Podsumowanie – Radomiak. Jak równy z równym

Radomiak – beniaminek, który walczy jak równy z równym z zespołami o większych budżetach.


Jeszcze w 2019 roku Radomiak grał w II lidze, z której awansował wyżej. Wtedy raczej nikt nie przypuszczał, że ten zespół jest w stanie w niedługim czasie zawojować ekstraklasę. Tylko dwa lata piłkarze z Radomia spędzili na jej zapleczu, a w ich ostatnim sezonie w I lidze, zdominowali rywali, pewnie zajmując pierwsze miejsce.

Zespół bez gwiazd, bez wielkich funduszy, ale za to z dobrym trenerem, który potrafi z przeciętnych na papierze zawodników, wydobyć to, co w nich najlepsze. Tegoroczny awans w Radomiu zakończył się gigantyczną fetą, gdyż dopiero drugi raz w historii klubu, udało się mu dostać do elity i to po ponad 30 latach.

Patrząc na atmosferę wokół klubu, również na fanatycznych kibiców, Radomiakowi ekstraklasa się należała. Jednak jak pokazała historia, awans to dopiero pierwszy krok do sukcesu. Wielu beniaminków w przeszłości nie było w stanie utrzymać się w pierwszym sezonie po awansie. Dlatego w Radomiu w minione lato wzięli się do roboty skautingowej.

Z racji ograniczonych funduszy zadanie to nie było łatwe, szukano zawodników na mniej eksplorowanych rynkach. Ostatecznie do klubu dołączyli m.in. Maurides oraz Luis Machado, którzy teraz są graczami podstawowej „11”. Ponadto wielu kluczowych zawodników udało się w klubie zatrzymać, a przede wszystkim Raphaela Rossiego, którego wykupiono z FC Sion.

I to właśnie piłkarze, którzy jeszcze niedawno biegali po I-ligowych boiskach, stanowią o trzonie i sile zespołu. Nieprawdopodobnym przykładem jest Leandro. Brazylijczyk z polskim paszportem związany z Radomiakiem jest od 2012 roku. Przeszedł drogę od II ligi, aż po ekstraklasę i w niej nie odstaje poziomem. Radom stał się miejscem, w którym niespełnione piłkarskie marzenia stają się realne.

I widać to po postawie Karola Angielskiego – wiele lat temu okrzykniętego wielkim talentem. Długo nie potrafił udowodnić swoich umiejętności, błąkał się po klubach ekstraklasy, w których po prostu nie strzelał goli. Teraz ma ich na koncie 9 i jest w czołówce klasyfikacji strzelców. Podobnie ma się sprawa z Mateuszem Cichockim. Stoper po raz kolejny próbuje swoich sił w ekstraklasie (wcześniej w Legii Warszawa, Ruchu Chorzów i Zagłębiu Sosnowiec), ale dopiero teraz, przy Rossim, stał się ostoją linii defensywnej.

Wszystkie te czynniki spowodowały, że Radomiak zimuje na 4. miejscu w tabeli. Na 8 ostatnich spotkań wygrali 7. W tym pokonali między innymi lidera, Lecha Poznań i ponownie zasmucili Warszawę, miażdżąc Legię Aleksandara Vukovicia w ostatniej kolejce przed przerwą. Za to spotkanie zespół trenera Banasika otrzymał brawa od kibiców mistrza Polski.

– Usłyszeć swoje nazwisko ze strony fanów zasiadających na „Żylecie” to świetna sprawa. Dziękuje kibicom za to, że docenili pracę, którą od czterech lat wykonujemy w Radomiaku – powiedział po spotkaniu szkoleniowiec. W takich nastrojach radomianie zakończyli jesienne zmagania i wydaje się, że to jeszcze nie jest ostatnie słowo, jakie powiedzieli w tym sezonie.


STRZELCY (28)
9
– Angielski, 5 – Maurides, 4 – Leandro, 2 – Machado, 1 – Abramowicz, Bogusz, Matos, Radecki, Rondon, Rossi, Sokół; samobójcze: Wieteska (Legia).

PLUS

Karol Angielski

Próbował Piast Gliwice oraz Wisła Płock, ale dopiero w Radomiu udało się Karolowi Angielskiemu obudzić. Snajper co prawda ma na koncie aż 6 bramek z rzutów karnych, ale jak widać, opanował je do perfekcji. 25-latek nie tylko strzela, ale również odgrywa kluczową rolę w każdym ataku Radomiaka, a jego współpracę z Mauridesem ogląda się z przyjemnością.

MINUS

Mateusz Radecki

Piłkarz, który w poprzednim sezonie był jednym z czołowych graczy Radomiaka, w aktualnych rozgrywkach nie prezentuje wybitnej formy. Przez to i przez jego kontuzję trener Banasik zdecydował się na grę dwójką napastników, co w wykonaniu jego drużyny wygląda co najmniej dobrze.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus