Podsumowanie – Wisła Kraków. Trzynaste miejsce nie jest pechowe

Wisła Kraków miała potencjał na znacznie lepszy dorobek, ale przy Reymonta odetchnęli z ulgą, że skończyło się na względnie spokojnym utrzymaniu.


13. miejsce na mecie sezonu 2019/2020 nie było wprawdzie pechowe, bo zagwarantowało utrzymanie w ekstraklasie, ale w przypadku Wisły Kraków, jest jednak zdecydowanie za niskie w stosunku do oczekiwań i możliwości drużyny. Wprawdzie na półmetku sezonu zasadniczego krakowianie razem z ŁKS-em Łódź zamykali tabelę, a po przyjściu nowego trenera Artura Skowronka, który 14 listopada zastąpił Macieja Stolarczyka, przegrali jeszcze 3 kolejne spotkania i samodzielnie zostali czerwoną latarnią, jednak potencjał zespołu był znacznie większy.

Przekonała się o tym Pogoń Szczecin, która przyjechała pod Wawel jako lider i 13 grudnia przegrała 0:1. Od gola Lukasa Klemenza zaczęła się nowa era, której nie przeszkodziła nawet zimowa przerwa. Przygotowana przez trenera Skowronka i wzmocniona zimą ciekawymi transferami drużyna „Białej gwiazdy” na początku tego roku kontynuowała punktowy marsz. Wygrała nawet derbowy rewanż na stadionie Cracovii i niektórzy kibice zaczęli wręcz liczyć punkty brakujące do wejścia do górnej ósemki.

Wybici z rytmu przez koronawirus

Przerwa spowodowana koronawirusem spowodowała jednak, że maszynka do robienia punktów zacięła się, a porażka 0:4 w Gliwicach z Piastem i 1:3 z Legią na stadionie przy ulicy Reymonta wyraźnie pokazały krakowianom, że muszą się skoncentrować na walce o utrzymanie. Dopięli swego, a w grupie „pod kreską” z 3 zwycięstwami, 2 remisami i 3 porażkami spokojnie dokończyli rozgrywki.

Buksa się rozwija

Na finiszu jeszcze raz błysnął pozyskany tuż przed rundą wiosenną Alon Turgegon, który na przywitanie z klubem strzelił gola Jagiellonii Białystok, a w ostatnich czterech występach dorzucił do swojego dorobku pięć trafień. Rozwijał się przy nim Aleksander Buksa, który zdobywając bramkę w Białymstoku 23 sierpnia 2019 roku miał 16 lat i 220 dni. To sprawiło, że został najmłodszym strzelcem w historii klubu. Junior zamknął rozgrywki z 4 trafieniami, a kibice Wisły liczą na następne już w nowym sezonie.

Doświadczenie jest ważne

Przede wszystkim liczą jednak na Jakuba Błaszczykowskiego, który jest sercem, duszą i głową drużyny. Gdy był zdrowy i wychodził na boisko, to dawał gwarancję, że Wisła będzie na wysokiej fali. Niestety z powodu urazów „Kuba” zagrał tylko w 22 spotkaniach, w których strzelił 7 goli. Nie zawsze był więc w stanie pomóc drużynie.


Czytaj jeszcze: Kamil Wojtkowski odchodzi

Jej mocnymi punktami byli także: bramkarz Michał Buchalik, który w 31 występach 9 razy zachował czyste konto, Maciej Sadlok, który na lewej obronie udowodnił jak ważną rolę odgrywa w zespole, w którym zanotował 35 występów, a pauzował tylko gdy musiał odpokutować nadmiar żółtych kartek, Rafał Janicki, który na stoperze pokazał się filarem defensywy oraz Lukas Klemenz, który udowodnił swoją wszechstronność w defensywie, grając w 33 spotkaniach jako stoper, prawy obrońca lub pomocnik. Było też jednak sporo luk w składzie i dlatego w końcowym rozrachunku sezon 2019/2020 nie przejdzie do historii Wisły Kraków.


Plus

Kończący karierę i przechodzący do historii jako legenda Wisły Kraków Paweł Brożek w sierpniu i wrześniu imponował formą strzelecką. Kontuzje uniemożliwiły mu jednak zdobycie trzeciej w karierze korony króla strzelców i prześcignięcie Kazimierza Kmiecika na liście najlepszych snajperów w dziejach klubu. 37-latek zamknął więc piłkarski rozdział z bilansem 149 trafień na boiskach ekstraklasy i w ostatnim meczu sezonu został przez kibiców pożegnany jak na symbol „Białej gwiazdy” przystało.

Minus

Najwyższa porażka w historii pierwszoligowych występów Wisły miała miejsce 19 sierpnia 1956 roku, kiedy to w Warszawie „Biała gwiazda” uległa drużynie CWKS 0:12. To co wydarzyło się w 13. kolejce sezonu 2019/2020, czyli 27 października ubiegłego roku, do historii więc nie przejdzie, ale odbiło się mocno na drużynie i na pozycji trenera Macieja Stolarczyka, który 14 listopada pożegnał się z zespołem. Porażka 0:7 z Legią w Warszawie bolała tak mocno jak derbowa porażka 0:1 z 29 września na swoim boisku z Cracovią.

Strzelcy goli (44): 8 – Brożek, 7 – Błaszczykowski, 6 – Turgeman, 4 – Buksa, Savicević, 2– Chuca, Niepsuj, Wojtkowski, 1 – Basha, Burliga, Hebert, Janicki, Klemenz, Mak, Sadlok, Tupta; samobójczy – Rozwandowicz (ŁKS).


Na zdjęciu: Końcówka sezonu stała pod Wawelem pod znakiem pożegnania ligowych weteranów, Pawła Brożka i Marcina Wasilewskiego.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus