Podsumowanie. Pogoń Szczecin – Historyczny wynik

Po dwóch przed laty wicemistrzostwach Polski, teraz „portowa” drużyna skończyła rozgrywki na trzecim miejscu.


Gdyby ktoś we wrześniu czy październiku powiedział, że jedenastka prowadzona przez Kostę Runjaicia zakończy rozgrywki na tak eksponowanym miejscu, to tylko można by pokręcić przecząco głową. A jednak…

Koronawirus nie przeszkodził

To był okres, kiedy w szczecinian z całą siłą uderzyła pandemia. W jednym czasie było 30 pozytywnych wyników, z czego 21 dotyczyło piłkarzy. Między 20 września a 18 października zespół nie rozegrał ani jednego meczu! Przerwa nie wpłynęła jednak źle na granatowo-bordowych, bo pod koniec roku wygrali 4 razy z rzędu, w tym z dobrze radzącym sobie wtedy w Europie Lechem na jego terenie 4:0 po koncertowej grze. Po pierwszej części rozgrywek ekipa z Pomorza była trzecia, ledwie punkt za Legią. Zimą mówiono nawet o ataku na mistrzostwo Polski. Kilka słabszych meczów w połowie rundy wiosennej i trzy kolejne porażki – z krakowską Wisłą (0:1), Śląskiem (1:2) i Lechem (0:1) – zniweczyły te plany. Skończyło się na pozycji numer 3, co jest i tak jednym z lepszych wyników w historii „Dumy Pomorza”, po dwóch wicemistrzostwach kraju w 1987 i 2001 roku. Jak to wszystko odbierane jest w Szczecinie?   

Mogło być lepiej 

– Niedosyt zawsze jest, bo jak jest szansa, to trzeba iść za ciosem – mówi Henryk Wawrowski, były reprezentant Polski, srebrny medalista olimpijski z Montrealu i podpora Pogoni w latach 70. – Przy odrobinie szczęścia „portowcy” mogli być nawet na pierwszym miejscu. Wcale od Legii nie grali gorzej, a drużyna z Warszawy to mistrzostwo zdobyła tak trochę z poślizgu, bo wszyscy dla niej grali. Trzecie miejsce jest super, ale z drugiej strony żal, że nie jest się trochę wyżej. Na pewno jest to sukces tych chłopaków, którzy bez dwóch zdań zasłużyli na podium ligi. Poza Stipicą nie było bardziej wyróżniających się graczy. Sam do takiego Kucharczyka na początku nie miałem przekonania, a się sprawdził, dobrze grał, potrafił się znaleźć i ciągnął grę. Mam nadzieję, że w kolejnym roku nie dadzą się w klubie zwariować i dalej będzie to szło w dobrym kierunku, tym bardziej że rośnie nam stadion – podkreśla były szczeciński defensor. 


3. POGOŃ SZCZECIN

STRZELCY (36): 6 – Kucharczyk, 5 – Gorgon, 3 – Benedyczak, Drygas, Frączczak, Kowalczyk, 2 – Kurzawa, Zahović, 1 – Bartkowski, Kozłowski, Smoliński, Podstawski, Triantafyllopoulos, Żurawski; samobójcze: Klemenz (Wisła K.), Bodvarsson (Jagiellonia), Rogne (Lech).


PLUS

DANTE STIPICA

Chorwacki bramkarz zanotował znakomity sezon! W 17 meczach zachował czyste konto, a Pogoń straciła najmniej bramek w ekstraklasie – 23. To w dużej mierze jego zasługa. Nic dziwnego, że jako drugi piłkarz „portowców” w historii, po Marku Leśniaku, wygrał prestiżową klasyfikację „Złotych butów” naszej redakcji. Oczywiście został też wybrany na najlepszego golkipera rozgrywek.

MINUS 

LUKA ZAHOVIĆ

Jego ojciec Zlatko był futbolową znakomitością, synowi jednak daleko do klasy wyśmienitego napastnika Porto czy Benfiki. Do Szczecina Zahović-junior przychodził jako ten, który miał zdobywać gole, a skończyło się na… dwóch trafieniach. – Jak przychodził do nas, mówiłem, że jak strzeli pięć bramek, to stawiam duży koniak. Inni się z tego śmiali, no i wyszło na moje – przypomina były reprezentant Polski, Henryk Wawrowski.   


Na zdjęciu: Dante Stipica – jeden z bohaterów sezonu 2020/21.

Fot. Szymon Górski/Pressfocus.pl