Podsumowanie rundy – Zagłębie Sosnowiec. Żałują, że to już koniec

W Sosnowcu niechętnie żegnali się z rozgrywkami ligowymi, bo na finiszu Zagłębie w końcu odpaliło.


Ekipa ze Stadionu Ludowego w pierwszej rundzie wygrała pięć spotkań, z czego aż trzy w czterech ostatnich meczach. Sosnowiczanie mogli mieć jeszcze lepszy bilans końcowej fazy rundy jesiennej, ale mimo ambitnej walki ulegli minimalnie Widzewowi. Niezła końcówka roku w wykonaniu podopiecznych Artura Skowronka nie może jednak zatrzeć obrazu całej rundy. Zagłębie miało walczyć o czołową „szóstkę”, tymczasem po raz trzeci po spadku z ekstraklasy drży o byt na jej zapleczu…

Przed sezonem nic nie zapowiadało nieszczęścia, które miało nadejść. Na Ludowym pojawiła się grupa doświadczonych graczy, ograna na pierwszoligowych boiskach, która miała zagwarantować dobry wynik. Szybko jednak okazało się, że zespół nie mówi wspólnym językiem z trenerem. Zaczęło się nieźle, bo od remisu w Gdyni, ale potem już tak dobrze nie było. Zagłębie traciło punkty choć obejmowało prowadzenie – tak było w meczach z Widzewem, GKS-em Katowice, GKS-em Tychy. Po bezbramkowym remisie ze Skrą Częstochowa podziękowano za usługi Moskalowi. W 7. meczach pod jego wodzą Zagłębie wygrało tylko jeden raz…

Moskala nie odwołał z funkcji Marcin Jaroszewski. Z okrętu, który utknął na mieliźnie, pełniący funkcję prezesa Zagłębia od czerwca 2013 roku zszedł wcześniej. Podał się do dymisji po porażce 2:3 w Katowicach, po meczu, w którym Zagłębie prowadziło 2:0. Razem z nim Stadion Ludowy opuścił Robert Tomczyk, który w ostatnich latach odpowiadał za transfery w sosnowieckim klubie. Miejsce Jaroszewskiego zajął Łukasz Girek, który do tej pory zajmował się Akademią Zagłębia. Pod koniec rundy do klubu ściągnięto Arkadiusza Aleksandra, który teraz będzie odpowiadał za politykę kadrową. Będzie współpracował m.in.: z Piotrem Polczakiem, który odpowiada w Zagłębiu za dział skautingu.

Można więc śmiało powiedzieć, że wraz z odejściem Marcina Jaroszewskiego skończyła się w Zagłębiu pewna epoka. Były już prezes odszedł z klubu w niesławie, a kibice wypominają mu przede wszystkim ostatnie nieudane sezony, zapominając, że to pod jego wodzą klub najpierw wygrzebał się z trzeciego poziomu rozgrywek, a w 2018 roku wskoczył do elity. I tego nie wolno Jaroszewskiemu odebrać.

Zagłębie jest na kolejnym ostrym zakręcie, ale patrząc na czysto piłkarskie aspekty wiosną powinno wyjść na prostą. Końcówka rundy pokazała, że są ku temu przesłanki. Artur Skowronek złapał z drużyną kontakt, a to już połowa sukcesu. Zimą na pewno nie będzie na Ludowym rewolucji – i to nowość, bo ostatnimi czasy przerwy w rozgrywkach w Sosnowcu upływały na hurtowej wymianie kadr – jest za to pomysł na przemyślane transfery, z serii jakość, nie ilość. Na razie pewne jest pozyskanie nowego bramkarza, przydałby się także konkurent do gry w ataku dla Szymona Sobczaka, bo nic tak nie rozleniwia jak brak rywalizacji. Popularny „Sopel” rozgrywa sezon życia, ale aż strach pomyśleć, gdyby niespodziewanie wypadł ze składu.

Trener Skowronek pomógł drużynie wygrzebać się z odmętów dna ligowej tabeli, Zagłębie przerwało niechlubną serię 10. spotkań bez wygranej na własnym stadionie, w końcu widać, że mityczny potencjał zespołu naprawdę może zaskoczyć.

Strzelcy (27): 11 – Sobczak, 5 – Pawłowski, 3 – Seedorf, Szumilas, 1 – Ambrosiewicz, Banaszewski, Bryła, Oliveira, Tanque

PLUS

SZYMON SOBCZAK

Jesienią odpalił. Wiązano z nim duże nadzieje już wiosną minionego sezonu, ale wówczas na przeszkodzie do zaprezentowania pełni umiejętności strzeleckich stanęła kontuzja. W drugiej połowie roku popularny „Sopel” mógł skupić się tylko na grze i efekty tego było widać. 11 goli, 5 asyst plus 3 trafienia w PP. Tak skuteczny w dotychczasowej przygodzie z futbolem jeszcze nie był. Złośliwi zarzucają, że sporo z tego dorobku to trafienia z rzutów karnych, ale w końcu „jedenastki” to także element gry. Na pewno Sobczaka stać na więcej, na co w Zagłębiu bardzo liczą.

MINUS

STAŁE FRAGMENTY GRY

Pomijając rzuty karne, które w większości Zagłębie zamieniło jesienią na bramki, w przypadku innych stałych fragmentów gry nie jest tak dobrze. Po rozegraniu rzutów rożnych lub wolnych sosnowiczanie tylko dwukrotnie zdołali znaleźć drogę do siatki rywali. Jakby tego było mało, Zagłębie nie dość, że nie wykorzystuje tego elementu piłkarskiego abecadła, to w dodatku po zagraniach ze stałych fragmentów gry straciło aż 9 goli!


Na zdjęciu: Bez Szymona Sobczaka w składzie Zagłębie miałoby ogromne kłopoty, by wykaraskać się ze strefy spadkowej.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus