Podsumowanie sezonu – Korona Kielce. (Nie) będziemy tęsknić

Długo się na to zanosiło i w końcu stało się, kielecka jedenastka pożegnała się z ekstraklasą.


Korona to wyjątkowy klub w polskiej lidze. Ostatnimi czasy stał się hostelem dla anonimowych piłkarzy z różnych zakątków świata. Taka mieszanka nie zawsze jest dobra, tym bardziej, jeżeli umiejętności piłkarzy nie są najwyższe.

Kielczanie zasłużenie zakończyli sezon na przedostatnim miejscu. Ciężko jest sobie przypomnieć chociaż kilka dobrych meczów piłkarzy z województwa świętokrzyskiego na przestrzeni 37. kolejek. Gdy po siedmiu meczach „Scyzory”, z czterema punktami na koncie, były na samym dnie, podziękowano za dwuletnią współpracę Gino Lettieriemu, a na jego miejsce zatrudniono Mirosława Smyłę.

Śląski szkoleniowiec wiele nie pomógł. Luka Kukić, Andres Lioi, Johnny Spike Gill, Rodrigo Zalazar, Erik Paczinda to tylko kilka nazwisk, które przewinęły się przez szatnię „złocisto-krwistych” w minionych rozgrywkach, a zbyt wiele nie znaczyły. Co więcej, wielu oglądających ekstraklasę regularnie, może nawet do końca nie kojarzyć wyżej wymienionych graczy.


Czytaj jeszcze: Śmierć kliniczna

Symbolami dziwnych ruchów kielczan na rynku transferowym są D’Sean Theobalds oraz Urosz Djuranović. Ten pierwszy został sprowadzony z szóstej ligi angielskiej, co samo w sobie mówi o jego jakości, a drugi, napastnik, przez 886 minut na boisku nie potrafił zdobyć choćby jednego gola!

Zresztą skuteczność strzelecka piłkarzy Korony niech zostanie zobrazowana liczbami. Zdobyli zaledwie 29 bramek (w tym trzy samobójcze), najmniej w całej lidze. Ich najlepszym strzelcem został stoper, Adnan Kovaczević, który pięciokrotnie pokonywał golkiperów drużyn przeciwnych, w tym 4 razy z rzutu karnego. Spośród typowych „dziewiątek” najskuteczniejszy był Michal Papadopulos z trzema trafieniami na koncie…

Gdy widmo spadku zajrzało w oczy Krzysztofa Zająca, prezes klubu postanowił ponownie zatrudnić wcześniej wyrzuconych przez niego trenera Macieja Bartoszka i Jacka Kiełba. Jednak nawet oni, mocno związani z klubem, nie byli w stanie zdziałać cudu i wywalczyć utrzymania. Teraz prezes zapowiada swoją dymisję i odejście, a w Kielcach zastanawiają się, co będzie już w nowej, pierwszoligowej rzeczywistości…


PLUS

Nadzieje w trenerze

Spadek Korony może w końcu otworzyć oczy wszystkim wokół klubu i być może to, co do tej pory było robione nie tak jak trzeba, zostanie zmienione. Wielu widzi w postaci Krzysztofa Zająca największe zło, jakie spotkało kielczan i wierzą, że po jego odejściu coś się zmieni. Najważniejsze dla Korony jest to, że w klubie pozostaje trener Bartoszek, który już raz udowodnił, że ze „złocisto-krwistymi” potrafi sporo zdziałać.

MINUS

Fatalne transfery

Polityka transferowa kielczan przez ostatni rok właściwie nie istniała. W minionym sezonie na Suzuki Arenie pojawiali się zawodnicy znikąd, którzy najzwyczajniej na świecie nie potrafili grać w piłkę. Tym samym ośmieszali nie tylko siebie, ale przy okazji trenerów, cały klub oraz ekstraklasę, która przez pandemię zaczęła być transmitowana do większej ilości krajów.

STRZELCY (29): 5 – Kovaczević, 4 – Paczinda, Forsell, 3 – Papadopulos, 2 – Szelągowski, 1 – Cebula, Kaczmarski, Radin, Szymusik, Tzimopoulos, Pućko, Żubrowski, Kiełb; samobójcze – Piątkowski (Raków), Guldan (Zagłębie), Uryga (Wisła P.).

Fot. Rafał Rusek/PressFocus