Podsumowanie rundy – Pogoń Szczecin. Portowa niespodzianka

Mimo kłopotów z koranawirusem Pogoń świetnie sobie jesienią poradziła.


Podobnie jak rok temu, tak i teraz drużyna prowadzona przez Kostę Runjaicia kończy pierwszą część sezonu na miejscu na pudle. Tak jak i w grudniu 2019 r. tak i teraz jest to trzecia pozycja. Tyle, że wtedy w końcówce roku szczecinanie zaczynali już grać gorzej i przegrywać, teraz zaimponowali wszystkim wspaniałym finiszem i czterema kolejnymi wygranymi ze Stalą, Wartą, Lechem i Zagłębiem Lubin. Zaimponowała zwłaszcza wygrana 4:0 w Poznaniu przed tygodniem. Takiego wyniku w starciu z „Kolejorzem” na jego terenie nikt się nie spodziewał!

A wszystko to w sytuacji, kiedy we wrześniu nie było wiadomo, jak Pogoń sobie poradzi na ligowych boiskach… Koronawirus zaatakował bowiem klub z zachodniopomorskiego ze zdwojoną siłą. Pomiędzy połową września, a połową października o trenowaniu i graniu nie było mowy. Wirus w jednym czasie dopadł aż 34 osoby, w tym ponad dwudziestu zawodników. Dziesięciu z nich miało poważne objawy COVID-19. Trener Runjaić, któremu w listopadzie „stuknęło” trzylecia pracy z „portowym” klubem, zdołał jednak tak przygotować zawodników, że ci w końcówce imponowali formą, a 28 punktów na koncie i ledwie „oczko” straty do lidera z Warszawy ma swoją wymowę.

– Runda na pewno na plus. Czasami mieli trochę farta, ale to nieistotne. Liczy się finisz, a ten w wykonaniu Pogoni był wyjątkowo skuteczny – podkreśla Henryk Wawrowski, w latach 70. czołowy obrońca na boiskach ekstraklasy i gracz jedenastki ze Szczecina.

W poprzednim sezonie ekipie z Pomorza nie udało się powalczyć o europejskie puchary. Sezon zakończyli ostatecznie na 6 pozycji. Teraz wreszcie drużyna chce nawiązać do tych zespołów, które w latach 1987 i 2001 kończyły rozgrywki na drugim miejscu.


Czytaj jeszcze: Czy Legii należał się karny?

– Jest szansa na to, żeby powalczyć o puchary. Ta nasza liga w ogóle jest ciekawa, bo przecież straty odrabiają raz jedni, raz drudzy. Ja cieszę się z tego, że pokazują się swoi chłopcy, ze Szczecina i okolic. To właściwy kierunek. Wolę, żeby tak było niż sprowadzano takich, którzy kopią się po czole. To na duży plus, bo ci chłopcy się rozwijają i fajnie patrzy się na ich grę – dodaje 25-krotny reprezentant Polski, srebrny medalista z igrzysk w Montrealu.

W ostatnim czasie sensacją na ligowych boiskach jest ledwie 17-letni Kacper Kozłowski. Jesienią zagrał w 9 ekstraklasowych spotkaniach, ostatnio gra już w podstawowym składzie, a po tym, co wyczyniał na boisku w ostatnim wygranym meczu z lubinianami, to piłkarscy fachowcy łapali się za głowy. Grał jak rutyniarz, a nie junior. Z tego piłkarza Pogoń, jeżeli oczywiście szybko nie opuści Szczecina, będzie miała wielką pociechę. Na bardzo duży plus także defensywa portowego zespołu, który w czternastu ligowych grach stracił ledwie… 8 bramek! Ten świetny bilans to też oczywiście w dużej mierze zasługa Dante Stipicy, który czyste konto zachował w aż dziewięciu ligowych grach. Jeśli Pogoń nie zawali wiosny, jak w 2020 r., to ponownie ma szansę na grę w europejskich pucharach, w których po raz ostatni grała, nie licząc letniego Pucharu Intertoto, przed 19 laty.


Strzelcy: 4 – Gorgon, 2 – Drygas, Kowalczyk, Kucharczyk, Zahović, 1 – Benedyczak, Frączczak, Podstawski, Triantafyllópoulos, Żurawski; samobójcze – Klemenz (Wisła K.), Bodvarsson (Jagiellonia), Rogne (Lech).

89

PUNKTÓW na koncie w klasyfikacji „Złotych butów” naszej redakcji ma bramkarz „portowców” Dante Stipica. Tak duża liczba punktów sprawia, że prowadzi on w klasyfikacji „Sportu”. Gdyby Chorwatowi udało się utrzymać tak wysoką formę do końca rozgrywek i wygrać klasyfikację, to byłby drugim graczem Pogoni, który wygrałby „Złote buty”. Wcześniej udało się to tylko Markowi Leśniakowi, a chodzi o wicemistrzowski sezon 1986/87.


Na zdjęciu: Dante Stipica ma za sobą świetną jesień. Prowadzi w klasyfikacji „Złotych butów”.
Fot. Szymon Górski/Pressfocus.pl