Podsumowanie sezonu. Odra Opole – To był udany rok

Opolanie zakończyli sezon zaplecza ekstraklasy na 8. miejscu – najwyższym od dwóch dekad, do przedostatniej kolejki pozostając w grze o baraże. – Finiszujemy z podniesionym czołem – stwierdził trener Piotr Plewnia.


Choć Odrze nie udało się załapać do baraży o ekstraklasę, to ma za sobą dobry rok. Promowanie młodych zawodników, gratyfikacja finansowa z Pro Junior System, ani sekundy zmartwienia o utrzymanie, zyski z transferów, ogłoszenie przetargu na nowy stadion – pierwszy pełny sezon działania klubu w formule miejskiej spółki nie przyniósł spektakularnego sukcesu i nie będzie pewnie po latach szczególnie wspominany, ale szereg czynników pozwala stawiać tezę, że opolska piłka idzie w dobrą stronę.

Stracili zaufanie

– Myślę, żę cały sezon był naprawdę dobry i udany. Choć miejsce nie jest do końca satysfakcjonując, to finiszujemy z podniesionym czołem. Mamy teraz dwa tygodnie, by „dychnąć” i zabrać się za kolejny sezon. Będzie o wiele trudniejszy. Spadną trzy zespoły, wchodzą mocni beniaminkowie, dlatego musi towarzyszyć nam pełna koncentracja – stwierdził Piotr Plewnia, który pewnie nie spodziewał się jeszcze pół roku temu, że zakończy te rozgrywki w roli pierwszego trenera Odry.

To było najważniejsze wydarzenie sezonu: zaskakujące zwolnienie Dietmara Brehmera. W połowie marca, po wyjazdowym zwycięstwie z Zagłębiem Sosnowiec, zarząd ogłosił, że stracił zaufanie do szkokeniowca, pod którego wodzą niebiesko-czerwoni wywalczyli utrzymanie w 2020 roku. Powodem rozstania nie były wyniki, a kwestie pozasportowe, co nie zmienia faktu, że szkoleniowiec wykonał w Opolu dobrą pracę, a skorzystać mógł z niej także Piotr Plewnia, dając też zespołowi swój impuls.

Premia nieskonsumowana

44-latek, II trener, trzeci raz wskoczył w buty tego pierwszego. Raz – na krótko, po Mirosławie Smyle. Drugi raz – znacznie dłużej, po Mariuszu Rumaku. Aż wreszcie teraz, po raz trzeci, za Dietmara Brehmera. Znów podołał zadaniu. Zaczął co prawda od serii remisów 1:1, ale potem szło tak dobrze, że kibice zaczęli wierzyć w baraże. Domowe zwycięstwa z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i Miedzią Legnica sprawiły, że było naprawdę blisko. Szansa uleciała po porażce w kluczowym meczu z GKS-em Tychy, tyleż szokująco, co niesprawiedliwie wysokiej – 1:5. Drużyna miała zapewnioną premię za miejsce w czołowej szóstce, lecz ostatecznie nie została ona „skonsumowana”.



Apetyty najmocniej rozbudzone były na początku sezonu. Zaczął się co prawda od 0:4 z ŁKS-em, ale potem przyszła seria zwycięstw 1:0. Załamanie nastąpiło w połowie października. Opolanie prowadzili z Radomiakiem i grali 11 na 10, ale zremisowali. Potem mieli trudności z odnoszeniem zwycięstw i wypadli z szóstki, do której zbliżać się zaczęli dopiero pod wodzą Plewni. Miał on warunkową zgodę na prowadzenie zespołu, jako że nie posiada wymaganej licencji UEFA Pro, dlatego teraz Odra musi zatrudnić nowego szkoleniowca.

Skazani na Lubin?

Czekają ją też rozmowy o terminarzu. Od listopada do marca domowe mecze musi rozgrywać na murawie z systemem podgrzewania. Takowej nie ma przy Oleskiej, dlatego we wniosku licencyjnym wskazała Lubin, ale będzie chciałą w tym okresie jak najwięcej spotkań rozegrać w roli gościa. Ta kwestia uwypukla, jak ważny jest nowy obiekt. Czas składania ofert w przetargu na jego budowę, ogłoszonym w grudniu, był już kilkukrotnie wydłużany. Ma się to stać na pewno przed rozpoczęciem nowego sezonu.


STRZELCY (35): 6 – Nowak, 5 – Piech, 3 – Kort, 2 – Bonecki, Drewniak, Mikinicz, Winiarczyk, Wypych, 1 – Czapliński, Janus, Kamiński, Niziołek, Szrek, Tabiś, Żak, Żemło; samobójcze – Kubowicz (Resovia), Szeliga (Tychy), Szarek (Korona).

PLUS

W młodzieży siła

Odra postawiła w tym sezonie na młodych zawodników z regionu. Swoje minuty na I-ligowych boiskach zaliczyli 18-letni Antoni Klimek, 17-letni Błażej Sapielak, 20-letni Marcel Sluga, 17-letni Michał Surzyn, 18-letni Maciej Wróbel. W podstawowym składzie na bokach obrony pewne miejsce mieli z kolei młodzieżowcy „z zewnątrz” – Kacper Tabiś i Konrad Matuszewski. Prezes Tomasz Lisiński chwalił trenera Piotra Plewnię za odwagę w dawaniu szans młodym zawodnikom w końcówce sezonu. Nie dość, że opolanie do przedostatniej kolejki walczyli o baraże, to jeszcze załapali się na premię z Pro Junior System. 400 tysięcy złotych piechotą nie chodzi!

MINUS

Udowodnił niewiele

Dawid Kort trafił do Odry już po rozpoczęciu sezonu, gdy ta po domowych porażkach z Lechem (w Pucharze Polski) i ŁKS-em postanowiła jeszcze się wzmocnić. 26-letni ofensywny pomocnik miał udowodnić w Opolu, że wcześniej Miedź skreśliła go zbyt pochopnie, a on sam jest w stanie nawiązać do poziomu, który przed laty pozwolił mu wyjechać z Wisły Kraków do greckiej ekstraklasy. Wejście do ekipy ówczesnego trenera Dietmara Brehmera miał piorunujące – 3 występy w wyjściowym składzie, 3 gole i 3 zwycięstwa drużyny. Potem było jednak tylko gorzej. Przesądzone jest, że jego wygasający 30 czerwca kontrakt nie zostanie przedłużony.


Na zdjęciu: 6 bramek wystarczyło Konradowi Nowakowi, by zostać w tym sezonie najlepszym strzelcem Odry.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus