Podsumowanie rundy – Lechia Gdańsk. Fala problemów nad Bałtykiem

Brak stabilizacji to rzecz, która najmocniej dręczyła Lechię. Jej przyczyny są jednak bardzo złożone, bo w praktyce gdańszczanie rozegrali jedną ze swoich najtrudniejszych rund ostatnich lat.


Pandemiczne warunki dotknęły wszystkich drużyn. U jednych sytuacja kształtowała się lepiej, u innych gorzej i akurat Lechia należała do tego grona, które zostało uderzone najmocniej.

Bezkompromisowi

– Zdecydowanie zabrakło nam okresu przygotowawczego, nie mieliśmy go chyba jako jedyni w ekstraklasie – mówił „Dziennikowi Bałtyckiemu” Piotr Stokowiec, przypominając sytuacje, w której koronawirus z wielką siłą uderzył w drużynę. 20 przypadków zakażeń w zespole i 10 u klubowych pracowników wywróciło do góry nogami początek sezonu ekipy znad Bałtyku, która praktycznie z marszu, bez odpowiedniego przygotowania, musiała wchodzić w nowy sezon. Później dochodziły do tego kolejne kłopoty z wirusem, przerwy na reprezentacje i czasem w treningach uczestniczyło tylu piłkarzy, że można było ich zliczyć na palcach obu dłoni.

Stokowiec mówił też o eksperymentowaniu na żywym organizmie. Gdy Lechia łapała dobrą dyspozycję, znów pojawiała się jakaś przerwa, stąd też drużyna potrafiła naprzemiennie wpadać w dołek i wzrost formy. Koniec końców rok zakończyła na 8. miejscu, mając 19 punktów i będąc najmniej kompromisową – obok Warty Poznań – drużyną ekstraklasy. Lechia zremisowała jesienią tylko raz, 6 razy wygrywając i 7 razy przegrywając. Parę tygodni temu gdańszczanie mogli nawet atakować podium, lecz na „do widzenia” przegrali aż 4 z 5 ostatnich meczów.


Czytaj jeszcze: Do zobaczenia na stadionie

Rozczarowanie i zrozumienie

– To była wyjątkowo trudna runda, zajęcia trzeba było indywidualizować, był podział na grupy i grupki podczas treningów. W pewnym okresie przestaliśmy korzystać z szatni i na zajęcia wszyscy przyjeżdżali już przebrani. Zawodnicy nie spędzali ze sobą tyle czasu co wcześniej, kontakt był ograniczony, a to również wpłynęło na to, że relacje się trochę rozjechały – opowiadał Stokowiec. W Lechii odczuwają oczywiste rozczarowanie obecną sytuacją w tabeli, nie jest przecież tajemnicą, że tam ambicją jest szczyt i gra w europejskich pucharach, jednak biorąc pod uwagę wszelkie zaistniałe okoliczności… nie jest aż tak źle.

– Na pewno runda była rozczarowaniem, bo mierzymy wyżej. Chcemy być przynajmniej w czołowej „czwórce” i bić się o najwyższe cele. Zasmakowaliśmy europejskich pucharów i chcemy do nich wrócić. Pod względem wyników nie jesteśmy zadowoleni, ale nie wszystko stracone. Jesteśmy w Pucharze Polski, a do czwartego miejsca mamy cztery punkty straty, więc wszystko jest do odwrócenia – mówił „Dziennikowi Bałtyckiemu” trener Stokowiec. Lechia wróci do treningów 4 stycznia i w końcu będzie mogła na spokojnie przygotować się do gry w 2021 roku. Wszyscy już wiedzą, z czym „je się” futbol w erze pandemii, a oprócz tego kto wie, jakie transfery przeprowadzą zimą gdańszczanie. Latem wielkich wzmocnień nie było, a przydałoby się wprowadzić do szatni nieco nowej jakości.


86 GOLI w ekstraklasie ma już na koncie Flavio Paixao, najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii ligi. W tym sezonie dorzucił do swojego dorobku 7 goli i mimo że ma już 36 lat, wciąż jest istotną postacią Lechii Gdańsk. Zagrał we wszystkich 14 meczach, 12 razy w pierwszym składzie, za każdym razem wyprowadzając zespół jako kapitan. Swoje wszystkie bramki w bieżących rozgrywkach zdobył w ciągu 5 spotkań.

STRZELCY (20): 7 – Paixao, 3 – Zwoliński, 2 – Conrado, Nalepa, 1 – Gajos, Haydary, Mihalik, Pietrzak; samobójcze: Komor (Podbeskidzie), Sadlok (Wisła K).


Na zdjęciu: Mijają kolejne miesiące, a ofensywa Lechii Gdańsk nadal nie istnieje bez Flavio Paixao.
Fot. Rafał Oleksiewicz/Press Focus