Podsumowanie sezonu – Odra Opole. Marazm w sukces przekuty…

Za drużyną z Oleskiej szalony sezon, zakończony happy endem, w który jesienią wierzyć mogli tylko niepoprawni optymiści. Klub idzie do przodu i staje się coraz bardziej opolski.

To wręcz niesamowite, z jakiego bagna wygrzebała się w minionym I-ligowym sezonie Odra. Zaczynała go w fatalnym klimacie, atmosferze pretensji fanów do włodarzy klubu i z… perspektywą „puczu”, w tle, bo związany z opolskim (ale nie tylko) środowiskiem sportowym Radosław Soperczak powołał do życia projekt „Nowa Odra”, namawiał kibiców do wstąpienia do stowarzyszenia OKS Odra, a finalnie zwołania walnego zebrania i powołania nowego zarządu, na którego czele miałby stanąć właśnie Soperczak.

W międzyczasie drużyna przegrywała mecz za meczem, nie strzelała goli, klub „błysnął” w dodatku publikacją oświadczenia, w którym oficjalnie poinformował o ultimatum dla trenera Mariusza Rumaka. Zespół miał wygrać z Radomiakiem, ale bezbramkowo zremisował, dlatego z Oleską pożegnał się nie tylko Rumak, lecz i dyrektor sportowy Dariusz Motała.

Nie potrafiono znaleźć następcy szkoleniowca, ale za to uzyskano warunkową zgodę PZPN, by do końca roku był nim Piotr Plewnia. W chwili, gdy Odra dogadywała się, że od rundy wiosennej obowiązki trenera przejmie Dietmar Brehmer, mówiono już całkiem głośno o małych szansach na utrzymanie i konieczności przebudowy zespołu.

Gdy Brehmer zimą rozstał się z Pogonią Szczecin i zawitał do Opola, sytuacja wyglądała już dużo bardziej optymistycznie. W czterech ostatnich kolejkach drużyna zdobyła 10 punktów, co powodowało, że jej strata do rywali znad strefy spadkowej była praktycznie żadna. Progres wyników nie byłby możliwy, gdyby nie zakontraktowanie w środku rundy Arkadiusza Piecha i Mateusza Kuchty.

Te dwie osoby ożywiły ofensywę i uspokoiły defensywę. By jednak nie było tak cukierkowo, jesień zakończyła się imprezą i… indywidualną akcją Miłosza Trojaka. Policja, taksówkarz, zniszczone miejskie dekoracje… Do dziś ciążą na nim dwa zarzuty.


Czytaj jeszcze: Czy nastąpi rozbiór?

Brehmer dał mu jednak czystą kartę, podobnie jak całej drużynie. Odra wiosną grała już w I lidze nie jako stowarzyszenie, a miejska spółka akcyjna, na której czele stanął były wieloletni piłkarz Tomasz Lisiński. Klimat się ocieplał, wokół klubu pojawiały się kolejne osoby w przeszłości z nim związane, powołano IV-ligowe rezerwy, podpisywano kolejne umowy o współpracy z okolicznymi klubami. A zespół robił swoje, wiosną nie przegrywał, tracił mało goli, choć i tak miał problemy, by wygrzebać się na dobre ze strefy spadkowej.

Kluczowa okazała się przedostatnia kolejka i domowy mecz z Olimpią Grudziądz, której postawę trener Brehmer porównał do… linii Maginota. W 87 minucie Krzysztof Janus pokazał, co to znaczy być mężczyzną i przy stanie 0:0 wykorzystał karnego, dzięki któremu Odra utrzymała się i z optymizmem może patrzeć w przyszłość, trzymając kciuki za tych „porywanych” do ekstraklasy.

Mało prawdopodobne, by przy Oleskiej ostali się Patryk Janasik czy Mateusz Czyżycki, na których chrapkę mają wyżej notowane kluby. I to też wymierny sukces opolan. Łyżką dziegciu w tej wiosennej beczce miodu okazała się tylko pandemia i jej skutki dla budżetu miasta, bo prezydent Arkadiusz Wiśniewski oficjalnie poinformował, że na razie miasto musi wstrzymać się z rozpoczęciem budowy zaprojektowanego już stadionu.


PLUS
Arkadiusz Piech. 7 goli, dobra gra, kwestią czasu było, gdy posadził na ławce najlepszego strzelca Odry od lat, czyli Szymona Skrzypczaka. Gdy we wrześniu Odra kontraktowała Piecha, niektórzy łapali się za głowy, ale 35-letni dziś napastnik udowodnił, że na emeryturę jest w jego przypadku stanowczo za wcześnie. Po rozstaniu ze Śląskiem Wrocław długo szukał klubu, godził się już z perspektywą gry w rodzinnej, IV-ligowej Świdnicy. Za rękę, którą wyciągnęli w jego stronę opolanie, odpłacił się, pomagając w utrzymaniu. Trudno stwierdzić, czy zostanie przy Oleskiej na dłużej, ale Odra jest zdeterminowana, by go zatrzymać i przedłużyć kontrakt.


MINUS

Mariusz Rumak. To nie był wybitny czas w karierze tego szkoleniowca. Podpisał w Odrze 3-letnią umowę i nie zrealizował jej nawet w 50 procentach. Już wiosną 2019 drużyna niespodziewanie zaplątała się w walkę o utrzymanie, a demony odgonił wygrany w 32. kolejce mecz z Bytovią. Kolejny sezon zaczął się słabo i drugiej szansy już nie było. By być precyzyjnym, trzeba też jednak oddać, że historia oceniła politykę kadrową jego i dyrektora Dariusza Motały lepiej niż mogłoby się wydawać. Okazało się, że drużyna nie jest tak słaba, tyle że… bez kół ratunkowych w osobach Piecha i Kuchty rady by sobie nie dała.

STRZELCY GOLI (33): 7 – Piech, 6 – Janus, 3 – Czyżycki, Mikinicz, Skrzypczak, 2 – Czernysz, Janasik, Trojak, 1 – Adamec, Błanik, Bonecki, Kamiński, Żemło.


Na zdjęciu: Odra zanotowała bardzo udaną wiosnę, dzięki której rzutem na taśmę utrzymała się w gronie I-ligowców.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus