Podwójny nelson. Kaftan (nie)bezpieczeństwa

Tym razem zaczniemy z niższej półki. Do tej pory włos jeży mi się na głowie, a na usta cisną się przekleństwa, gdy zapoznałem się z tłumaczeniem sędziego Tomasza Kwiatkowskiego o nie przyznaniu rzutu karnego Ruchowi Chorzów w meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza.


Faul Artema Putiwcewa na Janie Sedlaku nie kwalifikował się do podyktowania „jedenastki” dla gości, ponieważ Czech został przez obrońcę „Słoników” kopnięty… lekko. Potwierdził to w rozmowie ze mną trener „Niebieskich”, Jarosław Skrobacz. „Nikt nie kwestionował, że faul był, tylko karnego nie było” – denerwował się szkoleniowiec. Dla mnie nie ma pojęć „faul twardy” lub „faul miękki”, faul to faul. I kropka.

Pójdźmy dalej tym tropem, kierując się „logiką” rozjemcy. Jeżeli zdenerwowany piłkarz uderzy arbitra pięścią w twarz, to jest to naruszenie nietykalności cielesnej, ale jeżeli „wypłaci” mu tylko „z liścia”, o naruszeniu nietykalności cielesnej nie może być mowy, tak?! Panowie, bądźmy poważni i nie róbmy z futbolu cyrku. W naszym życiu publicznym, w tym sportowym, jest już wystarczająca liczba parodystów.

Wprawdzie rozmaitej maści eksperci twierdzili, że w meczu Legii z Rakowem sędzia Piotr Lasyk podjął słuszną decyzję nie dyktując rzutu karnego po starciu Giannisa Papanikolau z Bartoszem Sliszem, ale ja jestem innego zdania. „Stempel” pomocnika Legii był ewidentny i za takie zagranie należy podyktować rzut wolny bezpośredni, a zawodnika ukarać żółtą kartką.

Trenera częstochowian Marka Papszuna niekoniecznie trzeba darzyć sympatią, ale w środowisku piłkarskim nie jest to postać przypadkowa. Jeżeli więc facet mówi, że na szkoleniach identyczna sytuacja interpretowana jest jako kwalifikująca się do podyktowania rzutu karnego, to dlaczego na tzw. jawie decyzja jest zupełnie inna? „Sędzia tłumaczył nam, że zawodnik Legii nie widział przeciwnika. Większość fauli polega na tym, że ktoś kogoś nie widział. Co innego mówi się nam na szkoleniu, a co innego robi na boisku” – pieklił się szkoleniowiec Rakowa.

Nawiasem mówiąc, pole manewru sędziów przy tzw. interpretacji zagrań jest stanowczo zbyt szerokie. Na jakiej podstawie arbiter ocenia, że kopnięcie rywala było lekkie, że ruch ręki był naturalny, bądź nie, itp.? Przecież piłkarz nie może biegać z rękami ułożonymi przy ciele, to nienaturalne. No chyba, że ma założony kaftan bezpieczeństwa. Może panowie sędziowie zechcą spróbować?

Kiedyś, jeszcze przed okresem VAR-u i pandemii, zapytałem sędziego, dlaczego nie uznał dla gospodarzy bramki strzelonej głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego? Miał ponad godzinę, by wymyślić sensowny powód, na przykład faul, zagranie ręką itp. Wiecie co usłyszałem? „Ponieważ strzelec bramki był na spalonym!” Nie noszę ze sobą lusterka, więc nie mam pewności, lecz podejrzewam, że w tym momencie moje oczy były wielkości spodeczków do filiżanki.


Na zdjęciu: Sędziom często w podjęciu prawidłowej decyzji nie pomaga nawet VAR…

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus