Podsumowanie – Stal Mielec. Trudny powrót do elity

Awans z 1. ligi i dół tabeli ekstraklasy – tak wygląda rzeczywistość beniaminka z Mielca.


Prawie ćwierć wieku w Mielcu czekali na powrót do ekstraklasy. Klub z bogatą historią, z dwoma mistrzostwami Polski i z przeszłością w europejskich pucharach znowu może cieszyć się grą w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.

Rok 2020 rozpoczęli na drugiej pozycji w 1. lidze i do końca sezonu nie schodzili z podium. Toczyli batalię z Wartą Poznań i Podbeskidziem Bielsko-Biała o bezpośredni awans, aż w końcu zagwarantowali go sobie w przedostatniej kolejce sezonu 2019/2020 w meczu z Zagłębiem Sosnowiec, a pewne zwycięstwo z Chojniczanką Chojnice na zakończenie rozgrywek dało im pierwsze miejsce na koniec rozgrywek.

Wraz z wkroczeniem do grona ekstraklasowiczów Stal musiała zmagać się z typowymi dla beniaminków problemami. Przede wszystkim latem do Górnika Zabrze odszedł lider mielczan, Bartosz Nowak, a znalezienie zastępców nie było prostym zadaniem. Stal musiała czekać na ruchy transferowe w innych klubach, dlatego wśród wzmocnień nie ma wielkich nazwisk.

Do zespołu dołączyli głównie zawodnicy niepotrzebni lub niechciani w innych klubach ekstraklasy, np. Kamil Kościelny, Petteri Forsell, czy wypożyczony z Lecha Poznań Paweł Tomczyk. Przy czym należy zauważyć, że wielu zawodników, którzy wywalczyli awans do ekstraklasy, wciąż tworzy trzon pierwszego składu.

Zderzenie z rzeczywistością nastąpiło gwałtownie. Szczególnie zaboleć musiała kompromitująca porażka 0:6 z Wisłą Kraków, w której piłkarze z Mielca byli bezradni. A przecież było to spotkanie z dołującą „Białą Gwiazdą”, która była o krok od zwolnienia Artura Skowronka z posady szkoleniowca.

Po 9. kolejkach Stal znajdowała się na ostatnim miejscu w tabeli z sześcioma przegranymi meczami oraz 20 straconymi bramkami. Wtedy władze klubu zdecydowały się na zwolnienie Dariusza Skrzypczaka po 3 miesiącach pracy i na zatrudnienie znanego „strażaka” Leszka Ojrzyńskiego.

Z nowym szkoleniowcem widać poprawę w grze mielczan, a szczególnie zauważalna jest wola walki o każdy metr murawy. W 5 spotkaniach tylko raz schodzili z boiska pokonani, a dwukrotnie kończyli spotkania z kompletem punktów. Do sukcesów należy dodać zwycięstwo w zamykającym rok meczu z liderem, Legią Warszawa.

Mimo tego, że Stal z trenerem Ojrzyńskim pnie się w górę i wyszła ze strefy spadkowej, wciąż zajmuje przedostatnie miejsce w lidze. Żeby jeszcze bardziej oddalić się od widma spadku, musi uporać się z problemem w ataku – mieleccy napastnicy praktycznie nie zdobywają goli.

Sprowadzeni latem Łukasz Zjawiński i Paweł Tomczyk zaledwie raz umieścili piłkę w siatce, a najlepszym strzelcem zespołu jest Maciej Domański, pokonujący bramkarzy głównie z rzutów karnych. Ich gra w obronie również nie zachwyca, bo w każdym meczu w aktualnych rozgrywkach golkiper Stali musiał wyciągać piłkę z siatki.

Porównując Stal z innymi beniaminkami, mielczanie sprawiają nieco lepsze wrażenie od Podbeskidzia, które hurtowo traci bramki, ale nieco gorsze od dobrze zorganizowanej Warty Poznań. Jednak końcówka sezonu, czyli okres pracy nowego szkoleniowca, daje nadzieję na spokojne utrzymanie się zespołu w lidze.


STRZELCY (17):
5 – Domański, 3 – Mak, 2 – Tomasiewicz, Prokić, 1 – Flis, Getinger, Zjawiński, Forsell, Tomczyk.

LICZBA
8838
dni minęło od ostatniego meczu Stali na najwyższym szczeblu rozgrywek ligowych w Polsce przed spadkiem w 1996 roku, do pierwszego spotkania mielczan po powrocie do ekstraklasy w obecnym sezonie.


Fot. Tomasz Folta/PressFocus