Podsumowanie. Śląsk Wrocław – Odważny „Magic”

W miejsce premiowane występami w europejskich pucharach do końca wierzył trener Jacek Magiera.


Trzeba sobie szczerze i uczciwie powiedzieć, że czwarte miejsce Śląska na mecie rozgrywek jest dosyć… szczęśliwe. Ale to nie wina wrocławian, że Piast Gliwice i Lechia Gdańsk spartaczyli robotę w ostatniej kolejce. Najmniej zaskoczonym takim obrotem sprawy wydawał się być trener Jacek Magiera, który po ostatnim meczu z rozbrajającą szczerością przyznał:

– Przychodząc tutaj 22 marca patrzyliśmy w górę tabeli i uważaliśmy, że jest to bardzo realne, dążyliśmy do tego cały czas, „nakręcaliśmy” zespół w taki sposób, żeby w tych pucharach zagrać – powiedział 44-letni szkoleniowiec. – Zagramy, z czego się bardzo cieszymy. Europa to przede wszystkim rozwój, oczywiście – również wyzwanie. Trzeba będzie nasze przygotowania, które już mieliśmy zaplanowane, zmodyfikować.

Piłkarzy Śląska w minionym sezonie prześladowały kontuzje, w ich przypadku można wręcz mówić o plagach egipskich. Listę pechowców otworzył stoper Wojciech Golla, a potem już gładko poszło – na tej liście znaleźli się między innymi Krzysztof Mączyński, Israel Puerto, Rafał Makowski, Mariusz Pawelec.

Obok Golli największym pechowcem okazał się Guillermo Cotugno, który od końca października co chwila zmagał się z jakimś urazem i do końca sezonu nie zagrał w żadnym meczu. Żartowano nawet, że Urugwajczyk już się urodził kontuzjowany.

Inną bolączką Śląska, od kilku sezonów zresztą, jest brak rasowego snajpera. Nie jest nim na pewno Erik Exposito, mimo że strzelił 9 goli w rozgrywkach ligowych. Trzeba jednak pamiętać – to po pierwsze – że wystąpił w 27. spotkaniach, czyli jego skuteczność była na poziomie 0,33 %. Po drugie – wpisywał się na listę zdobywców bramek tylko w sześciu meczach, więc miał 21 „pustych przebiegów”. Fabian Piasecki przekonał się, że ekstraklasa stawia znacznie wyższe wymagania niż Fortuna 1 Liga, w której w ubiegłym sezonie został królem strzelców z dorobkiem 17 goli.

Kiedy trenerem Śląska był Vitezslav Laviczka, zespół oparty był na rutyniarzach, Czech był konserwatystą i rzadko podejmował ryzyko przy ustalaniu składu. Młodzi często grzali ławę w ekstraklasie, a jednocześnie nie mogli zagrać w rezerwach, bo terminy obu drużyn często ze sobą kolidowały. Kilku zniechęconych „młodziaków” zdecydowało się odejść ze Śląska – Piotr Samiec-Talar na wypożyczenie do Widzewa, a Marcin Szpakowski na transfer definitywny do Korony Kielce.

Wraz ze zmianą szkoleniowca zmieniły się też notowania młodych wiekiem zawodników – Jacek Magiera postanowił dać im szansę, by przekonać się o ich wartości i przydatności do drużyny, również w kontekście następnego sezonu.

Swoją szansę wykorzystał niedoceniany przez Laviczkę bramkarz Michał Szromnik, który spisywał się między słupkami bardzo dobrze i wygryzł ze składu Matusza Putnockiego. Sztab szkoleniowy Śląska wiąże duże nadzieje z wychowankiem Gedanii Gdańsk, o czym świadczy kontrakt, jaki podpisał w połowie maja z wrocławskim klubem. Obowiązuje on do 30 czerwca 2024 roku, chociaż Szromnikiem zainteresowało się kilka klubów zagranicznych.


PLUS: Dopóki stery drużyny dzierżył Vitezslav Laviczka, młodzi piłkarze mieli znikome szanse na przebicie się do podstawowej jedenastki. Po zmianie szkoleniowca okazało się, że Szymon Lewkot, czy Konrad Poprawa mogą być wartością dodaną, godnie zastępując wyjadaczy.

MINUS: Nie odkryjemy Ameryki, że piętą achillesową Śląska w minionym sezonie była postawa w meczach wyjazdowych. Bilans uległ poprawie po angażu na stanowisku trenera Jacka Magiery, ale aż osiem porażek w 15. meczach na obcych boiskach chluby wrocławianom nie przynosi.

STRZELCY (36): 9 – Exposito, 7 – Pich, 4 – Piasecki, 3 – Pawłowski, ] – Celeban, Mączyński, Scalet, 1 – Golla, Janasik, Poprawa, Praszelik, Puerto, Sobota, Zylla.


Na zdjęciu: Erik Exposito (z prawej) wciąż jest najlepszym strzelcem Śląska, ale do miana snajpera wyborowego bardzo mu daleko.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus