Podwójny nelson. Akt desperacji?

Trener Śląska Jacek Magiera we wtorek zdecydował się zaprosić na trening dwóch piłkarzy z drugoligowych rezerw – 37-letniego Mariusza Pawelca i o siedem lat młodszego Roberta Pisarczuka.


Decyzja szkoleniowca wrocławian jest o tyle zrozumiała, że w pierwszym zespole mamy do czynienia z wysypem żółtych kartek i kontuzji, więc kimś trzeba uzupełnić braki.

Dla niektórych kibiców drużyny z Oporowskiej manewr dokonany przez „Magica” stał się pretekstem do głupawych żartów i „ciągnięcia łacha” ze szkoleniowca. „Emerytami się będą ratować. Jeszcze Sztylka niech wróci na boisko, a może i Tadzia Pawłowskiego w korki ubrać i niech gra”, „Do Tarasiewicza zadzwońcie”, „Szukają pakę na 1. Ligę, bo extraklasa to nie jest ich liga”, „To nie szukanie zawodników na końcówkę Ex, bo już wiedzą, że się nie uratują, ale już casting na 1 ligę” – to próbki ich niewyszukanego dowcipu.

Owszem, można odebrać nominację dla Pawelca i Pisarczuka jako akt desperacji, ale jakie wyjście ma sztab Śląska, skoro zanosi się na to, że do Białegostoku z różnych względów nie będzie mogło pojechać aż siedmiu piłkarzy z kadry pierwszego zespołu? Zniżając się do poziomu „dowcipnisiów” podpowiem, że może warto rozważyć kandydaturę jednego z trenerów, Marcina Dymkowskiego? W końcu ma dopiero 42 lata i 127 meczów na poziomie ekstraklasy.

A tak serio – zatrudnienie Pawelca i Pisarczuka rzeczywiście można odebrać jako manewr typu „tonący brzytwy się chwyta”. Ale to chyba lepsze niż podróż na dno bez jakiejkolwiek walki.


Na zdjęciu: Mariusz Pawelec na brak doświadczenia ligowego nie może narzekać.

Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus