeli Biliński będzie miał dwójkę z przodu? Pierwszą taką sytuację od sezonu 2014/15, kiedy to Grzegorz Goncerz wygrał klasyfikację strzelców na zapleczu ekstraklasy z liczbą 21 bramek. A także – to raczej przesądzone – drugi w historii tytuł króla strzelców I ligi dla piłkarza Podbeskidzia. W sezonie 2018/19 taki tytuł trafił do Valerijsa Szabali, ale Łotyszowi do zgarnięcia korony wystarczyło zaledwie 12 bramek.


PLUS

Na wysokości zadania

Kiedy na początku sezonu Podbeskidzie Bielsko-Biała zremisowało z beniaminkiem, czyli Górnikiem Polkowice, a następnie uległo u siebie aż 0:3 Odrze Opole, wydawało się, że dla niemal zupełnie nowego zespołu spod Klimczoka jesień będzie bardzo trudna. Trenerzy Piotr Jawny i Marcin Dymkowski mieli tego świadomość, ale stanęli na wysokości zadania. Może dwa ostatnie występy nieco zaburzyły ogólny odbiór bielskiej drużyny, ale czwarte miejsce i kontakt ze ścisłą czołówką, to rezultat, z którego kibice „górali” mogą być zadowoleni.

MINUS

500 minut na marne

Nie brakowało głosów przy tym transferze, że powrót Michała Janoty pod Klimczok nie przez wszystkich nie jest mile widziany. Zawodnik swoją postawą w trakcie rundy jesiennej na pewno się nie obronił. Zagrał w 12 meczach, licząc starcie Pucharu Polski. Spędził na boisku niemal 500 minut, tymczasem o jego postawie niewiele dobrego można powiedzieć. Ofensywny gracz nie zdobył ani jednego gola, nie zapisał też na swoim koncie ani jednej asysty. To była słaba runda. Może dlatego, że Janota walczył w FIFA ze swoim byłym klubem, Al-Fateh z Arabii Saudyjskiej. Walczy i wygrał, bo Saudyjczycy muszą mu zapłacić ponad 2 mln złotych.

STRZELCY (34): 14 – Biliński, 4 – Roman, 3 – Mebrebaszwili, Scalet, 2 – Gach, Roginić, Polkowski, 1 – Bieroński, Gutowski, Rodriguez, Milaszius, samobójcza: Hladik (Puszcza).




Na zdjęciu: Kamil Biliński był alfą i omegą Podbeskidzia, a także najlepszym piłkarzem rundy jesiennej na zapleczu ekstraklasy.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus