Podsumowanie. Wisła Kraków – Sezon niespełnionych nadziei

Jedynym sukcesem „Białej gwiazdy” jest to, że na finiszu wyprzedziła Cracovię


Nie tak miał wyglądać ten sezon w wykonaniu Wisły Kraków. W rundzie jesiennej Artur Skowronek nie spełnił nadziei kibiców i działaczy „Białej gwiazdy” i po 11 kolejce pożegnał się z drużyną, którą przejął Peter Hyballa. Jego przewodnie hasło „gegenpressing” szybko weszło do piłkarskiego słownika, ale dziś już wiadomo, że w tym słowie niemiecki szkoleniowiec największy nacisk położył na pierwszy człon, bo „gegen” znaczy „przeciwko”.

Hyballa tak naprawdę był przeciwko wszystkim. Nie szanował legendy klubu Kazimierza Kmiecika, który był jego asystentem. Nie potrafił wykorzystać piłkarskich możliwości Jakuba Błaszczykowskiego, którego traktował jako podrzędnego zawodnika, zapominając przy okazji, że jest to nie tylko ciągle piłkarz o sporych umiejętnościach – jak na polskie warunki – ale także współwłaściciel klubu. Największą „sztuką” było jednak zrobienie sobie wroga z Rafała Boguskiego, który 15-letnią grą w klubie, dla którego zdobył trzy tytuły mistrza Polski. „Boguś” zasłużył sobie na szacunek nie tylko dlatego, że po zdobyciu dwóch bramek w meczu z Wisłą Płock przeszedł do historii „Białej gwiazdy” jako najstarszy autor „dwupaka”. Owszem, dostał od Hyballi okazję pożegnania się ze swoim stadionem, bo w przedostatniej kolejce pojawił się na krakowskiej murawie na ostatnie 10 minut, ale jak się powinno traktować ikonę, odchodzącą z klubu, w pełni pokazał Kazimierz Kmiecik. Prowadząc Wisłę w ostatnim meczu sezonu wystawił bowiem Boguskiego w pierwszej jedenastce na mecz z Piastem jako kapitana, a jego zmiennikiem przy wyniku 3:1 był Błaszczykowski.

Ale wróćmy na boisko, na którym runda wiosenna zaczęła się dla Wisły wystrzałowo od trzech bramek strzelonych w 20 minut Piastowi, który jednak odrobił straty i w doliczonym czasie gry zapewnił sobie nawet zwycięstwo 4:3. Jednak pokonanie Jagiellonii, remis we Wrocławiu i zwycięstwa z Pogonią w Płocku sprawiły, że rozpędzeni krakowianie zaczęli nawet śmiało spoglądać w górę tabeli, bo 5 punktów straty do zajmującej wtedy czwarte miejsce Lechii wydawało się minimalną różnicą. Ten dystans mimo porażki z gdańszczanami utrzymywał się jeszcze do końca marca, ale w kwietnia zaczęła się „zjeżdżalnia”. Od porażki 0:2 w Bielsku-Białej licząc w siedmiu kolejnych spotkaniach krakowianie nie zaznali smaku zwycięstwa. Po drodze szczęśliwie 0:0 na swoim boisku zremisowali z Cracovią, która nie wykorzystała karnego i także bezbramkowo obronili się w Warszawie. W ten sposób powiększyli swoje konto o 2 punkty i to wystarczyło, żeby utrzymać się w ekstraklasie. Już na przedostatni mecz sezonu, wtedy jeszcze podopieczni trenera Hyballi, wychodzili mając pewność, że nie spadną. Po porażce z Lechem spadła jednak „głowa” trenera i to była pierwsza dobra wiadomość dla kibiców, którzy jeszcze po zwycięstwie z Piastem mogli czuć satysfakcję, że ostatecznie ich zespół na finiszu wyprzedził Cracovię. O radości jednak, po takim sezonie, nie może być mowy.


PLUS

39 zdobytych bramek to dorobek, z którego Wisła może być dumna. W klasyfikacji strzeleckiej krakowianie zajęli czwarte miejsce, bo tylko Legia, Raków i Lechia mogą się pochwalić większą liczbą trafień. To dobrze świadczy o grze ofensywnej zespołu, bo jego „snajper” – koniecznie w cudzysłowie ma na sumieniu wiele niewykorzystanych okazji.


MINUS

Trener Peter Hyballa przychodził do klubu gdy Wisła zajmowała 12 miejsce w tabeli. Wchodził do szatni z etykietką szkoleniowca z nowym spojrzeniem na futbol. Na początku, obarczając poprzednika winą za punkty tracone w końcówkach meczów przez prowadzony już przez siebie zespół, „mydlił oczy” właścicielom klubu i kibiców. W sumie poprowadził drużynę w 18 meczach, w których „Biała gwiazda” zdobyła 20 punktów. Został zwolniony gdy krakowianie zajmowali 14 pozycję. Odchodził jednak przeświadczony, że wykonał swoją misję ratownika przed spadkiem, ale tak naprawdę rozbił zespół i wprowadził niezdrową atmosferę.


STRZELCY (39)

7 – Brown Forbes, 4 – Błaszczykowski, Yeboah, 3 – Chuca, Frydrych, Jean Carlos Silva, 2 – Boguski, Sadlok, Savić, 1 – Burliga, Mehremić, Plewka, Radaković, Starzyński; samobójcze: Pawelec (Śląsk), Zech (Pogoń), Balić (Zagłębie), Sokołowski (Piast).


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus