Podsumowanie sezonu – Lech Poznań. Tak miało być

Od początku w Poznaniu stawiali sobie za cel uświetnienie stulecia zdobyciem mistrzostwa Polski. Czy można jednak mówić o perfekcyjnym sezonie w wykonaniu Lecha?


Oczywiście złośliwi będą podkreślać, że „Kolejorz” żadnego stulecia w tym roku nie obchodził. Faktycznie bowiem Lecha założono w 1920 roku, dwa lata później przyjmując go w struktury Związku Piłkarskiego. Kontrowersyjną wypowiedzią podkreślił to zresztą Michał Kucharczyk, kojarzony z Legią piłkarz Pogoni, nazywając obchody poznaniaków „pseudostuleciem”. Tak naprawdę nie ma to jednak znaczenia. Klub dał do zrozumienia, że „setkę” świętuje teraz i zrobił to w najlepszy możliwy sposób.

Ruchy godne pochwały

Od samego początku Lech pokazywał, że jest głównym kandydatem do mistrzowskiego tytułu. Nikt nie spędził na fotelu lidera tylu kolejek, co poznaniacy. Nikt nie zdobył tylu bramek, nikt nie stracił ich tak mało. Trener Maciej Skorża świetnie ułożył drużynę, co należy podkreślić pomimo wbijanych w niego szpilek, wskazujących, że miał do dyspozycji wyśmienitą kadrę. Prawda, ale nie od dziś wiadomo, że indywidualności nie grają, a nawet zespół złożony z (jak na polską ligę) gwiazd trzeba umieć ułożyć. Przykład francuskiego PSG w Lidze Mistrzów od lat pokazuje, że pieniądze to nie wszystko.

Warto jednak pochylić się jeszcze trochę nad kadrą Lecha, bo okazało się, że ruchy wykonane przez klubowych działaczy były naprawdę świetne. W Warszawie mogli tylko pozazdrościć obserwując, jak zwinnie działa na rynku „Kolejorz”. Kibice na samym początku rozgrywek bardzo sceptycznie podchodzili do działań oficjeli, z prezesem Piotrem Rutkowskim i dyrektorem sportowym Tomaszem Rząsą na czele. Pojawiały się nawet krytyczne transparenty, bo faktycznie – długo trzeba było czekać w Lechu na okienko transferowe, które można by nazwać naprawdę udanym. W tym przypadku zarówno letnie, jak i zimowe wyszły poznaniakom świetnie. Samo to, że udało się sprzedać do Wolfsburga Jakuba Kamińskiego, pozostawiając go w drużynie do końca sezonu, godne jest pochwały. Dla porównania – Kacpra Kozłowskiego w Pogoni nie ma już od dawna.

Nękani przez Raków

Rzecz jasna Lech mógł błyszczeć jaśniej, niż czyni to obecnie. Miał w zasięgu trzy prestiżowe tytuły, z których na konto trafił tylko jeden. Mistrzostwo udało mu się wyszarpać, ale Puchar Polski trafił do Częstochowy. Podobnie jak – choć to akurat osiągnięcie indywidualne – korona króla strzelców, którą Mikaelowi Ishakowi ostatecznie zgarnął sprzed nosa Ivi Lopez. A Hiszpan nie jest przecież nawet napastnikiem…

– Gratuluję Iviemu tytułu. Ja natomiast cały czas kandyduję do miana jednego z najlepszych napastników ligi, mimo że nie udało mi się wywalczyć korony. Dla mnie najważniejsze jest jednak mistrzostwo Polski i jestem bardzo szczęśliwy, że je zdobyliśmy – mówił szwedzki snajper.

Wydaje się także, że Lech miał w ręku wszystkie karty, aby szybciej zapewnić sobie mistrzostwo. Tak na dobrą sprawę, to powinien ukłonić się lekko Rakowowi, który na własne życzenie stracił szansę na tytuł. Przecież na ostatniej prostej obie drużyny miały na koncie taką samą liczbę punktów, ale liderem formalnie byli częstochowianie, mający lepszy bilans spotkań bezpośrednich z Lechem. To pozostawia pewien zgrzyt. W Poznaniu można było swoją robotę wykonać lepiej, bo warunki ku temu były zdecydowanie najlepsze w Polsce. Mimo tego cel został zrealizowany i to się w „Kolejorzu” liczy najbardziej. Teraz czas na europejskie puchary…


1. LECH POZNAŃ

STRZELCY (67):

  • 18 – Ishak,
  • 14 – Amaral,
  • 9 – Kamiński,
  • 4 – Kownacki, Milić,
  • 3 – Salamon,
  • 2 – Kwekweskiri, Tiba, Skóraś,
  • 1 – Ba Loua, Czerwiński, Douglas, Karlstroem, Kędziora, Murawski, Rebocho, Ramirez, Satka

PLUS

Ten, który to ułożył

Mając najlepszych piłkarzy paradoksalnie wcale nie tak łatwo osiągnąć sukces. Trener Maciej Skorża wiedział jednak, jak utemperować gwiazdy, jak połączyć Polaków z obcokrajowcami, a młodych ze starszymi. 50-letni szkoleniowiec zdobył swój 4. tytuł mistrza Polski! Może przyjdzie czas na kolejny?


MINUS

Mogło być lepiej

Gdy opadnie pył radości, kibice Lecha sami odkryją, że ten sezon nie był w wykonaniu ich zespołu idealny. Uciekł Puchar Polski, uciekł poznański król strzelców, uciekło wiele spokojnych tygodni, które „Kolejorz” mógł mieć w tabeli, prowadząc z relatywnie dużym spokojem. Zadanie zostało zrealizowane, ale na pewno mogło być wykonane lepiej.


Na zdjęciu: Mistrzostwo na jubileusz 100-lecia klubu. To w Poznaniu liczy się najbardziej.
Fot. Tomasz Folta/Pressfocus.pl