Podsumowanie sezonu – Arka Gdynia. Optymizm mimo wszystko

Jeszcze 2-3 miesiące temu kibice w Gdyni mieli powody, by toczyć poważne dyskusje o IV lidze, dlatego z tej perspektywy nawet spadek nie okazał się nadto bolesny.

Arka po 4 latach spadła z ekstraklasy; latach naznaczonych dwoma finałami i zdobyciem Pucharu Polski, triumfem w Superpucharze Polski, zażartym dwumeczu z duńskim FC Midtjylland w Lidze Europy, ale i regularnie przegrywanymi derbami z Lechią oraz rokroczną walką o utrzymanie, która tym razem się nie powiodła, bo nie miała prawa.

Ani do tańca, ani różańca

Tak naprawdę, kibice w Gdyni mimo goryczy degradacji mogą wręcz spać dziś… spokojnie, w niezłych humorach i z umiarkowaną nadzieją na przyszłość. Mają nowego właściciela, wspieranego przez miasto, no i trenera, który jeszcze dwa lata temu do ostatniej kolejki walczył w Jagiellonii o mistrzostwo Polski, a i na I lidze zjadł zęby.

Okres zawieszenia rozgrywek na czas pandemii, trudny sam w sobie, mógł pompować w głowy fanatyków Arki nawet najczarniejsze myśli, a jej wychowanek, kapitan i najlepszy zawodnik Michał Nalepa w wywiadach wprost mówił o perspektywie osunięcia się klubu do IV ligi.

Klubu zarządzanego przez nieakceptowaną już przez kibiców rodzinę Midaków, pokłóconego z samorządem, zadłużonego, mającego iluzoryczne szanse na opuszczenie strefy spadkowej, w którym źle budowano drużynę, mającą zawodników zbyt słabych piłkarsko, by prowadzić atak pozycyjny, a jednocześnie zbyt mało mobilnych i zbyt źle broniących, by stawiać na grę z kontry, w dodatku w niektórych przypadkach niesamowicie przepłacanych, czego symbolem był zarabiający 6-cyfrową kwotę Marko Veljinović.

O to wszystko do dziś są pretensje adresowane do dyrektora sportowego Antoniego Łukasiewicza, ale trzeba też zauważyć, że ktoś poniekąd swoją obecnością w klubie pod tak budowaną drużyną się podpisywał. Tym kimś był na początku sezonu Jacek Zieliński. Prócz niego, gdynianie mieli jeszcze trzech trenerów: Aleksandara Rogicia, Krzysztofa Sobieraja (tymczasowo, w okresie pandemii), aż wreszcie Ireneusza Mamrota, który pojawił się w klubie w chwili gdy spółkę przejęli Michał i Jarosław Kołakowscy.

Rodzą się pytania

Cudu nie dokonali, bo choć Arka pod wodzą Mamrota spisywała się najsolidniej ze wszystkich zespołów ze strefy spadkowej i zbierała sporo punktów, to nie za bardzo miała kogo gonić, zważywszy na spore straty czy dobrą wiosnę Wisły Kraków i Górnika Zabrze.

Teraz klub budzi się w nowej I-ligowej rzeczywistości. Rodzą się pytania – prócz tych natury etyczno-biznesowo-moralnej, również piłkarskie, jak potoczą się losy Arki zarządzanej przez Kołakowskiego, czyli osobę tak nierozerwalnie związanego z branżą futbolowych agentów. Niezależnie od tego, ilu zawodników z jego „stajni” zostanie zakontraktowanych, drużynę czeka rewolucja.


Czytaj jeszcze: Arka Gdynia będzie grała bez obcokrajowców

Z graczy bardziej doświadczonych i tworzących trzon zespołu w poprzednim sezonie, ostać się mają Adam Danch, Maciej Jankowski czy Adam Marciniak. O przebijających się przez gdyńską mizerię rodzynkach, jak Nalepa czy Pavels Steinbors, można było oczywiście w kontekście I-ligowej rzeczywistości zapomnieć. Ale… dobre i to, biorąc pod uwagę, że jeszcze 2-3 miesiące temu tak realnie kibice Arki dyskutowali o widmie upadku i IV lidze.

Wojciech Chałupczak

PLUS
Marcus da Silva
36-letni Brazylijczyk z polskim paszportem został odkurzony przez Ireneusza Mamrota i pokazał, że jest jeszcze w stanie dzwignąć brzemię jednego z liderów Arki. W końcówce sezonu zdobył 3 gole i bije kolejne rekordy. Jest 4. najlepszym strzelcem w historii klubu, ustępując jedynie Stanisławowi Gadeckiemu, Grzegorzowi Nicińskiemu oraz Wojciechowi Ptaszyńskiemu. Mają oni odpowiednio 62, 60 i 56 bramek na koncie. Marcus? 55. Jeśli w I lidze będzie grał tak, jak w końcówce ekstraklasowego sezonu, ma szansę przebić ich już wkrótce.


MINUS
Włodzimierz i Dominik Midakowie

Właścicielami Arki byli przez 2,5 roku. 22-letni dziś Dominik Midak zastał klub po zdobyciu Pucharu Polski i w ekstraklasie, a zostawił nad I-ligową przepaścią, słabą drużyną, z długami i fatalnymi relacjami z miastem, kiepskimi z mniejszościowymi udziałowcami. Kibice przyczepili zdjęcia Midaków do taczek i postawili pod stadionem.



STRZELCY GOLI (39): 8 – Jankowski, Veljinović, 7 – Nalepa, 4 – Schirtladze, 3 – Marcus, 2 – Danch, Młyński, 1 – Deja, Mihajlović, Zawada; samobójcze – Pietrzak (Lechia), Kun (Raków).

Fot. Tomasz Folta/PressFocus