Podsumowanie PŚ w skokach. Sezon lekkiego niedosytu. Kibiców cieszyli tylko Stoch i Kubacki

To był pierwszy sezon biało-czerwonych pod wodzą czeskiego trenera Michala Doleżala, który rok temu zastąpił Stefana Horngachera (był jego asystentem). Trzy lata pod wodzą Austriaka były niesamowicie obfite w sukcesy i od początku było jasne, że Czechowi będzie bardzo trudno utrzymać taki poziom. Tak się też stało. I choć nie był to zły sezon dla Polaków, podsumowanie PŚ w skokach możemy określić niedosytem.

Dawid Kubacki gonił Ahonena

W sezonie 2019/20 najlepszym z polskich skoczków był Dawid Kubacki. Wygrał Turniej Czterech Skoczni, a w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął 4. miejsce. Solidnie spisywał się Kamil Stoch, ale nierówna forma Piotra Żyły oraz regres pozostałych podopiecznych Michala Doleżala przełożyła się na słabsze wyniki w konkursach drużynówkach.

Dawid Kubacki zwyżkę formy zanotował w idealnym momencie – na inaugurację Turnieju Czterech Skoczni. W Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen zajmował trzecie miejsce. Drugi był w Innsbrucku, a triumfem w Bischofshofen przypieczętował zdobycie Złotego Orła. Od 29 grudnia do 1 lutego stawał na podium wszystkich dziesięciu konkursów Pucharu Świata, notując w tym czasie trzy zwycięstwa.

Taką serią nie może pochwalić się żaden inny Polak. Do rekordzisty Fina Janne Ahonena zabrakło mu jeszcze trzech lokat w najlepszej trójce. W minionym sezonie Pucharu Świata odniósł więcej sukcesów niż w całej wcześniejszej karierze. Przed rozpoczęciem cyklu 2019/20 miał na koncie tylko dziewięć miejsc na podium, w tym jedno zwycięstwo.

Kamil Stoch dziesięć lat z wygranymi

Kamil Stoch, który w dorobku ma m.in. trzy złote medale igrzysk olimpijskich, przyzwyczaił wszystkich do niemal ciągłej walki o najwyższe cele. Ten sezon aż tak dobrym nie był, ale piąte miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ trudno nazwać wynikiem kiepskim. Blisko 33-letni skoczek wygrał konkursy w Engelbergu, Zakopanem i Lillehammer. Po raz drugi w karierze był górą w cyklu Raw Air, który został skrócony z powodu epidemii koronawirusa.

Dzięki zwycięstwu w Zakopanem, pierwszym w 2020 roku, Stoch został pierwszym skoczkiem w historii, który co najmniej jedne zawody PŚ wygrywał w dziesięciu kolejnych latach kalendarzowych. Ciekawostką jest fakt, że choć był niżej od Kubackiego w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, to… zarobił więcej pieniędzy.

Pozostali w cieniu

Drugie w karierze pucharowe zwycięstwo udało się odnieść Piotrowi Żyle; najlepszy był na mamucie w Bad Mitterndorf. Ponieważ w tym sezonie odbyły się tylko dwa konkursy w lotach, to zajął on trzecie miejsce w końcowej klasyfikacji. Na przestrzeni całego sezonu prezentował się jednak słabiej niż w poprzednim, który ukończył na czwartej pozycji w klasyfikacji generalnej PŚ; tym razem w był 11. Mógł być znacznie wyżej, ale na przeszkodzie stanął brak stabilności. Kilka razy po pierwszej serii był w czołówce, nawet drugi, ale po drugim słabszym skoku lądował niżej.

W przypadku pozostałych polskich skoczków trudno znaleźć większe pozytywy. Cztery razy do drugiej serii udało się awansować Aleksandrowi Zniszczołowi. Poprzednio w najlepszej „30” zawodów PŚ uplasował się w 2016 roku.


Zobacz jeszcze: Sezon przedwcześnie zakończony


Zdecydowanie największym rozczarowaniem była natomiast postawa Jakuba Wolnego. W poprzednim sezonie wydawało się, że były mistrz świata juniorów pewnym krokiem zaczął podążać śladem starszych kolegów. Dwukrotnie uplasował się wówczas w czołowej dziesiątce i często był pewnym punktem drużyny. W cyklu 2019/20 zdołał jednak zgromadzić tylko 58 punktów, wobec 328 rok wcześniej.

Wciąż do dobrego skakania nie wrócił Maciej Kot, a w zapomnienie zaczął popadać Stefan Hula – bohater olimpijskiego sezonu 2017/18. W tym sezonie zawodzi nawet w „drugiej lidze”, czyli w Pucharze Kontynentalnym.

W PZN liczono, że przynajmniej poprawi się stan zaplecza, bo współpraca kadr A i B za kadencji Horngachera nie była uważana za wzorową. Podsumowanie PŚ w skokach narciarskich może być jedno – całościowy poziom polskich skoków się obniżył. W Pucharze Narodów biało-czerwoni zajęli czwarte miejsce, a za czasów Horngachera dwukrotnie w nim zwyciężali i raz uplasowali się na trzeciej pozycji. Tym razem triumfowali Niemcy, których po odejściu z Polski objął właśnie Horngacher.