Podsumowanie rundy – Lech Poznań. Zespół o wielu obliczach

„Kolejorz” pokazał jesienią kilka wcieleń. Świetny w początkowej fazie Ligi Europy, nierówny w ekstraklasie i zrezygnowany na wszystkich frontach pod koniec roku.


Mocno trzymaliśmy kciuki, gdy Lech Poznań rywalizował na międzynarodowej arenie. Okoliczności walki „Kolejorza” o Ligę Europy, z całą pewnością, przeszły do historii poznańskiego klubu. Piłkarze Dariusza Żurawia stracili zaledwie jedną bramkę. Przeszli cztery rundy, wygrali cztery spotkania, a trzy z nich rozgrywali na wyjeździe. Początek rywalizacji w fazie grupowej, w której Lech wpadł na solidne europejskie firny, był obiecujący. Końcówka? Bardzo słaba i okazało się, że był to najsłabszy występ polskiego zespołu w historii tych rozgrywek.

Zaczynamy to podsumowanie od Ligi Europy, bo – przynajmniej w początkowej fazie rywalizacji na tym froncie – zespół trenera Żurawia był jakiś. Grał ofensywnie, z pazernością na zdobywanie bramek. Tymczasem w ekstraklasie, od samego początku, drużynie nie szło tak, jak iść powinno. Lech częściej był nierówny, choć miewał przebłyski. Jak np. świetny mecz w Gliwicach,kiedy to rozbił Piasta aż 4:1. Generalnie większość spotkań zespołu z Poznania, kibicom niezaangażowanym emocjonalnie, oglądało się dobrze. W ekstraklasie, w starciach z udziałem Lecha, padło 45 goli. Więcej bramek strzelono jedynie w spotkaniach z udziałem Jagiellonii Białystok (46) i Podbeskidzia Bielsko-Białą (51), choć akurat w drugim z wymienionych przypadków znakomitą większość goli strzelili rywale zespołu spod Klimczoka.

Z całą pewnością kilku piłkarzy Lecha zasługuje na uznanie. Jak Mikael Ishak, Tymoteusz Puchacz czy Jakub Kamiński. Również, jak Jakub Moder, który w trakcie trwania rozgrywek został sprzedany za 11 mln euro do Brighton&Hove Albion. Pomocnik reprezentacji Polski, który rok temu był bliżej nikomu nieznanym młodym talentem, po tym, jak został najdroższym kiedykolwiek sprzedanym piłkarzem ekstraklasy, nie odfrunął. Nie bujał w obłokach. Grał bardzo dużo. Latem wystąpił łącznie w 31 spotkaniach. 14 w ekstraklasie, 10 Ligi Europy, 1 Pucharu Polski i 6 reprezentacji Polski. W sumie na boisku spędził 2302 minuty, czyli ponad 38 godzin. W ciągu, dokładnie, 4 miesięcy i 4 dni. Ale jeżeli chce się zaistnieć w Premier League i walczyć o to, by nie siedzieć na ławce rezerwowych, tak trzeba. Lechowi brak Modera, z całą pewnością, będzie doskwierał. A przed zespołem niełatwe zadanie. Wiadomo, że drużyna z Poznania zamierza walczyć o najwyższe cele, nawet o mistrzostwo Polski. Tymczasem strata do Legii Warszawa jest spora, bo wynosi 11 punktów. A na dodatek pomiędzy Lechem, a liderem znajduje się aż siedem zespołów i trzeba je wyprzedzić. „Kolejorz” musi mocno zacząć, nie ma innego wyjścia.


STRZELCY (23): 7 – Ishak, 4 – Moder, Ramirez, 2 – Tiba, 1 – Awwad, Kaczarawa, Kamiński, Marchwiński, Rogne, samobójcza: Juranović (Legia).

PLUS

Mikael Ishak
Pozyskany za darmo szwedzki napastnik bardzo szybko spowodował, że w Poznaniu nie tęskniono za Christianem Gytkjaerem, królem strzelców ekstraklasy poprzedniego sezonu. Już na początku sezonu pokazał jakość. Świetnie prezentował się, w szczególności, na międzynarodowej arenie. W 10 występach w Lidze Europy strzelił 8 bramek. W ekstraklasie by mniej skuteczny, ale 7 trafień, to kwota solidna. Nie jest jednak 28-latek nastawiony jedynie na zdobywanie bramek. Mocno pomaga zespołowi, również w defensywie.

MINUS

Filip Bednarek

Wobec urazu, jakiego pod koniec zeszłego sezonu nabawił się Mickey van der Hart, nie miał zmiennika. Bronił niemal wszystko. Odpoczął tylko raz, przy okazji meczu Pucharu Polski. Miewał bardzo solidne występy, jak np. w Charleroi, kiedy to wprowadził Lecha do fazy grupowej Ligi Europy. Częściej jednak przytrafiały mu się słabe mecze. I kuriozalne wręcz błędy. Nie przez przypadek więcej goli od Lecha w ekstraklasie straciły jedynie trzy zespoły. Z takim bramkarzem przy Bułgarskiej nie mają prawa myśleć o udanej wiośnie.


Na zdjęciu: Jakub Moder (z prawej) rozegrał w tym sezonie już 31 spotkań. Na boisku spędził ponad 38 godzin.

Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus