Podsumowanie. Wisła Płock – „Nafciarze” bez ognia

Zespół z Płocka utrzymał się w ekstraklasie w miarę pewnie. Niemniej jednak nie ma zbyt wielu pozytywnych wspomnień związanych z grą tego zespołu.


Przygotowując się do napisania podsumowania sezonu ekstraklasy w wykonaniu Wisły Płock trudno było odnaleźć punkt zaczepienia. Oczywiście, że nie zamierzamy nikogo urazić, ale zespół z krainy petrochemii był chyba najbardziej nijaką drużyną w lidze. Analizując wyniki zespołu prowadzonego najpierw przez Radosława Sobolewskiego, a następnie przez Macieja Bartoszka, można dojść do wniosku, że o pozostaniu w ekstraklasie zadecydowała seria, którą płocczanie odnotowali na przełomie rund.

Wygrali wówczas cztery mecze z rzędu. W grudniu zeszłego roku ograli Lechię Gdańsk na wyjeździe 1:0, a następnie wygrali u siebie 4:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. To właśnie w tym spotkaniu, na które „górale” wybrali się, jak po wyrok, Mateusz Szwoch – najlepszy gracz Wisły w minionym sezonie – zanotował trzy asysty. Nadeszła runda wiosenna i na „dzień dobry” zespół z Płocka pojechał do Lubina. Zagłębie zagrało chyba najgorszy mecz w sezonie i uległo rywalowi 0:2. Następnie do Płocka zawitał przygnębiająco słaby Lech Poznań. I przegrał 0:1. Seria złożona z czterech z rzędu wygrany spotkań ekstraklasy przytrafiła się poprzednio Wiśle we wcześniejszym sezonie.

A zatem zespół z Płocka korzystał raczej ze słabości poszczególnych rywali, aniżeli wierzył w to, że dobrze potrafi grać w piłkę. Bo w piłkę dobrze nie grał. Czego najlepszym dowodem był mecz tuż po wygraniu czterech spotkań z rzędu. „Nafciarze” pojechali do Warszawy, by zmierzyć się z Legią. To było dosyć szalone spotkanie. W 42. minucie mistrz Polski prowadził 3:0. Ale na przerwę oba zespoły zeszły przy wyniku… 3:2 dla gospodarzy. Kilka chwil nieuwagi „Wojskowych” kosztowało ten zespół dwie bramki. Po przerwie jednak dominująca przez cały mecz Legia zdobyła jeszcze dwa gole i skończyło się 5:2.

12 kwietnia, dwa dni po porażce z Pogonią Szczecin, zwolniono z funkcji trenera Wisły, Radosława Sobolewskiego. Dzień później drużynę przejął Maciej Bartoszek. Który „przywitał” się remisem z Jagiellonią Białystok. Co było później? Porażka na Cracovii i wyjazd do Zabrza. Górnik nie był w dobrej formie i Wisła przy Roosevelta wygrała, by niecały tydzień później przegrać z Lechią Gdańsk.

Do Bielska-Białej, „Nafciarze” jechali z duszą na ramieniu, ale też ze świadomością, że remis da im utrzymanie w ekstraklasie. Szybko stracili bramkę, ale to nic, bo niebawem wyjątkową głupotą popisał się bielski obrońca, Dmytro Baszłaj. Ukrainiec podarował rywalowi rzut karny. Szwoch zamienił jedenastkę na bramkę, a przed następną godzinę – w szczególnie przez ostatnie pół godziny tego spotkania – płocczanie robili wszystko, by Podbeskidzie nie strzeliło im gola.

Udało się, a po meczu trener Bartoszek nie ukrywał, że o to chodziło. Konkluzja polega na tym, że to nie Wisła, ale rywale, spowodowali, że „Nafciarze”, będący przez cały sezon bez ognia, utrzymali się w lidze. Nie będziemy prorokować, ale z takim podejściem przyszły sezon zakończy się w Płocku degradacją.

12. WISŁA PŁOCK


STRZELCY (37)
: 6 – Szwoch, Tuszyński, 5 – Uryga, 4 – Kocyła, 3 – Lagator, Rasak, 2 – Michalski, Wolski, 1 – Gjertsen, Lesniak, Lewandowski, Rzeźniczak, Szusznjara, samobójcza: Ławniczak (Warta).

PLUS

Mateusz Szwoch

Strzelił 6 bramek i obok Patryka Tuszyńskiego był najlepszym snajperem Wisły. Do tego dołożył aż 10 asyst i tym samym stał się najskuteczniejszym pod tym względem w ekstraklasie. Kolejni na liście asystentów, Josip Juranović i Filp Starzyński, stracili do pomocnika „Nafciarzy” po dwa otwierające podania.

MINUS

Rafał Wolski


Był zawodnikiem włoskich klubów. Fiorentiny i Bari. A także belgijskiego KV Mechelen. Kariery jednak w zachodnioeuropejskich klubach nie zrobił. Później nękały go kontuzje. Równie, gdy na wiosnę 2020 trafił do Płocka, który wyciągnął do niego pomocną dłoń. W świadomości wielu kibiców ciągle jest młodym – zdolnym. Tymczasem ma już… 29 lat.


Na zdjęciu: Mateusz Szwoch był jednych z niewielu piłkarzy, który sezon może uznać za uratowany.

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus