Podsumowanie sezonu. GKS 1962 Jastrzębie – Szału nie było, ale…

Walka o utrzymanie w Fortuna 1. Lidze w wykonaniu GKS-u 1962 Jastrzębie była istną drogą przez mękę.


Piłka nożna to wprawdzie nie łyżwiarstwo figurowe, w którym najważniejsze jest wrażenie artystyczne, ale sposób gry zaproponowany przez trenera Pawła Ścieburę był trudny do zaakceptowania. Był to wyjątkowo nudny i zachowawczy futbol, bardzo przewidywalny, od oglądania którego bolały zęby. Brakowało w nim elementu ryzyka, nawet w momentach, gdy drużyna przegrywała. Co grosza, wyniki – zwłaszcza na początku sezonu – były katastrofalne. Po raz pierwszy komplet punktów piłkarze z Harcerskiej zaksięgowali dopiero 7. listopada, gdy w 11. kolejce pokonali w Opolu tamtejszą Odrę 2:0. Drażniła „objętość” kadry zmontowanej przez sztab trenerski ekipy z Harcerskiej, kilku zawodników było w niej zdecydowanie na wyrost, bo pożytek z nich był niewielki lub żaden. O Michale Zabielskim mówiono, że jest jak yeti – wszyscy wierzą, że istnieje, ale nikt go nie widział (przynajmniej na boisku).

Końcówka rundy jesiennej była więcej niż przyzwoita, ale w niej podopieczni trenera Ściebury mierzyli się z ligowymi słabeuszami, więc chcąc pozostać na zapleczu ekstraklasy mieli obowiązek Nikt „pobudki” dopiero w końcówce rundy, nikt nie grymasił i nie marudził, bo w końcu lepszy rydz niż nic. Zimowe „zakupy” były bardziej oszczędne, ale tylko dwa strzały można uznać za udane – to pozyskanie obrońców Aleksandra Komora (wcześniej Podbeskidzie Bielsko-Biała) i wypożyczenie z Lecha Poznań Jakuba Niewiadomskiego.

Wiosną drużyna jednak wróciła na stare tory, czyli zaczęła seryjnie przegrywać. Jedynym przerywnikiem było zwycięstwo z Koroną Kielce, poza tym zespół nie miał się czym pochwalić. Pięć porażek dopełniło obrazu bezradności drużyny i jej trenera. Gdyby stosować kryteria urody kobiet – przy „wyglądzie” drużyny z Jastrzębia Zdroju nawet narzeczona Frankensteina wyglądała jak Liz Taylor w latach młodości.

Czarę goryczy przelała porażka na własnym boisku z Puszczą Niepołomice, poniesiona w rozpaczliwym stylu i prezes klubu Dariusz Stanaszek w końcu stracił cierpliwość. Musiał zareagować (GKS 1962 w tym momencie miał tylko punkt przewagi nad Bełchatowem), w przeciwnym wypadku obudziłby się z ręką w nocniku, czyli w II lidze.



Pod wodzą Łukasza Włodarka drużyna nie zaczęła grać efektownie i widowiskowo jak Barcelona, ale futbol w jej wydaniu był bardziej strawny niż za poprzednika. Zespół nie chował się tylko za podwójną gardą, futbol w jego wykonaniu był bardziej urozmaicony, jastrzębianie grali odważniej i mądrzej. Szału nie było, ale 15 punktów w 11. spotkaniach w zupełności wystarczyło, by z nerwów nie obgryzać paznokci do ostatniej kolejki.

Teraz zadaniem numer jeden, stojącym przed działaczami i nowym trenerem, jest zatrzymanie w Jastrzębiu Daniela Rumina, na którego ostrzy sobie zęby Korona Kielce.


Na zdjęciu: Radość piłkarzy GKS-u 1962 Jastrzębie po ostatnim meczu z Resovią była uzasadniona. Najwięcej z nich miał Daniel Rumin (na górze).

Fot. gksjastrzebie.com


STRZELCY (32): 12 – Rumin, 6 – Szczepan, 4 – Ali, 3 – Mróz, 2 – Bondarenko, 1 – Apolinarski, Feruga, Komor, Kulawiak, Niewiadomski.

PLUS

DANIEL RUMIN

Aż strach pomyśleć, w którym miejscu byłby GKS 1962 Jastrzębie, gdyby nie miał w składzie Daniela Rumina. Wychowanek Lotnika Kościelec zdobył w 34. meczach 12 goli i dorzucił do nich dwie asysty. Jego wkład w utrzymanie jastrzębian w Fortuna 1. Lidze naprawdę trudno przecenić. Statystyki ma porównywalne z Jakubem Wróblem, w okresie, gdy ten zakładał koszulkę drużyny z Harcerskiej. Gdyby miał takie wsparcie z przodu jak poprzednik, jego liczby – nie mam wątpliwości – byłyby bardziej okazałe.

MINUS

DZIURAWA OBRONA

Piętą achillesową jastrzębian jest gra defensywna, o czym świadczy liczba straconych goli, aż 48. Pod tym względem gorzej wyglądały tylko GKS Bełchatów (51) i Sandecja (50), a tyle samo bramek stracił Stomil. Nawet doświadczonemu bramkarzowi Mariuszowi Pawełkowi zdarzały się kardynalne błędy, skutkujące stratą goli. W poprzednim sezonie GKS 1962 stracił 46 bramek, więc nie jest to przypadek. W następnym sezonie ten element trzeba zdecydowanie poprawić, by do końca nie drżeć o zachowanie statusu pierwszoligowca.