Podsumowanie rundy – Odra Opole. Jesień o dwóch obliczach

Drużyna z ul. Oleskiej zakończyła jesień na 8. miejscu, mając jeszcze w zanadrzu zaległy mecz z Widzewem. To była stabilna runda, ale na miarę potencjału zespołu trenera Dietmara Brehmera.


Odra zakończyła jesień na 8. miejscu, bardzo przyzwoitym i oddającym potencjał zespołu. Najważniejsze, że klub w pierwszym roku działania jako miejska spółka ustabilizował się, najpierw utrzymał w I lidze, a potem uplasował w górnej połowie tabeli. Ta stabilizacja była ważna dla całego środowiska po burzliwym 2019 roku, stojącym pod znakiem rozstania z Mariuszem Rumakiem, niefortunnych oświadczeń, publicznej walki o wpływy w zarządzającym wówczas Odrą stowarzyszeniu, afery z Miłoszem Trojakiem, wreszcie rozczarowujących wyników i groźby spadku z zaplecza ekstraklasy. Pod wodzą prezesa Tomasza Lisińskiego i trenera Dietmara Brehmera klub otworzył się na region, zyskuje partnerów sportowych czy biznesowych, spełniając przy tym sportowe oczekiwania.

Wiatr w żagle

Stabilność terminarzem pisana. Tak można podsumować rundę Odry, która miała dwa oblicza. Wykorzystała konfrontacje z rywalami z dołu tabeli, mającymi swoje problemy, a nie do końca poradziła sobie, gdy skala trudności wzrosła. Nim ujrzeliśmy to pierwsze oblicze, doszło jeszcze do prologu, czyli domowej porażki 0:4 z ŁKS-em Łódź, po której drużyna miała 2 tygodnie pauzy. Po udanej wiośnie do ekstraklasowych klubów odeszli Mateusz Czyżycki i Patryk Janasik, ale latem opolanie nie szaleli na transferowym rynku. Zimny prysznic na „dzień dobry” skłonił działaczy do ściągnięcia Dawida Korta, mającego za sobą nieudany pobyt w Miedzi Legnica. Początek miał imponujący. W trzech pierwszych meczach strzelił 3 gole, a Odra złapała wiatr w żagle. Mało strzelała, ale jeszcze mniej traciła. Między kolejkami nr 2 i 8 nie przegrała, wygrała 6 z 7 meczów, dając sobie wbić przy tym ledwie 1 bramkę, w dodatku z rzutu karnego. Puścił ją Kacper Rosa, który godnie zastąpił między słupkami Mateusza Kuchtę. Golkiper doznał kontuzji na inaugurację sezonu i kibice mieli prawo obawiać się o obsadę bramki, ale Rosa, wyciągnięty z głębokiej rezerwy, zaimponował.

Bolesne remisy

Jednym z kluczowych spotkań było to rozegrane w połowie października z Radomiakiem. Odra prowadziła 1:0, grała 11 na 10, gdyby zdobyła 3 punkty, zameldowałaby się na pozycji wicelidera. Skończyło się jednak remisem, od którego zaczęły się gorsze chwile. Z 8 kolejnych spotkań, podopieczni Dietmara Brehmera sięgnęli po pełną pulę tylko w jednym – w 3:2 po zabójczym finiszu w Głogowie. Jako pierwsi nie dali rady GKS-owi Jastrzębie, wracali na tarczy z Niepołomic, Legnicy, Tychów. Nawet wyjazdowy remis z liedrem z Niecieczy nie smakował tak, jak powinien, skoro gola na 1:1 opolanie stracili w szóstej minucie doliczonego czasu. Przełożenie meczu z Widzewem sprawiło, że Odra spędzi rok poza czołową szóstką, w której długo się plasowała, ale żaden z kibiców nie może psioczyć.

Kciuki za budżet

To nie była łatwa runda, problemy zdrowotne nie omijały lidera ekipy Arkadiusza Piecha, a klub nie żyje ponad stan i musi wykazywać się na rynku transferowym tyleż pieniędzmi, co spytem. Średnie owoce przyniosło postawienie na ludzi z regionu, bo Jakub Czajkowski nie grał wcale, a Konrad Kostrzycki czy Dawid Czapliński mogą stanowić jedynie uzupełnienie zespołu. Świetnym interesem było za to postawienie na Konrada Nowaka, który odbudował się po kiepskim sezonie w Niepołomicach, a po przerwie zimowej jeszcze większą jakość powinien dać Kort. Powoli trzeba myśleć o przebudowie drużyny, starzejącej się zwłaszcza na bokach pomocy. Przykłady sprzedanych do ekstraklasy Czyżyckiego, Janasika czy wcześniej Bartłomieja Wdowika dowodzą, że w Odrze można się wypromować, a następny w kolejce do transferu czeka Kacper Tabiś. Na rundę rewanżową opolanie mogą czekać ze spokojem i… trzymając kciuki za miejskie finanse, bo to od ich stanu zależeć będzie, kiedy ruszy budowa nowego stadionu, który na razie wypadł z projektu przyszłorocznego budżetu nadszarpniętego pandemią.


Plus

Obiecująco rozwijającą się karierę wychowanka Rozwoju Katowice wyhamowały kontuzje, dlatego nigdy nie stał się gwiazdą Górnika Zabrze. Potem spędził 1,5 roku w Niepołomicach, ale furory nie zrobił, dlatego jego angaż w Opolu był obarczony ryzykiem. Nowak dość szybko przebił się do składu, trzymając poziom czy to w środku pola, czy na skrzydle. W takiej formie 26-latek może jeszcze marzyć o powrocie do ekstraklasy. Kolejny – po Kacprze Tabisiu – wychowanek Rozwoju odbudowany przez swojego „krajana”, czyli Dietmara Brehmera.

Minus

Kontuzja Mateusza Kuchty była dla golkipera wielką szansą, by ponownie stać się w Odrze „jedynką” – jak w czasach III- i II-ligowych. Zmarnował ją jednak, bo w meczu 1. kolejki z ŁKS-em wskakując do bramki za Kuchtę wypadł blado, a w kolejnych spotkaniach sztab szkoleniowy postawił na Kacpra Rosę, co okazało się bardzo trafnym posunięciem.


Strzelcy (16): 3 – Kort, Nowak, Piech, 2 – Bonecki, Winiarczyk, 1 – Janus, Kamiński. Samobójcza – Szarek (Korona).


Na zdjęciu: W październiku opolanie wygrali 2:0 w Kielcach i był to jeden z ich najlepszych występów w rundzie jesiennej.
Fot. Adam Starszynski/Pressfocus