Podsumowanie – Wisła Płock. Twierdza da spokój?

Drużyna Macieja Bartoszka, dzięki świetnej dyspozycji na własnym stadionie może być praktycznie pewna utrzymania w lidze.


13 punktów przewagi nad Wartą Poznań to solidne zabezpieczenie przed walką o ligowy byt. Mało tego, Wisła do podium traci obecnie sześć „oczek” i może nawet włączyć się do gry o puchary. Aby tego dokonać, musi jednak popracować nad dyspozycją wyjazdową.

Trener Bartoszek i jego zespół w branży filmowej dostaliby angaż do roli Harveya Denta, znanego szerzej jako Dwie Twarze. Ta dobra i przyjemna w odbiorze to dyspozycja na swoim obiekcie. Choć stadion jest wielkim placem budowy, ale drużyna trenera Bartoszka odnajduje się na nim wyśmienicie. Tylko dwa zespoły potrafiły wywieźć z niego punkty – to Raków Częstochowa i Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Pozostali musieli przełknąć gorzką pigułkę. Mroczną częścią „twarzy” Wisły są wyjazdowe spotkania, gdzie „Nafciarze” wyglądają jak dzieci we mgle. Jedno zwycięstwo na dziewięć spotkań to zdecydowanie za mało, by mieć szanse na walkę z czołówką.

Szkoleniowiec Wisły miał trudne zadanie do wykonania. Gdy trafiał do Płocka, był traktowany jako ratownik, który ma utrzymać zespół w lidze. Długo zastanawiano się, czy wraz z końcem ubiegłego sezonu utrzyma swoją posadę. Nawet w trakcie nowej kampanii pojawiały się pogłoski, że może stracić pracę. Ostatecznie władze klubu zdecydowały się na pozostawienie go na stanowisku, co jak pokazują, przynajmniej domowe wyniki, było słuszną decyzją. Wraz ze sztabem szkoleniowym, wzmocnionym o między innymi Macieja Sikorskiego czy Norberta Onuoha, wykonał kawał dobrej pracy. Jeżeli na wiosnę Wisła utrzyma swoją ligową pozycję, to może nawet „zerwie” z siebie strój ratownika.

Miejsce zespołu w ekstraklasie będzie także zależało od zimowego okna transferowego. Letnie wzmocnienia okazały się w dużej mierze trafione. W zespole pojawili się Damian Warchoł i Łukasz Sekulski, a więc duet najlepszych strzelców Wisły w tym sezonie. Do klubu trafili także Kristian Vallo i Anton Krywociuk stanowiący trzon defensywy. Po odejściu Alana Urygi miano obawy o postawę obrony. Wisła dała jednak radę, choć na razie tylko u siebie. Ciekawym ruchem okazały się przenosiny do Płocka Radosława Cielemęckiego. 18-latek był swego czasu uznawany za duży talent, jednak nie udało mu się przebić do pierwszej drużyny Legii. Teraz małymi krokami wchodzi do Wisły i w niedalekiej przyszłości może stanowić o sile zespołu.

Podobny los może czekać Fryderyka Gerbowskiego. Piłkarz urodzony w 2003 roku w końcówce runy wywalczył sobie miejsce w składzie Wisły. To zresztą nie jest zaskoczenie, znając przeszłość trenera Bartoszka w Koronie Kielce. Gdy było pewne, że „złocisto-krwiści” pożegnają się z ekstraklasą, to zaczął stawiać na młodzież, choćby Daniela Szelągowskiego, Wiktora Długosza czy Iwo Kaczmarskiego, którzy wykorzystali swoje szanse. Gerbowski i Cielemęcki mogą podążyć podobną ścieżką. Szkoleniowiec Wisły w nowym roku musi poprawić statystyki na wyjazdach. Wówczas w Płocku zapanuje radość.


PLUS

Nieodczuwalny przeskok

Damian Warchoł przez lata nie miał szczęścia do ekstraklasy. 26-latek miał kilka podejść do zespołów z najwyższej ligi, jednak do obecnych rozgrywek rozegrał zaledwie jedno spotkanie w barwach Legii. To właśnie z jej rezerw trafił do Wisły Płock. Nie był to transfer oczywisty, ale szybko okazało się, że w talii Macieja Bartoszka pojawił się solidny strzelec. Sześć bramek i dwie asysty w 17 ligowych spotkaniach to dobry wynik jak na prawie debiutanta na najwyższym szczeblu, szczególnie, że wiele występów zaliczył wchodząc z ławki rezerwowych. Nowa runda może być dla niego równie owocna.

MINUS

Zgubione bilety

„Nafciarzy” należy chwalić za spotkania domowe, w których nie przegrali od kwietnia. Za to ich gra na wyjazdach woła o pomstę do nieba. W zakończonej rundzie rozegrali dziewięć spotkań poza domem. Bilans? Katastrofalny – zwycięstwo ze słabiutką Wartą Poznań i osiem porażek. Gorzej od drużyny trenera Bartosza prezentował się jedynie Bruk-Bet Termalica (zero zwycięstw, trzy remisy i sześć porażek). Identyczne wyniki osiągała Legia Warszawa, jednak w porównaniu do Wisły nie straciła aż tylu goli. 23 bramki, jakie wpuścili Krzysztof Kamiński i Bartłomiej Gradecki to wynik wart odnotowania z sugestią, by poprawić ten element gry.

STRZELCY (29): 6 – Warchoł, Sekulski, 3 – Wolski, Szwoch, 2 – Rasak, Kolar, Krywociuk, 1 – Lagator, Vallo, Cielemęcki, Michalski; samobójcza – Soler (Zagłębie L.).


Na zdjęciu: Wisła Płock z własnego obiektu stworzyła twierdzę nie do zdobycia.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus