Podsumowanie – Zagłębie Lubin. Wymagamy czegoś więcej

Miedziowi” nadal mogą uchodzić za jeden z najbardziej chimerycznych zespołów naszej ekstraklasy, a pozycja w tabeli po 14 kolejkach i 6-punktowa strata do podium nie mogą dawać satysfakcji.

Za nami kolejna jesień, po której można powiedzieć, że lubinianom nie do końca powiodła się trudna sztuka łączenia kilku futbolowych żywiołów: stawiania i promowania na ekstraklasowych boiskach kolejnych wychowanków akademii, grania atrakcyjnej piłki i osiągania przy tym dobrych wyników. Te ostatnie – choć momenty były – znów okazały się przeciętne, a 6. miejsce i 6-punktowa strata do podium po 14 kolejkach wpisuje się w trend przyjęty przez „Miedziowych” w trzech ostatnich sezonach, które kończyli kolejno na 11., 6. i 7. miejscu.

Stadion niezdobyty

Od takiego klubu jak Zagłębie można i należy oczekiwać czegoś więcej, ale znów pierwsza cecha zespołu, jaka przychodzi nam do głowy, to chimeryczność. Nie potrafi zanotować serii zwycięstw sięgającej ledwie trzech – i to historia sięgająca nieco dalej niż do tylko minionego półrocza. W tymże lubinianie byli w stanie dwa razy cieszyć się z dwóch kolejnych wygranych – na inaugurację sezonu oraz na przełomie września i października.

Potem przyszły cztery występy bez zdobycia pełnej puli, w tym mało chlubny „dwupak” z beniaminkami (2:2 ze Stalą Mielec i 1:2 w Bielsku-Białej).

Chwaląc podopiecznych Martina Szeveli nie sposób nie odnotować, że aż 4 mecze wygrali dzięki bramkom zdobytym w samej końcówce, po 85 minucie – w tym te prestiżowe, z Lechem czy Śląskiem. Stadion w Lubinie to jeden z trzech niezdobytych jeszcze w tym sezonie ekstraklasy – gospodarze zaliczyli 4 zwycięstwa i 3 remisy. Bez domowej porażki pozostają jeszcze Śląsk Wrocław i Pogoń Szczecin.

Gdzie ci snajperzy?

Ofensywna filozofia futbolu wyznawana przez szkoleniowca ze Słowacji niekoniecznie przekłada się na liczbę strzelonych goli. Tych Zagłębie ma 18, rzadziej do siatki rywali trafiały tylko zespoły z dolnej połowy tabeli. Listę najskuteczniejszych zawodników „Miedziowych” otwiera Lorenzo Simić, czyli 24-letni chorwacki… obrońca, który strzelił 3 gole.

W ekstraklasie są jeszcze tylko dwie drużyny, które nie mają w swoich szeregach nawet jednego zawodnika z dorobkiem 4 bramek – obie Wisły. W Lubinie problemem jest postawa napastników.

Nie objawił się godny następca Bartosza Białka, sprzedanego do Wolfsburga. Rok Sirk zdobył dwie bramki, a Samuel Mraz – 1 czyli tyle, ile Damjan Bohar, przy czym ten ostatni potrzebował do tego ledwie 5 spotkań, bo potem został sprzedany chorwackiemu NK Osijek.

Za plecami „Kolejorza”?

Odejście skrzydłowego ze Słowenii, wyróżniającej się postaci całej ekstraklasy, nie mogło dobrze wpłynąć na przednie formacje Zagłębia – zwłaszcza że w słabszej niż dotąd dyspozycji był Filip Starzyński. Środkowy pomocnik w dwóch poprzednich sezonach przekraczał w klasyfikacji kanadyjskiej (gole i asysty) 20 punktów, a jesień zakończył z mizernym jak na siebie dorobkiem 1 bramki i 3 asyst.

Wiosną lubinianom pozostaje (mało realna) walka o podium, a także rywalizacja w Pucharze Polski, gdzie po wyeliminowaniu Podbeskidzia i III-ligowego Świtu Nowy Dwór Mazowiecki zameldowali się w 1/8 finału. No i na stole leży kasa z Pro Junior System. W klasyfikacji tej, promującej zespoły stawiające na młodzieżowców i wychowanków, Zagłębie zajmuje 2. miejsce, gwarantujące premię w wysokości 2 milionów złotych. Zdobyło przy tym – i to coś mniej chwalebnego – połowę mniej punktów od lidera tego zestawienia, czyli poznańskiego Lecha.

Wojciech Chałupczak



PLUS

Kacper Chodyna
To była jego jesień. Skorzystał na odejściu Alana Czerwińskiego do Lecha Poznań, zastąpił go na prawej obronie i dziś może uchodzić za naturalnego kandydata do kolejnego zagranicznego transferu. 21-latek wcześniej w ekstraklasie zagrał raz, w minionym półroczu – 11-krotnie. Pewnie występów byłoby więcej, gdyby nie kontuzja. Na deser – 2 gole.

MINUS

Samuel Mraz
Były król strzelców i mistrz ligi słowackiej, napastnik strzelający gole we Włoszech i Danii – to wszystko nie przełożyło się jednak na postawę Samuela Mraza w Lubinie. Od swojego rodaka, Martina Szeveli, otrzymał olbrzymi kredyt zaufania, grał w każdym meczu, ale ledwie 2 bramki (z Piastem i Podbeskidziem w PP) to srogi zawód.

STRZELCY (18)
3 – Lorenco Simić, 2 – Sasza Balić, Kacper Chodyna, Lubomir Guldan, Rok Sirk, 1 – Damjan Bohar, Dejan Drażić, Kamil Kruk, Samuel Mraz, Filip Starzyński, Patryk Szysz; samobójcza – Martin Chudy (Górnik).

14 m 22 pkt 6-4-4 18:15


Na zdjęciu: Jesień dla Filipa Starzyńskiego to czas słabszej dyspozycji.

Fot. Tomasz Folta/PressFocus