Podsumowanie sezonu – Lechia Gdańsk. Europa czeka

Lechia Gdańsk z nowym trenerem zyskała nowe możliwości. Latem rozpocznie zmagania w fazie eliminacyjnej Ligi Konferencji.


Lechia zaczynała sezon z Piotrem Stokowcem w roli trenera. Jednak po 6 kolejkach zarząd postanowił zwolnić szkoleniowca, pomimo tego, że gdańszczanie nie zajmowali fatalnej pozycji w lidze. Stokowiec stał się pierwszym trenerem w minionych rozgrywkach, który stracił pracę i należy zaznaczyć, że była to niespodziewana decyzja klubu.

Zespół przez ponad 3 lata jego kadencji stał się symbolem ligowej solidności. Ostatecznie do klubu trafił Tomasz Kaczmarek, dla którego Lechia jest pierwszym polskim zespołem, który może samodzielnie poprowadzić. I okazało się, że 37-letni szkoleniowiec potrafił w Gdańsku dokonać ewolucji. Z drużyny, która skupiała się głównie na obronie, Kaczmarek stworzył ekipę, która potrafiła również pozytywnie zaskoczyć w ofensywie.

Kaczmarek stanął przed wymagającym zadaniem. Otrzymał przeciętny, jak na ligowe standardy zespół, od którego wiele się wymaga. Braki kadrowe widoczne były szczególnie w defensywie. Piłkarze podstawowego składu prezentowali dobry poziom, lecz ławka rezerwowych świeciła pustkami. Wydawało się, że będzie jeszcze gorzej po zimowym okienku transferowym, gdy z klubem pożegnali się Bartosz Kopacz i Mateusz Żukowski.

Mimo tego, że na papierze formacja obronna Lechii wyglądała ubogo, to nie było to widoczne na boisku. Dzięki temu drużyna w minionym sezonie grała na tyle dobrze, że zakończyła rywalizację na 4 miejscu w tabeli, choć według Tomasza Kaczmarka mogła osiągnąć więcej. – Gdy popatrzę na czas między grudniem a marcem, to czuję niedosyt. Za dużo było porażek. Jeśli chcemy być dobrą drużyną, nie możemy tyle przegrywać. W zbyt wielu meczach graliśmy słabo. Ale pierwsze trzy i ostatnie dwa miesiące były dobre – komentował wynik zespołu trener Lechii.

Jedyną rzeczą, jaka rzeczywiście się Lechii w tym sezonie nie udała, to rozgrywki Pucharu Polski. Gdańszczanie niespodziewanie odpali już w II rundzie turnieju, przegrywając ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Poza tą wpadką pokazali się z naprawdę dobrej strony. Przede wszystkim ich mecze nareszcie mogły się podobać. Na dobre odblokował się Łukasz Zwoliński – zdobywając 14 bramek, został czwartym najlepszym strzelcem ekstraklasy.

Czwarte miejsce w lidze powoduje, że drużynę z Pomorza będziemy mogli obserwować w walce na arenie międzynarodowej. Lechia weźmie udział w eliminacjach do Ligi Konferencji. Jeżeli w Gdańsku chcą dobrze wypaść w meczach w europejskich pucharach, muszą przede wszystkim pomyśleć o wzmocnieniach. Wąska kadra nie wróży niczego dobrego, szczególnie jeśli zespół gra na kilku frontach. Dlatego pion sportowy Lechii już rozgląda się za nowymi zawodnikami.

Lechia w tym sezonie zaskoczyła wszystkich. Najpierw zmianą trenera, a później bardzo przyzwoitą grą. W czubie tabeli miała bardzo mocnych przeciwników i zajęcie miejsca na podium graniczyłoby z cudem, ale mimo tego kibice gdańskiej drużyny powinni być zadowoleni. Pod wodzą nowego szkoleniowca zespół się rozwinął i być może stać go na jeszcze więcej. – Zmniejszyliśmy dystans do mistrza, wicemistrza i trzeciego miejsca w ekstraklasie. Choć nadal jest on spory. Jedyny sposób, aby znowu go zmniejszyć, to praca – stwierdził Tomasz Kaczmarek. Jeżeli zespół dalej będzie podążał w wyznaczonym w tym roku kierunku, szanse na zbliżenie się do najlepszych są wysokie.


PLUS – Flavio Paixao

Portugalczyka można z czystym sumieniem nazywać legendą ekstraklasy. Pomimo upływu lat Paixao wciąż utrzymuje wysoki poziom piłkarski. Jest ważną postacią zespołu i strzela sporo bramek. Dzięki temu w kwietniu jako pierwszy obcokrajowiec w historii dołączył do ekstraklasowego „Klubu 100”.


MINUS – Bassekou Diabate

Piłkarz, który ze swoją reprezentacją zdobył srebrny medal podczas Pucharu Narodów Afryki w 2020 roku, w ekstraklasie na razie sobie nie radzi. Nie dostawał też zbyt wielu szans, ale gdy pojawiał się na boisku, marnował mnóstwo sytuacji. W tym sezonie oddał 21 strzałów i żaden z nich nie znalazł drogi do bramki.


STRZELCY (52): 14 – Zwoliński, 10 – F. Paixao, 6 – Durmus, 4 – Gajos, Terrazzino, 2 – Kubicki, Żukowski, 1 – Conrado, Clemens, Kałuziński, Koperski, Makowski, Nalepa, Sezonienko; samobójcze: Kocyła (Wisła P.), Grzesik (Warta), Ławniczak (Zagłębie).


Na zdjęciu: Łukasz Zwoliński był najlepszym snajperem Lechii w minionym sezonie.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus